– Zapobiec atakowi terrorystycznemu jest wyjątkowo trudno, mówi gen. Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa, który w 1990 roku w Iraku dowodził ściśle tajną akcją ewakuacji amerykańskich funkcjonariuszy i żołnierzy.
MOŻEMY TYLKO MINIMALIZOWAĆ SKUTKI
– Jedyne, co można było zrobić to minimalizować skutki ataku. Można było próbować złapać potencjalnych terrorystów, żeby dowiedzieć się, jak ten zamach był przygotowywany. Ważne jest także, żeby sprawdzić, czy jakieś inne grupy nie przygotowują w mieście podobnego ataku.
– Służby francuskie są bardzo dobre. Francja musiała się spodziewać, że coś takiego się wydarzy, stąd ogromny wysiłek tych służb. Grupy, które „urzędują” na terenie Francji są dobrze znane i służby by je zauważyły.
TO MUSIAŁ BYĆ KTOŚ Z ZEWNĄTRZ
– Jestem niemal przekonany, że to były grupy z zewnątrz. Osoby, które są na miejscu są zbyt cenne, żeby je od razu „palić”. Wykorzystuje się je do przygotowywania kolejnych ataków. Wybór miejsca, opis, logistyka, wykorzystanie materiałów – to powoduje, że wykorzystanie tych ludzi przy pierwszej okazji byłoby dużą stratą.
TO TERRORYŚCI WYBIERAJĄ MIEJSCE ATAKU
– Trzeba pamiętać o tym, że ISIS na tym by nie poprzestało. Gdy zwycięży w Iraku i w Syrii, porozsyła swoich bojowników w całym rejonie. Dzisiaj, żeby skutecznie zwalczyć terroryzm nie wystarczy tylko zabezpieczyć własny kraju. Terroryści niestety mają tą przewagę, że to oni wybierają miejsce ataku. Mają zastępy ludzi gotowych umrzeć dla swojej sprawy.
Zdaniem gen. Czempińskiego, Francja, podobnie jak Niemcy i Wielka Brytania, ze względu na swoją silną pozycję w Europie i na świecie i duży wpływ na działania NATO, są najbardziej narażone na potencjalne ataki terrorystyczne.