– Bo to jest tak, że swobodnie wchodzimy sobie do pięknej secesyjnej kamienicy opanowanej przez artystów… – zaczęła swoją opowieść w Radiu Gdańsk Iwona Borawska. Pojechała aż do Wrocławia, żeby sprawdzić, co gdańscy artyści wyprawiają w jednej z kamienic przy Rynku. A tutaj dzieje się naprawdę sporo. Wszystko za sprawą projektu „Znajomi znad morza” w ramach Koalicji Miast. Na kilka dni artyści z Trójmiasta opanowali kamienicę przy Rynku 25 w Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Odbywają się tu wystawy, koncerty, spotkania autorskie, pokazy filmowe i dyskusje.
MIASTO WOLNOŚCI
Jak to wygląda od strony zwykłego przechodnia? Dziennikarka Radia Gdańsk podkreślała, że wystawa bardzo delikatnie wprowadza w bardzo poważne tematy na zasadzie melanżu, swobodnego przepływu. – W ogóle hasłem akcji jest „Miasto Wolności”. I bardzo dobrze. Mamy w witrynach instalacje, które raczej nas unoszą w powietrze i sprawiają, że jesteśmy tacy swobodni i wakacyjni. Przed kamienicą jest piasek, wchodzimy sobie po krętych schodach – opowiadała.
Dalej przechodzimy na wystawę Gabinet Osobliwości. Zdaniem Iwony widz zostaje wprowadzony dzięki niej w dziwne wibracje. – Bo też widzimy rzeczy niebywałe, ni to naturalne, ni to sztuczne, surrealistyczne, senne. W końcu trafiamy na to piętro, gdzie jest wystawa „Znad morza”.
ZACZYNA SIĘ
Tutaj Honorata Martin i jej „Zabite. Zdobyte”. Wystawa może być dość szokująca, bo wchodząc widz dostrzega trzy trofea – głowy. Oczywiście to tylko instalacja, która przedstawia twarz artystki z różnymi odcieniami skóry. Obok jest czerwony neon Huberta Czerepoka „Nigdy nie będziesz Polakiem”. Jak mówi Iwona, „tam już się zaczyna”.
Kolejne pomieszczenie to instalacje Aurory Lubos „Z wody”, która podczas swojego performance wynosiła kukły z morza na brzeg, a wszystko nagrała na kamerę. Równocześnie dołączyła do tego materiał filmowy z ultranarodowej demonstracji i samą siebie atakowaną przez wściekłego groźnego psa.
Kukły Aurory Lubos. Fot. Radio Gdańsk/Maria Anuszkiewicz
– To wszystko sprawia takie wrażenie, że zaczynamy naprawdę bardzo poważnie myśleć o morzu, w ogóle o wodzie, jako o tej przestrzeni niebezpiecznej, groźnej i wymagającej od nas bardzo poważnych moralnych decyzji – uważa nasza dziennikarka.
ARTYŚCI W SKÓRZE UCHODŹCÓW
Maciej Moskwa prezentuje całą gazetę swoich zdjęć z Lesbos i z Syrii, na przykład takie, na którym widać mały ponton oblegany przez ludzi, którzy płyną po morzu. Niektórzy są otuleni w folie, które mają ich ogrzać po wydobyciu z wody, ktoś kogoś niesie na rękach.
Są artyści, którzy bardzo blisko wchodzili w te przestrzenie, to na przykład Anna Domańska i jej instalacja Lori Lori. – To kołysanka uchodźców kurdyjskich, która już w treści ma informacje o wygnaniu, samotności, uchodźstwie. Domańska była w Pireusie, w Atenach i przebywała z tymi ludźmi, wchodziła w ich przestrzeń, jadła z nimi, piła. W wywiadzie dla gazety specjalnie stworzonej na potrzeby wystawy opowiada, jak ci ludzie dzielili się z nią swoimi troskami i tym, co mieli.
Gazety Macieja Moskwy. Fot. Radio Gdańsk/Maria Anuszkiewicz
Także Tomasz Kupcewicz i Michał Szlaga, którzy pływali po Odrze odczuwają dyskomfort samotności na wodzie. Ale sami byli w Rio de Oro, na granicy Unii Europejskiej z Marokiem w miejscu, gdzie uchodźcy dochodzą do swojego obozu. – To wszystko są artyści, którzy – czy metaforycznie czy wybierając się w te miejsca – wchodzą trochę w skórę uchodźców – mówiła Iwona.
CZOŁÓWKA MŁODYCH TWÓRCÓW
We Wrocławiu prezentują się artyści średniego i młodego pokolenia, którzy tworzą w wielu formacjach. To nie tylko wystawy, to także koncerty. Grały już Kobiety, grali Trupa Trupa z zupełnie nowym repertuarem, był cały TOTART. Są wyświetlane także filmy.
– Myślę, że raczej to ta czołówka młodych twórców, którzy prezentują swoje obrazy instalacje, prace, niektóre specjalnie zamówione na tę wystawę. Pokazać wszystkiego nie sposób. Czwórka kuratorów zaprosiła kilkudziesięciu artystów do wspólnej pracy i wydaje mi się, że to, co tu się najbardziej udało to osiągnięcie takiej przestrzeni wolności i wzajemnego przenikają bardzo różnych wartości. I estetycznych, i informacji, i bliskości, spotkania – uważa Iwona Borawska.
KAMIENICA TĘTNI ŻYCIEM
Kamienica zdecydowanie wyróżnia się spośród innych. Kiedyś mieściła się tam Moda Polska. – Teraz jest zjawiskowy neon „Znajomi znad morza”. Te wszystkie instalacje sprawiają, że to jest zupełnie inna przestrzeń. Jakaś taka swobodna, pełna przepływu, zachęcająca, żeby wejść. A wieczorami, kiedy tam są koncerty, ludzie się snują po rynku, przed nasza kamienicą, wchodzą po krętych schodach, zachodzą na koncert, siadają na dole w kawiarni, spotykają się i rozmawiają – opowiadała dziennikarka Radia Gdańsk.
Fot. Radio Gdańsk/Maria Anuszkiewicz
PRZESTRZEŃ KULTURALNA Z WAŻNYM PRZESŁANIEM
Jak mówiła Iwona, Rynek 25 to miejsce, gdzie można być, bywać i spotykać się. Co więcej – oprócz tego, że i turyści i wrocławscy artyści współtworzą to wszystko, co się tam dzieje, to przyjeżdża coraz więcej znajomych znad morza, zachęconych tym, co czytają i oglądają w internecie.
– Myślę, że wystawa zapisze się w pamięci nie tylko artystów czy turystów, ale w ogóle ludzi, którzy będą przypadkowo, albo celowo gośćmi naszej kamienicy. Udało się tam osiągnąć przestrzeń intelektualnej, artystycznej i ludzkiej, towarzyskiej wolności z bardzo ważnym przesłaniem – podsumowała Iwona Borawska.
Projekt „Znajomi znad morza” potrwa do 5 sierpnia włącznie. Z dziennikarką Radia Gdańsk w porannym programie rozmawiała Magda Szpiner.
Posłuchaj rozmowy:
Maria Anuszkiewicz