Koniec z patologiami w reprywatyzacji? Aż 27 lat czekaliśmy na ustalenie zasad reprywatyzacji. W przeszłości rozwiązania blokowali politycy.
27 lat czekania na ustawę przyniosło głównie narastające patologie. W warszawskich „bojach o kamienice” pojawiali się kuratorzy działający w imieniu osób dawno nie żyjących. Handlowano roszczeniami, kupowanymi na początku za grosze, po to, by zdobyć kamienice warte miliony złotych. Często z domami „przekazywano” lokatorów, którzy mieszkali w nich dziesiątki lat. Byli eksmitowani, płacili skokowo podnoszone czynsze, tracili zaufanie do państwa i prawa.
Ludzie mający „siłę przebicia”, w tym urzędnicy i prawnicy, „odzyskiwali kamienice”, a realnie pokrzywdzeni przez PRL nie mieli najmniejszych szans na rekompensaty. Za odzyskiwanymi kamienicami szły procesy o rzekomo bezprawne użytkowanie nieruchomości przez lata przez gminę Warszawa. To były gigantyczne odszkodowania.
Ale patologie, to nie tylko Warszawa. W Katowicach ludzi posługujący się kolekcjonerskimi akcjami firmy Giesche (straciły one charakter papierów wartościowych, gdy spółkę spłacono z przejętego majątku i zlikwidowano) próbowali odzyskać ogromne tereny. Ostatecznie zostali skazani wyrokiem karnym za próbę oszustwa. Ale to tylko jeden z tysięcy przykładów bezprawnych prób reprywatyzacji.
Z patologiami można było skończyć kilkanaście lat temu. Wtedy jednak projekt ustawy reprywatyzacyjnej rządu AWS-UW zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski. To zaowocowało lawiną złych praktyk w reprywatyzacji. Teraz te patologie mają się skończyć.
Projekt ustawy zakłada, że wypłacane będą rekompensaty finansowe w wysokości 20 proc. (w gotówce) lub 25 proc. (w obligacjach). Koniec oddawania budynków użytkowanych jako przedszkola i szkoły.
Koniec oddawania budynków z lokatorami, których los nikogo nie obchodził. W Warszawie nastąpi symboliczny koniec dekretu Bieruta, który wywłaszczył prawowitych właścicieli.
Koniec przeszacowanych wycen. W ustalaniu wielkości rekompensat będzie stosowany przelicznik dotyczący wartości majątku w chwili zajęcia przez władze PRL, a nie dziś, w innych warunkach gospodarczych.
W założeniach znalazł się zakaz reprywatyzacji na rzecz reaktywowanych spółek. Nie będzie szans na drugą „aferę Giesche” opisaną wyżej.
Ważny element projektu to ograniczanie kręgu uprawnionych do rekompensat do małżonków i dzieci, wnuków, prawnuków byłych właścicieli.
Na składanie roszczeń będzie rok. Z czasem nieruchomości, które nie mają prawowitych właścicieli będą przechodziły z mocy prawa na Skarb Państwa.
Te wszystkie rozwiązania mają na celu uniknięcie patologii. Ale jednocześnie mają zagwarantować prawo do rekompensaty dla osób naprawdę pokrzywdzonych przez bezprawne działania władz PRL.
Dlatego projekt ustawy reprywatyzacyjnej to bardzo rozsądny projekt. Warto go szybko przyjąć.
Artur Kiełbasiński