Dwa oblicza Kartageny. Dar Młodzieży przycumował w kolumbijskim porcie

Od czwartku Dar Młodzieży gości w Kolumbii. Na zaproszenie tutejszej pani ambasador RP studenci i laureaci rejsu niepodległości odwiedzili ten piękny port i chwilę go celebrowali.

W 30 stopniowym upale powitała nas orkiestra reprezentacyjna Marynarki Wojennej w Kartagenie. Oczywiście był Mazurek Dąbrowskiego i przemówienie p. ambasador RP w Kolumbii – Agnieszki Kędzierskiej Tekieli. Szczególnie ciepło pozdrowiła Pomorze, bo pochodzi ze Słupska. Nie chciała porównywać słupskiego starego miasta ze starówką w Kartagenie, jednak przygotowała dla miejscowej Polonii wspaniałą wystawę o Polsce. Mogliśmy ją oglądać wieczorem podczas bankietu. 

DZIEŃ W PEŁNYM SŁOŃCU

Rano podczas powitania na nabrzeżu, czekali na nas pracownicy ambasady z biało-czerwonymi flagami i czapeczkami dla załogi. Przydały się, bo dzień spędziliśmy w pełnym słońcu w campusie szkolnym Marynarki Wojennej. To wielki, rozległy kompleks, który znamy z filmów o bazach wojskowych w USA. Na każdym kroku kadeci i musztra. Także ta zwana zaprawą. Wojskowe komendy, bieganie w szyku. Wszystko bardzo serio. Miałam wrażenie, że oni nie wychodzą z basenu i z boiska, ich Marynarka Wojenna naprawdę obroni to państwo. Ale nasza załoga też nie zawiodła. Podczas przeciągania liny to drużyna rejsowiczek dwukrotnie pokonała kolumbijskie kadetki.

ZAWODY I WSPÓLNY LUNCH

Byliśmy też w salach wykładowych akademii. Obejrzeliśmy nowoczesny symulator, a studenci wzięli udział w zawodach sportowych. Był też wspólny lunch w kantynie, gdzie siedzieliśmy razem z oficerami i kadetami. Czuć wojskowy rygor i skupienie.

Zero śmiechów i rozmów. Wszystko poukładane i prawie na rozkaz. Bardzo mi się podobało.

Cały czas na wszelki wypadek odpowiadałam „yes sir”, ale nie musiałam stawać ma baczność. Kadeci byli szarmanccy i bardzo uprzejmi. Częstowali lemoniadą i czymś słodkim, tzw. kolumbijskim batonem energetycznym. To był kawałek marmolady dość twardej, ale smacznej. Daktyle albo figa. Mocno wzmacniające.

STARE MIASTO

Potem kilka godzin zwiedzaliśmy stare miasto. To ciekawe, architektoniczne miejsce z wieloma dawnymi budowlami, świadczącymi o wielowiekowych tradycjach morskich tego miasta i państwa. Widać było duże różnice w poziomie egzystencji i zamożności mieszkańców. Ulica pełna biedoty, kloszardzi na chodnikach, ale luksusowe jachty w porcie.

CARTAGENA DE INDIAS

Pełna nazwa tego piątego co do wielkości miasta Kolumbii brzmi Cartagena de Indias. Zostało założone w XVI wieku przez hiszpańskiego konkwistadora – Pedro de Hereida. Miasto ma burzliwą historię. Wiele razy było atakowane i podbijane przez siły francuskie, angielskie i amerykańskie. Rozkwit zawdzięcza handlowi złotem, srebrem i niewolnikami. Było siedzibą hiszpańskiego wicekróla i najważniejszym portem tej części Ameryki Południowej. Starówka Kartageny otoczona potężnymi murami jest świetnie odrestaurowana. Eksperci uważają ten kompleks starego miasta Kartageny za najpiękniejszy zabytek kolonialnej architektury w całej Ameryce Południowej. Miasto jest na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

