Żużlowcy nie idą na ugodę z Wybrzeżem. Zdunek: To nierozsądne z ich strony

Byli żużlowcy Wybrzeża nie odpuszczają. Zawodnicy, którzy startowali w gdańskim klubie nie zgadzają się na spłatę 40 procent zadłużenia. W środę, w Poznaniu odbyło się spotkanie pomiędzy władzami klubu, a Polskim Związkiem Motorowym i przedstawicielem zawodników Krzysztofem Cegielskim. Wybrzeże jest gotowe do spłaty 700 tysięcy złotych. Zawodnicy odrzucają propozycje i chcą jeszcze raz tyle. Prezes Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże Tadeusz Zdunek dziwi się reakcji zawodników. – To jest nasza dobrowolna decyzja, że chcemy spłacić wobec nich zadłużenie. Moglibyśmy pójść śladami Opola lub Częstochowy i powiedzieć, że nie damy im nawet grosza. Według mnie zachowujemy się wobec nich bardzo w porządku chcąc wywiązać się chociaż z części zobowiązań, mówi prezes Zdunek.

Dodaje również że żużlowcy mają wybór. Albo dostaną 40 procent albo nic. – Zawodnicy muszą się pogodzić, że albo przyjmą te pieniądze, które my w tej chwili chcemy im dać, albo nie dostaną żadnych pieniędzy. Naszego klubu nie stać żeby wydawać większe kwoty. Pozostaje ich dobra wola. Jeżeli nie zgodzą się na to, może być tak, że nie dostaną żadnych środków, podkreśla Zdunek.

Sponsor tytularny gdańskiego żużla z zeszłego sezonu ocenił także postawę Krzysztofa Cegielskiego, który reprezentuje zawodników w negocjacjach. – Jest pomiędzy młotem, a kowadłem. Z jednej strony rozumie, że kwoty, które otrzymali zawodnicy są znaczne, a z drugiej strony jest naciskany przez zawodników, bo ich reprezentuje. Musi zwyciężyć rozsądek, podsumowuje Zdunek.

Wśród zawodników, którym klub zalega pieniądze są m.in Robert Miśkowiak, Dawid Stachyra i Artur Mroczka. Spłata zadłużenia wobec nich jest tez podstawą otrzymania licencji bezwarunkowej.

lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj