Kino kryminalne przechodzi w Polsce prawdziwy renesans. Kolejni twórcy prześcigają się w wymyślaniu scenariuszy, które zainteresują żądną inteligentnej rozrywki widownię. Próbę zmierzenia się z tematem podjął Mariusz Gawryś. Na ekranach kin można obejrzeć biorący udział w Konkursie Głównym 41. FFG Sługi boże. Z wieży wrocławskiego kościoła rzuca się młoda Niemka. Śledztwo ma poprowadzić doświadczony komisarz Warski. Do pomocy zostaje mu przydzielona niemiecka policjantka Ana Wittesh. Kobieta ma jeszcze jedną misję do zrealizowania. Tej jednak nie zdradza przed partnerem. Wkrótce do Polski przybywa wysłannik Banku Watykańskiego. I gdy wydaje się, że rozwiązanie zagadki jest blisko, z wieży skacze kolejna kobieta.
TOPA W FORMIE
Mariusz Gawryś miał duże szczęście kompletując obsadę. Bartłomiej Topa należy do artystów, którzy nawet z najbardziej pozbawionej życia postaci potrafią stworzyć pełnokrwistego bohatera. Zmęczony i rozczarowany życiem policjant, którego przyszłość maluje się w ciemnych barwach – postać jakich wiele w kinie. Topa nadał Warskiemu charakter. I choć nie wychodzi poza schematy, nie ma w nim żadnej fałszywej nuty. Partnerująca mu Julia Kijowska wyrasta na jedną z najciekawszych aktorek swojego pokolenia. Ana Wittesh przyciąga tajemnicą i nie pozostaje obojętna dla odbiorcy. Nie sprawdziła się jednak Małgorzata Foremniak. Drewniana postać przypomina bardziej jedną z infantylnych bohaterek kiepskiego serialu niż pełną profesjonalizmu panią psycholog.
W filmie najlepiej wypada Wrocław. To nie pierwszy raz, gdy twórcy korzystają w swoich produkcjach z jego pełnych mroku zaułków i uliczek. Miasto na pewno nie powinno wstydzić się udziału w produkcji. Sceneria została w pełni wykorzystana przez Gawrysia. Gęsta od emocji atmosfera, narastające uczucie niepokoju – oba elementy potęguje muzyka Macieja Zielińskiego. Razem tworzą doskonałe tło wydarzeń.
NIEWYKORZYSTANY POTENCJAŁ
Wydawałoby się, że obraz Mariusza Gawrysia ma wszystko co powinno zapewnić mu sukces – skomplikowaną intrygę, kontrowersyjne wątki, intrygujące czarne charaktery i utalentowanych aktorów. Niestety reżyser nie wykorzystał potencjału scenariusza. Wątki są niepełne, następujące po sobie wydarzenia przewidywalne, a w fabułę wkrada się chaos. Brak tu konkretów. Zabawa konwencją, kontrastowe sceny, nagłe zwroty akcji drażnią zamiast przynosić rozrywkę. Zbyt dużo tutaj prób, które nie dają oczekiwanych efektów.
Sługi boże to obraz, który mógł być solidnie zrealizowanym thrillerem. Mógł, ale został poprowadzony bardzo nierówno. I choć intencje były dobre, to nie będzie to produkcja, którą zapamiętamy na długo.
Joanna Borowik