Bakalie, czyli trójmiejski fenomen. Rozmawiamy z dziewczyną, która stworzyła to kultowe wydarzenie

image_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy.png

To bez wątpienia najpopularniejsze targi alternatywne w Trójmieście. Obecnie Bakalie odbywają się cztery razy w roku, każda kolejna edycja to ponad osiemdziesięciu wystawców. W 10. rocznicę istnienia Bakalii, rozmawiamy z ich pomysłodawczynią – Marianną Grzywaczewską.

Marianna pochodzi z Gdańska, na studia przeprowadziła się do Warszawy. Tam, wraz z grupą znajomych wpadła na pomysł, że w rodzinnej miejscowości warto byłoby zrobić wydarzenie podobne do tych, które z powodzeniem organizowane były już w stolicy. Miało być to połączenie targów za dnia z wieczorną imprezą. Jako że właśnie zbliżały się święta, jeden z jej kolegów rzucił nazwę: Bakalie. Dlatego że na świątecznym stole w misce pełnej bakalii każdy znajdzie coś dla siebie.

PIERWSZY SUKCES

Tak miało być i podczas targów. Marianna i jej znajomi zaprosiła kilkunastu zaprzyjaźnionych wystawców, wtedy jeszcze głównie spoza Trójmiasta. – Nawet sami pomogliśmy projektantom przywieźć część rzeczy – wspomina po latach. Imprezę połączyli z otwarciem restauracji przyjaciół na Głównym Mieście. Wydarzenie okazało się sukcesem.

Jedna z pierwszych edycji Bakalii w Operze Bałtyckiej. Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

Na tyle dużym, że Marianna postanowiła je kontynuować w kolejnych latach. Do współpracy zapraszała nowe marki, a kolejne edycje organizowała w najbardziej reprezentacyjnych miejscach Gdańska – nieistniejącym już klubie Buffet na terenie stoczni, Operze Bałtyckiej, klubie Żak. Podczas tych edycji wystawiali się głównie początkujące marki i sprzedawcy-amatorzy, czyli osoby, które wyprzedawały skarby z szaf swoich oraz – z racji rozwijającego się trendu vintage – także swoich mam i babć. Dzięki temu impreza przyciągała całe rzesze hipsterskiej młodzieży.

WPISAĆ W KALENDARZ

Przełomowe dla Bakalii okazały się dwie edycje organizowane w ECS w 2014 roku. Wtedy Marianna zdecydowała się na rozszerzenie formuły wydarzenia. Wykorzystała potencjał nowego miejsca i oprócz stoisk postawiła na wykłady, warsztaty i pokazy filmowe. Jak mówi, właśnie w tym czasie ugruntowała się pozycja Bakalii. Impreza wyrosła na stały element w kalendarzu każdego „obytego w trendach” mieszkańca Trójmiasta.

image_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy.pngNa Bakaliach sprzedawane są nie tylko ubrania, ale i kosmetyki oraz akcesoria do domu. Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz

Z czasem zmieniła się także ekipa organizatorów Bakalii. Grupa z pierwszej edycji w naturalny sposób się rozpadła, a Marianna zaczęła współpracę z Moniką Małachowską, która do dziś jest jej prawą ręką. W czasie gdy Monika załatwia lokalizację i na bieżąco koordynuje wydarzenie na miejscu, Marianna ma czas na rozmowy z wystawcami, planowanie atrakcji towarzyszących czy projektowanie plakatów promujących imprezę. Z kolei Andrzej i Paweł są wspierającą ekipą logistyczno-techniczną. – Tak dużego wydarzenia po prostu nie da się robić samemu – podkreśla Marianna. 

Po ECS przyszedł czas na Sztukę Wyboru, a następnie Stary Maneż, w którym Bakalie organizowane są aktualnie. Miejsce daje Mariannie przestrzeń, a przez to większe możliwości. Jest idealne do organizowania warsztatów, które stały się nieodłączną częścią Bakalii – ostatnio np. uczestnicy mogli wykonać świąteczne wieńce. – Poza tym to hot miejsce na mapie Trójmiasta, wokół jest tu dużo restauracji i sklepów, w których bywają mieszkańcy – zauważa moja rozmówczyni.

