Czy Ukraina powinna dziękować Brytyjczykom za pomoc? Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Wyniki szczytu NATO w Wilnie są różne dla różnych stron i różnych krajów, które przybyły na to wielkie święto Paktu Północnoatlantyckiego. Polska ma pewne powody do zadowolenia – ocenia Piotr Semka w najnowszym felietonie.

Przyjęto założenia nowego planu operacyjnego, który ma odpowiedzieć na pytanie, jak zachowywać się będą oddziały NATO w razie rosyjskiej agresji. Przyjęto wariant, w którym przeciwko rosyjskiej agresji będzie występować ok. 300-tysięczna armia połączonych krajów. Te założenia operacyjne są dla nas bardzo ważne, odpowiadają napiętej sytuacji na granicy z Białorusią i – potencjalnie – z okręgiem kaliningradzkim. Można powiedzieć, że polski postulat, który nakazywał, żeby NATO wyczuliło się na realną możliwość konfliktu, został wypełniony.

Druga rzecz, która może nas cieszyć, szczególnie w Gdańsku, to wejście do NATO Szwecji. Turcja, która chciała załatwić swoje sprawy związane z dużą, antyturecką, kurdyjską emigracją, która mieszka w tym kraju, zgodziła się w końcu na to, aby dać zielone światło, by Sztokholm wszedł do Sojuszu. Co to nam daje? Przede wszystkim domyka sytuację, w której Bałtyk stał się jeziorem otoczonym krajami NATO. Norwegia na północy szachuje Rosjan, Finlandia, która ma bardzo długą granicę z Rosją i wreszcie Szwecja, która ma bardzo rozbudowane siły marynarki, stanowi już realną alternatywę dla rosyjskich sił i ewentualnych planów agresji wobec państw bałtyckich czy też Polski.

Dlaczego nie wszyscy są zadowoleni? Na pewno pierwszym niezadowolonym jest prezydent Zełenski, który zakładał, że będzie wyznaczona – chociaż jakaś nawet odległa – data wejścia Ukrainy do NATO. Czego boi się Zełenski?

Ta obecna formuła, która została wprowadzona, jest bardzo ogólna i niezobowiązująca. To, czego boi się Zełenski, to że kwestia tego, czy będzie mogła być w Pakcie Północnoatlantyckim, będzie elementem negocjacji mocarstw zachodnich z Rosją. Wtedy sytuacja, w której Ukraina zostanie trwale pozbawiona prawa do NATO, będzie dla tego kraju bardzo dolegliwa, niezależnie, ile obietnic dostarczenia broni i troski o jej bezpieczeństwo będą formułować inne kraje.

Zełenski został zaproszony do Wilna, ale zakładał, że jeszcze będzie mógł uczestniczyć w rozmowach z głównymi graczami Paktu Północnoatlantyckiego na temat kształtu tego zapisu. Tymczasem ten zapis w formie przecieku pojawił się w mediach już w momencie, kiedy on zmierzał do Wilna. To była dla Zełenskiego bardzo gorzka pigułka, reagował nerwowo, ale przy okazji wyszła na jaw jeszcze druga tendencja, która nie może cieszyć Ukraińców. Szef brytyjskiego resortu obrony skrytykował styl ministerstwa obrony Ukrainy, która ciągle domaga się nowych rodzajów broni, jako mentalność, która traktuje Wielką Brytanię jako Amazon, gdzie można zamawiać dowolne produkty. Dodatkowo szef brytyjskiego resortu obrony wskazał, że Ukraińcy zachowują się często bardzo nieelegancko, nie dziękują.

Reakcja Zełenskiego nie była najmądrzejsza. Po pierwsze zaczął ironizować, że od tej chwili ilekroć wszyscy na Ukrainie będą się budzić, to będą dziękować Brytyjczykom. Na dodatek jeszcze publicznie wezwał swojego ministra, by zadzwonił i dziękował. Takie zamienianie czyjejś uwagi w groteskę na pewno Brytyjczyków nie zachwyciło. I tu właśnie dochodzimy do ostatniego elementu: prezydent Zełenski zaczyna być coraz bardziej wymęczony sytuacją stania na czele ukraińskiego państwa w czasie śmiertelnej wojny i bardzo często przyzwyczaja się do roli gwiazdy, która odwiedza rozmaite parlamenty, zgromadzenia międzynarodowe. Czy w ten jego styl bycia wkrada się jakaś arogancja?

Reakcja Brytyjczyków na pewno powinna dać do myślenia i raczej wykpiwanie ich poprzez żartowanie, że Ukraińcy będą teraz po obudzeniu się głośno dziękować Wielkiej Brytanii, była raczej świadectwem, że głowa państwa ukraińskiego nie chce się zastanowić, co jest źle, a woli tak ironizować. Brytyjczycy na tę reakcję nie zareagowali najlepiej i myślę, że mamy pewien mały problem. Tak więc z Wilna wszyscy wyjeżdżają w różnych nastrojach, w różnych humorach, niektórzy wywalczyli swoje, a niektórzy, tak jak prezydent Zełenski, czują, że coś im umknęło.

Pytanie, czy umknie to też całej Ukrainie, która walczy na śmierć i życie z Rosją?

Piotr Semka/kł

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj