Portugalia rzutem na taśmę zremisowała mecz ze Stanami Zjednoczonymi 2:2. Piłkarze z Europy do remisu doprowadzili dopiero w 5. minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy. Dla Portugalii mecz ze Stanami Zjednoczonymi miał być odbiciem od dna po porażce w pierwszym spotkaniu z Niemcami 0:4. Jednak USA, znane z walki do samego końca, nie zamierzało tanio sprzedać skóry. Od mocnego uderzenia mecz zaczęli jednak Portugalczycy, którzy już w 5. minucie spotkania wyszli na prowadzenie. Do bramki strzeżonej przez Tima Howarda trafił gracz Manchesteru United, Nani, który mocnym strzałem dał Portugalii prowadzenie.
Portugalczycy narzucili zabójcze tempo, lecz Stany Zjednoczone, oprócz jednego błędu, po którym wpadła bramka, doskonale spisywali się w defensywie. Po okresie morderczej gry, to USA przejęły inicjatywę. Raz za razem próbowali zaskoczyć bramkarza rywali, lecz bramkę zdobyli dopiero w 64. minucie po strzale Jermaine Jonesa. Portugalia próbowała zaskoczyć wyraźnie nastawionych na ofensywną grę Amerykanów. W 81. minucie Stany Zjednoczone wyszły jednak na prowadzenie. Doskonałą kontrę wykończył Clint Dempsey i w tym momencie, to piłkarze z Ameryki znajdowali się w fazie pucharowej mundialu w Brazylii.
Portugalia starała się jeszcze coś wskórać, lecz nawet sam Cristiano Ronaldo nie miał pomysłu na grę w tym spotkaniu. Gdy wydawało się, że Stany Zjednoczone odprawią do domu Portugalię, Ronaldo dokładnie dośrodkował w pole karne, a Silvestre Varela w 5. minucie doliczonego czasu gry wyrównał wynik spotkania dając jeszcze szanse na awans Portugalczykom.