– Rozmawiamy o tym, jak skonstruować przetarg, by nowa spalarnia na Szadółkach działała dobrze i nie przeszkadzała mieszkańcom. Jeśli się to uda, spalarnia ustabilizuje wydatki. Będziemy wieli za jaką cenę przez wiele lat mieszkańcy będą płacili za śmieci.
– Myślę, że proces przekonywania mieszkańców został rozegrany modelowo. Angażowaliśmy mieszkańców, choćby tzw. radę interesariuszy. Z tego wyszły takie decyzje, jak zadaszenie, by kompost nie wydzielał odorów. Owszem, różnimy się, ale dyskutujemy wspólnie i szukamy najlepszych rozwiązań.
– Zapach na Szadółkach będzie zminimalizowany. Są dwa rodzaje odorów: te związane z odzyskiwaniem gazu i samym kompostem. Pracujemy nad tym, by ten drugi zminimalizować.
– W Gdańsku przyjmujemy rolę metropolitalną, bo spalarnia jest projektem wojewódzkim. Mamy system, którym maksymalnie segregujemy śmieci (o sortowni). Idziemy zgodnie z dyrektywami unijnymi.