Kiedyś do Oliwy przyjeżdżało się zwiedzać katedrę lub spacerować w Parku Oliwskim. Teraz do Oliwy przyjeżdża się na najlepsze śniadania i lunche w mieście. Wszystko za sprawą nowego bistro „Jak się masz?”, które recenzujemy w ten piątek w Przewodniku Kulinarnym RG.
„Jak się masz?” powstało pół roku temu w miejscu jednego z banków przy ulicy Opata Jacka Rybińskiego (nieopodal wejścia do Parku Oliwskiego od strony zachodniej). Od wejścia lokal zachwyca przytulnym wystrojem. Na ścianie prawej stronie kilkanaście półek, na nich artystyczny nieład – książki, gazety, rośliny. W głębi wnętrza bar, odgrodzony od reszty przezroczystą lodówką (w niej zawsze kilka świeżych ciast). Uwagę przykuwa jeszcze jeden element – stojący tuż przy wejściu mały kredens z czasów PRL. Właściciele zaadaptowali go na podajnik do dodatków: miodu, cukru, konfitur – czego dusza zapragnie! No i ostatnie: miejsca dla gości – choć rozstawione po całym lokalu krzesła i stoły różnią się od siebie
kolorem i fasonem, to razem tworzą spójną całość i nie przytłaczają.
Ściana po prawej stronie lokalu. Fot. facebook.com/Jaksiemasz
ŚNIADANIE DLA KAŻDEGO
Przejdźmy jednak do menu. Przede wszystkim w oczy rzuca się szeroki wybór śniadań. Coś dla siebie znajdzie tu i fan czegoś konkretnego (Micha Królowej Eli z jajkiem, białą kiełbaską i fasolą pomidorową), słodkiego (pancakes z nutellą lub dżemem), klasycznego (jaja z patelni) czy zdrowego (granola z jogurtem naturalnych).
Moim osobistym faworytem w bistro jest owsianka. Niby tradycyjna, ale jednak charakterystyczna, bo bardzo lekka, niekleista, podawana z posypką orzechową i owocowym trio – jabłkami, borówkami i bananami. Plusem jest to, że w zależności od upodobań można zdecydować się na owsiankę na wodzie, mleku lub mleku sojowym. Nigdzie w Trójmieście nie podają też tak sycących „smoothies”, czyli mieszanki ziaren, owoców i warzyw. W obecnym menu „Jak się masz?” dostępne są trzy warianty – zielone (banan, szpinak), czerwone (truskawki, malina, mięta) i piernikowe (banan, przyprawy korzenne).
Micha Królowej Eli, czyli śniadanie dla tych, co lubią dobrze zjeść. Fot. facebook.com/Jaksiemasz
Jest jeszcze jedna rzecz, której odwiedzając lokal koniecznie trzeba spróbować – napary. Przetestowałam już wszystkie cztery wersje, które zaproponowano w menu, ale bezkonkurencyjny jest ten z rozmarynem i miętą na bazie zielonej herbaty – orzeźwiający, nieco kwaskowaty, ale tego smaku nie da się podrobić. W ogóle zaletą lokalu jest bardzo duży wybór napojów w butelkach, doskonale widocznych dla klientów (stoją na blacie), więc każdy może wybrać coś dla siebie spośród np. lemoniad marki On Lemon czy świeżych soków.
COŚ NA OBIAD
W karcie lunchowej znajdziemy z kolei sporo klasyków, jak sałatka cezar, tagliatelle, spaghetti, burgery. Mój osobisty faworyt to kanapka panini z kurczakiem cezar – sycąca, chrupiąca, a kosztuje niecałe 20 zł. Oprócz tego codziennie szef kuchni przygotowuje własną 2-daniową propozycję, która promowana jest na facebooku bistro około godz. 11-12.
Każdego dnia lunch jest inny. Tu propozycje z ostatniego miesiąca. Fot. facebook.com/Jaksiemasz
Nie polecam za to szakszuki, czyli jajek w podawanych m.in. z cebulą i papryką. W testowanej przeze mnie żółtko było za bardzo ścięte, konsystencja pomidorów zbyt rzadka, a skórka od papryki przyklejała się do podniebienia. Chyba to danie kucharze muszą jeszcze dopracować.
Szakszuka, czyli jajka w bałaganie. Choć wygląda apetycznie, w smaku nie zachwyca. Fot. facebook.com/Jaksiemasz
NAD TYM TRZEBA POPRACOWAĆ
Jest jeszcze jedna rzecz, którą właściciele mogliby poprawić, by całość była celująca – obsługa. Być może to wina tego, że restauracja nie istnieje jeszcze zbyt długo i rekrutacja nadal trwa (w lokalu wciąż obsługuje mnie ktoś inny), ale w dużym skrócie nazwałabym personel „nieporadnym”. Obsługujący często zapominają o doniesieniu czegoś do stolika, jak dodatkowa łyżka do cukru. Zdarza im się też zapomnieć, co dokładnie się zamówiło, a potem podać zupełnie inny wariant (mojej koleżance zaserwowano jaglankę na mleku zamiast owsianki na wodzie). Na razie te drobne potknięcia traktuję z uśmiechem, ale na pewno jest to coś co w „Jak się masz?” powinno ulec zmianie na lepsze.
LOKALNI DZIAŁACZE
Zaletą jest za to lokalizacja – w samym sercu historycznej Oliwy, w pobliżu Parku Oliwskiego, przedwojennych kamienic. Właściciele „Jak się masz?” zresztą umiejętnie to wykorzystują, organizując w lokalu happeningi artystyczne, jak Dobre Towarzystwo Wymiany Myśli oraz chętnie angażując się w życie dzielnicy. Z kolei dla uczniów (w „okienkach” w planie zajęć chętnie zaglądają tu licealiści z pobliskiego V LO) przygotowano promocję – za 10 zł kupimy zestaw kanapka + kawa.
Spotkanie Dobrego Towarzystwa Wymiany Myśli. Fot. facebook.com/Jaksiemasz
„Jak się masz?” to miejsce tworzone przez młodych, ale nie tylko dla młodych – w lokalu wielokrotnie widziałam seniorów, którzy z ciekawością odkrywają nowe lokale w Oliwie. Jeśli właściciele dopracują menu oraz dokonają lepszej selekcji obsługi, bistro będzie wzorem do naśladowania dla innych trójmiejskich śniadaniowni. A na razie daję mocną czwórkę.