KOLUMBIJSKIE PESO

Przeciętnie Kolumbijczyk zarabia około 300 dolarów. Jednostka płatnicza to kolumbijskie peso. 1 dolar jest równy 2800 peso. Co prawda upominki można kupić za dolary, ale poza tym trzeba je wymienić na peso. Jednego dolara zapłaciłam za małą kolumbijską kawę bez mleka. Za 2 dolary dostałam dużą tackę owoców, które obrano i pokrojono przy mnie na ulicy. Połowy nazw nie znałam. Kubek z sokiem z ananasa kosztował 2000 peso. Bez lodu, ale za to z uśmiechem. Dobra kawa kolumbijska (ziarna) kosztuje 6 dolarów za 0,5 kilo. Zastanawiam się czy kupić.

OSTATNIE CHWILE

Przed nami ostatnie chwile i „rzut oka” na Kartagenę w słońcu. Zaraz rzucamy cumy i kierujemy się na Florydę. Strasznie szybko biegnie czas. Ciągle go brakuje. Podobnie jak wifi. Może teraz nie zerwie połączenia. Najgorsze jest to że w załączniku wysłane mam ciągle komunikat” „Nie udało się wysłać załączników”. Ale jak pisać o Kartagenie bez zdjęć i bez mp3. Miejscowa karta telefoniczna już dawno pusta, a do miasta daleko. Ze statku lepiej nie schodzić. Jeszcze odpłyną beze mnie.

NOC W KARTAGENIE

Dzień i noc w Kartagenie to dwa inne światy. Widać to wszystko, gdy po zmierzchu wybiera się na obchód. Problemem i szokującym widokiem są prostytutki liczone w setkach.Różny wiek i niestety często bardzo młody wiek dziewcząt budzi smutek.

I pytanie. Kto je tam wepchnął? Same dziewczyny nie chcą rozmawiać. Podobnie jak naganiacze. W taksówce bez problemu można dostać numer pani do towarzystwa. Koledzy grzecznie odmawiali, ale na inne swoje pytania dotyczące karteli narkotykowej nie dostali odpowiedzi. Starówka jest pełna młodych i starych pań, które oferują jakie tylko chcecie narkotyki i rozrywki. Glosy, muzyka, krzyki. I dużo policji… Bardzo dużo policji w radiowozach, ale to tylko dla dobrego wrażenia, że mają wszystko pod kontrolą. Bo niewiele mogą.

LEPIEJ W BOGOCIE

Z tego co opowiadają Polacy mieszkający w Kartagenie, sytuacja nieco lepiej wygląda w Bogocie. Tam rząd stworzył niejako dzielnicę nierządu, ale ona też działa nie tak jak powinna. Taka kolumbijska „Christiania” rozlewa się na całe miasta. Jednak rozpusty nie udało się zamknąć w getcie. Nie tylko tam i nie po raz pierwszy.

INNA STRONA TRZECIEGO ŚWIATA

Nocne Kartagena i Bogota pokazują ten latynoski trzeci świat zupełnie od innej strony. Losem niektórych kobiet ulicy zainteresował się kościół. Siostry zakonne w Kartagenie stworzyły specjalny dom dla upadłych dziewczyn. Bardzo często przyjmują nową tożsamość i przebierają się za prostytutki, aby wniknąć do domów publicznych i na ulice. Stamtąd wyciągają młode kobiety. „Dziewczynko, mówię ci wstań” to symboliczna nazwa stowarzyszenia, które próbuje im pomóc. Ukrywają swoją tożsamość i nie pozwalają się fotografować. To bardzo niebezpieczne środowisko narkomanów, dilerów i karteli. W każdej chwili mogą stracić życie, jeśli zostaną zdemaskowane. Mimo to nie poddają się i zapewniają młodym kobietom nową, lepszą przyszłość.

Odwaga sióstr sprawia, że ich podopieczne zmieniają się i odnajdują Boga. Dziewczyny potrzebują ogromnego wsparcia, przytulenia.

Anna Rębas

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj