Trefl obronił Superpuchar

Koszykarze Trefla Sopot drugi raz z rzędu sięgnęli po Superpuchar. Zdobywcy Pucharu Polski wygrali w Zielonej Górze z mistrzem kraju Stelmetem 76:71 (17:18, 22:14, 17:19, 15:25).

Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, ale w drugiej kwarcie do głosu doszli mistrzowie Polski. W drugich dziesięciu minutach meczu Stelmet zdobył 13 punktów z rzędu, nie tracąc ani jednego.
Będący na fali zielonogórzanie powiększali przewagę i w 28. minucie prowadzili 56:41, najwyżej w meczu.
Ambitnie grający Trefl poprawił obronę i przez kolejne pięć minut gospodarze nie potrafili ani razu trafić do kosza. Ta sztuka z kolei dość łatwo przychodziła sopocianom, którzy rzucili w tym czasie 17 punktów i objęli prowadzenie 58:56.
Zeszłoroczni zdobywcy Pucharu Polski zdołali jeszcze powiększyć przewagę za sprawą trzypunktowych rzutów Sarunasa Vasiliauskasa i cztery minuty przed końcem spotkania było 68:59 dla gości. Na minutę przed końcaową syreną Stelmet zniwelował różnicę do trzech punktów, ale nie trafili z dystansu i nie zdołali doprowadzić do dogrywki.
Punkty zdobyli:
Vasiliauskas 20, Michalak 14, Waczyński 12, Leończyk 10, Stefański 8, Nicholson 6, Brembly 3, Majstorović 2, Jeter 1, Roszyk 0, Jaśkiewicz 0;

Darius Maskoliunas (trener Trefla Sopot): „Chciałem podziękować zespołowi z Zielonej Góry za dobrą walkę. Dziś to jednak my jesteśmy zwycięzcami. Rywalizować z mistrzem Polski to dla nas wielkie wydarzenie i cieszymy się, że udało nam się wygrać. Chciałbym także podziękować swoim zawodnikom. Powtarzam im, że jeśli walczą przez całe 40 minut to zwycięstwa w końcu muszą przyjść. Przegrywając pierwszą połowę, wyszli na drugą z wielką ochotą do gry i taką postawą zasłużyli na wygraną”.
Adam Waczyński (Trefl): „Bardzo cieszymy się z tej wygranej. To miłe uczucie zdobyć Superpuchar. Początek sezonu mamy rewelacyjny i chcemy, aby było tak dalej. Trener przed meczem uczulał nas na grę pod tablicami i udało nam się to dobrze zrealizować. To było kluczem do zwycięstwa”.

Mihailo Uvalin (trener Stelmetu Zielona Góra): „Mecz miał kilka faz. Szczególnie nasze dwa słabe okresy zaważyły na końcowym wyniku. Słabo zaprezentowali się dziś zawodnicy z ławki, którzy zdobyli tylko 21 punktów. Jeden gracz Christian Eyenga (29 pkt) nie jest w stanie wygrać spotkania. Nie chcę również bronić zawodników z pierwszej piątki, bo i oni nie najlepiej się spisali. To był nasz pierwszy mecz o stawkę, więc nie można wyciągać daleko idących wniosków. Drużyna musi się budować krok po kroku. Boli mnie, że zawodnicy, w momencie kiedy traciliśmy przewagę nie pokazywali sportowej złości” ( za PAP)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj