Pamięć, przebaczenie i… egzotyka

Niedziela 1 września br., jak żadna inna, zapadnie w pamięć nam, Polakom, zarówno w kraju, jak i poza granicami Ojczyzny. A to za sprawą słów, które w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej padły na polskiej ziemi. O świcie w Wieluniu prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier chylił czoło przed polskimi ofiarami niemieckiej tyranii i prosił o przebaczenie.

Podczas głównych uroczystości, na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie, Steinmeier przyznał, że nie ma w Europie innego miejsca, w którym tak trudno przyszłoby mu zabierać głos w ojczystym języku niemieckim. Kilkukrotnie podkreślał, że stoi tutaj „boso, w pokorze i z wdzięcznością”, biorąc pełną odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie.

W kilkunastominutowym przemówieniu prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, zwięźle i niezwykle trafnie opowiedział o dumnym polskim narodzie, który – ponosząc straszliwą ofiarę – jako pierwszy przeciwstawił się niemieckiemu i sowieckiemu najeźdźcy. Przypomniał o walce Polaków na wszystkich frontach za wolność waszą i naszą, o zniewoleniu powojennym i zagrożeniach neoimperialistycznych dnia dzisiejszego.

Dopełnieniem i potwierdzeniem tych słów było wystąpienie wiceprezydenta USA. Mike Pence, oddając hołd ofiarom wojny, w tym wielu Amerykanom polskiego pochodzenia, wskazał na nas, jako na naród bohaterów, który nigdy nie utracił nadziei, który nigdy nie dał się złamać, który nigdy nie zapomniał kim jest i dla którego wiara i krzyż stanowiły źródło nadziei i determinacji w dążeniu do wolności.

Jakże niegodne i nie na miejscu, szczególnie tego dnia, okazały się wypowiedzi prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz. Pierwsza na Westerplatte, m.in. o wojnie państwa z państwem, wojnie rządzących ze społeczeństwem, wojnie jednej władzy z drugą, wojnie na froncie różnic światopoglądowych. Dopełnieniem niestosowności było nazwanie, podczas debaty w, nomen omen, Europejskim Centrum Solidarności „egzotycznymi gośćmi” burmistrza Londynu Sadiqa Khana i sekretarz stanu landu Berlin, Sawsan Chebli.

To – jak twierdzi pani prezydent – przejęzyczenie jest kolejną niestosownością, którą słyszymy od włodarzy miasta. Pamiętamy szokujące „złe słowo” wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka, przy okazji miejskich obchodów 74. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Przeprosiny w obu przypadkach należą się nie tylko nam – żywym, ale przede wszystkim tym, którzy oddali życie za naszą Ojczyznę.

Michał Rzepiak

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj