Jedz zdrowo, jedz eko – słyszymy wokół. Moda na zdrową żywność jest wszędzie, coraz większy nacisk kładzie się na uprawy, w których używa się tylko ekologicznych nawozów. Co jednak zrobić, kiedy mieszkamy w mieście i nie mamy pola ani czasu na uprawę? Zapytaliśmy Marcina Piotrowskiego – kucharza, który na rzecz mieszkania na wsi i założenia gospodarstwa ekologicznego zrezygnował z życia w mieście.
Oto pięć rad, jak zostać „miejskim ekorolnikiem”.
1. Zielnik w doniczkach
Jeśli mieszkasz w bloku, raczej trudno będzie uprawiać ziemię, ale możesz na przykład posadzić zioła w doniczkach. Bazylia, oregano, mięta – świeże dodane do potraw zawsze smakują lepiej, niż suszone. A na pewno będą miały cudowny aromat, jeśli ich sadzonki zdobędziesz z gospodarstwa ekologicznego z prawdziwego zdarzenia. – Ma to też fajny walor edukacyjny, szczególnie jak ma się dzieci. Można sobie oglądać jak to wszystko kiełkuje, rośnie. Ja na przykład swoje dzieci, które nie chciały jeść pewnych produktów, w ten sposób przekonałem – opowiada Marcin Piotrowski.
2. Ogródek przydomowy, szklarnia lub ogródek działkowy
Masz ogródek przy domu? A może jesteś posiadaczem tak zwanego RODOS (Rodzinne Ogródki Działkowe Otoczone Siatką)? Świetnie! Tutaj posadzisz lub posiejesz coś więcej niż tylko zioła! – Ludzie, którzy sami hodują tam owoce czy warzywa, doskonale wiedzą, że smak ich marchewki, pomidora, ogórka, rzodkiewki różni się od tego, który kupujemy w markecie i jest bardzo zbliżony do tego, który jest ekologiczny i certyfikowany – podkreśla Marcin Piotrowski. Nasiona warto zdobyć z uprawy ekologicznej lub ze sklepu sprzedającego eko produkty.
3. Na spacer do lasu
Wystarczy ruszyć się z domu, żeby trafić na ekologiczne rośliny – podkreśla ekorolnik. – Kiedy nasze społeczeństwo trawi rak i różne choroby, warto jeść zdrowo. Warto pójść z dziećmi na spacer, pokazać jak rośnie krwawnik, kiedy go zbieramy, jak hodujemy. Warto pokazać jak rośnie bluszczyk kurdybanek czy inne dzikie zioła, czy nawet najpospolitszy szczaw czy nasz mniszek lekarski. Warto na ten temat poczytać w internecie. Żywność ekologiczna to również żywność dzika, na przykład runo leśne – przypomina specjalista.
4. Zajrzyj do internetu
Za niewielką opłatą ekologiczne jedzenie może znaleźć się tuż pod naszymi drzwiami! Wystarczy poszukać w sieci. Na stronie jednego ze sklepów zajmujących się sprzedażą produktów z upraw ekologicznych możemy kupić na przykład zestaw dla jednej osoby lub też zestaw rodzinny. Cena pierwszego to około 66 złotych, drugiego 112. Co w środku? Natka pietruszki, kiełki słonecznika, kiełki rzodkiewki czy na przykład jaja wiejskie. Można też kupować oddzielnie. Cena za kilogram cebuli wynosi 3 złote, marchwi – 4, pęczek rzodkiewki to 2,50, a ziemniaki – 2,50.
5. Zaprzyjaźnij się z rolnikiem
Wystarczy skontaktować się z jednym z gospodarstw ekologicznych na Pomorzu i zapytać o ofertę. Marcin Piotrowski podkreśla, że zawsze warto mieć zaprzyjaźnione gospodarstwo ekologiczne. – Można u nich kupić raz czy dwa w roku zapas 10-15 słoików miodu lub kupić kilka wiaderek kiszonej kapusty. Warto wspierać rolnictwo ekologiczne, małe gospodarstwa, które często bardzo wysokiej jakości produkty wypuszczają na rynek. Warto dla samego smaku, kultury, tradycji, próbować tego, jak to kiedyś się jadło, bo rolnictwo ekologiczne często powiązane jest z rolnictwem tradycyjnym – dodaje Marcin Piotrowski.
Jest laureatem licznych nagród na światowych konkursach, np. brązowym medalistą na Kulinarnym Pucharze Świata 2006 w Luxemburgu czy Mistrzem Świata w BBQ 2006.
Posłuchaj całej audycji Gotuj się na weekend:
mar