Miejscowość Rytel w powiecie chojnickim – to jedno z miejsc, które najbardziej ucierpiały po wielkich burzach. Tam już jest nasz reporter Grzegorz Armatowski. To okolice Suszka, gdzie doszło do największej tragedii – podczas obozu harcerskiego zginęły dwie nastolatki.
– Sytuacja jest dramatyczna. W nocy nie ma wody, bo ujęcie jest zasilane tylko od 7 do 22. Prądu nie ma od piątku. Mieszkańcy muszą radzić sobie na własną rękę. Właściciel jedynego sklepu w okolicy podkreśla nam, że musiał zainwestować w agregat prądotwórczy, by sklep mógł jakkolwiek działać. To tam mieszkańcy kupują pieczywo – relacjonuje nasz reporter.
W punkcie ujęcia wody uruchomiono dla mieszkańców dwie wtyczki, można tam naładować telefony. Problemy są jednak z zasięgiem telefonicznym. Lasy są wykarczowane, słupy wysokiego napięcia są połamane. Jest obawa, że prądu nie będzie jeszcze nawet przez kilkanaście dni.
Mieszkańcy podkreślali, że byli zaskoczeni nagłym zerwaniem się burzy. Chmury co prawda się zbierały, ale nikt nie spodziewał się – jak to nazywają sami mieszkańcy – armagedonu. Według nich wiatr wiał z siłą 150-180 kilometrów na godzinę. Podkreślają też, że nie zostali w żaden sposób ostrzeżeni przed kataklizmem.