PODSTAWA TO DOBRE ZDJĘCIA

10 lat Bakalii to także 10 lat coraz staranniejszego selekcjonowania wystawców. Gdy tylko ruszają zapisy na kolejną edycję, do Marianny zgłasza się nawet kilkuset twórców, ale miejsca starcza dla niewiele ponad osiemdziesięciu. Decyzja, kto będzie mógł sprzedawać asortyment należy wyłącznie do organizatorki. – Kieruję się swoim gustem i ufam sobie. Z racji że w Warszawie prowadzę concept store (Cloudmine – przyp. red.), na bieżąco przyglądam się rynkowi mody, designu i rękodzieła. Chętnie śledzę też manufaktury – wylicza.

image_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy_copy.pngfot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

Jak zauroczyć Mariannę ofertą? Pierwszy warunek to dobre zdjęcia. Są wizytówką marki i jeśli sprawiają wrażenie amatorskich, to oferta raczej nie przykuje uwagi organizatorki. – Czasami coś na pierwszy rzut oka jest bardzo ładne, ale jakość pozostawia wiele do życzenia – mówi.

POLITYKA MARIANNY

– Często słyszę zarzut, że nie przyjęłam na targi marki z Trójmiasta i przez to nie promuję lokalnych produktów. Ale muszę równoważyć fakt, że dana firma jest trójmiejska z tym, co sobą reprezentuje. Ta polityka jak na razie się sprawdza – wyjaśnia.

Najczęściej odrzuca również propozycje od osób, które nie prowadzą działalności gospodarczej. Jeśli więc na Bakaliach kupimy np. odzież vintage, to tylko starannie wyselekcjonowaną, zaproponowaną przez renomowane sklepy. – Z doświadczenia wiem, że marki są solidniejszym partnerem we współpracy. Przygotują dodatkowe promocje dla gości, ładne opakowania, a to także się liczy. Jeśli klient podejdzie do stoiska, na którym np. nie można płacić kartą, to nie zrobi na nim dobrego wrażenia. Staram się dawać sprzedawcom do zrozumienia, że w ich interesie jest profesjonalizacja tego co robią. Ważny jest też stały rozwój. Jeśli widzę, że marka się rozwija, ma własną filozofię, jest ambitna podchodzi do klienta biznesowo, to chętnie zaproszę ją na targi kolejny raz – tłumaczy organizatorka. I nie sposób nie przyznać jej racji.

PRZYSZLI KUPIĆ CZY BADAĆ RYNEK?

Zresztą, już wielokrotnie pokazała, że ma wyczucie tego co tym razem skradnie serce klientów. Jej receptą na sukces jest niepowielanie asortymentu (dlatego Marianna nie przyjmie np. kilkunastu producentów kosmetyków naturalnych), a także równe proporcje stałych do nowych wystawców. Przez to Bakalie stają się okazją do poznania nowych marek. Podobno bywają i takie edycje, podczas których ludzie nie kupują, ale „badają rynek” – biorą wizytówki, próbki, testują, a po zakończeniu targów odzywają się do firm i stają się ich stałymi klientami. Więc uczestnictwo w Bakaliach zawsze wychodzi wystawcy na dobre.

bakalie4
fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

Oprócz towarów sprzedawanych na Bakaliach, przez dekadę zmieniła się też rzeczywistość dookoła. Jak zauważa Marianna, obecnie nasze potrzeby i świadomość estetyki rosną. Mamy też więcej pieniędzy w portfelach, dlatego praktycznie każdy wychodzi z Bakalii z co najmniej jedną torbą zakupów. – I nie chodzi o kupowanie dla samego kupowania. Ludzie zaczęli rozumieć, że fajnie jest mieć coś od polskiego twórcy. To bardzo mnie cieszy – mówi.

23. edycja Bakalii odbędzie się w sobotę 21 kwietnia w Starym Maneżu w Gdańsku.

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj