„Żadne relacje nie są skazane na wieczny fatalizm wrogości”. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Całkiem niedawno na Podkarpaciu doszło do bardzo charakterystycznej uroczystości. Otóż mieszkańcy Dynowa, miejscowości niedaleko Rzeszowa, pożegnali Janusza Szeremetę, pseudonim „Kozak”. Polaka, który walczył w Międzynarodowym Legionie po stronie Ukraińców na froncie ukraińsko-rosyjskim – pisze w swoim felietonie Piotr Semka, publicysta i dziennikarz.

Bardzo charakterystycznym był fakt, że trumna pana Szeremety była pokryta dwoma sztandarami – polskim i ukraiński. Jak takie działania mają się do przezwyciężania fatalizmu wrogości między Polską a Ukrainą? Otóż jest to działanie od dołu. Działanie, które skupia się na praktycznej pomocy. Trudno o bardziej praktyczną pomoc jak walka i przelewanie krwi na froncie w obronie Ukrainy, ale i pośrednio Polski. I właśnie tacy ludzie potrafią przełamywać złe wzorce, które nagromadziły się w ciągu wieków koegzystencji polsko-ukraińskiej.

Ta koegzystencja była skażona w naturalny sposób faktem, że Ukraina nie miała swojej niepodległości, że Polska nie zawsze była sprawiedliwa i w drugą stronę, że odwet za krzywdy ukraiński bywał okrutny i – w wypadku wydarzeń na Wołyniu – doszedł wręcz do poziomu czystki etnicznej. Ale żadne relacje nie są skazane na wieczny fatalizm wrogości. Zawsze można odwracać złe fatalizmy i można budować coś nowego, jeżeli tylko ma się nadzieję i jeżeli ma się dodatkowo chrześcijańskie poczucie zdolności do wybaczania win, o czym uczy nas religia chrześcijańska. Wzywał nas do tego dzieła pojednania Jan Paweł II, który bardzo podkreślał potrzebę skupienia się na chrześcijańskich korzeniach Ukrainy i Polski, aby przezwyciężyć dziedzictwo wrogości.

I tacy ludzie jak Janusz Szeremeta, czy Polacy, którzy na przykład pomagają Ukraińcom w zakupie bielizny, czy samochodów na potrzeby frontu ukraińskiego, teraz swoją cichą, bardzo często nieefektowną, nieogłaszaną i nieroztrąbianą pomocą, odbudowują to, co jest najbardziej cennego, czyli oddolne relacje między zwykłymi ludźmi, między prostymi Ukraińcami, prostymi Polakami i ludźmi, którzy są po prostu apostołami pojednania. Wiadomo, że należy unikać zbyt wzniosłych słów, ale to, co się dzieje w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy, między Polską a Ukrainą, między prezydentem Dudą a prezydentem Zełeńskim, to jest coś, co mogło nas w tym roku zaskoczyć i wprawić w pozytywne zdziwienie i wreszcie dumę.

Posłuchaj felietonu:

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj