Lechia po raz kolejny bez zwycięstwa. Podopieczni Thomasa von Hessena zremisowali z Koroną Kielce bezbramkowo. Brak pomysłu na grę i fatalna skuteczność, to elementy, które w Lechii od początku sezonu nie ulegają poprawie.
W piątkowym meczu pierwszy raz na ławce trenerskiej zasiadł Thomas von Hessen. Niemiecki szkoleniowiec dokonał rewolucji w składzie. W meczowej osiemnastce nie znalazł się dotychczasowy kapitan Sebastian Mila, a w pierwszym składzie znaleźli się debiutanci Aleksandar Kovacević, Neven Marković
Lechia od początku spotkania miała optyczną przewagę. Po lewej stronie boiska bardzo aktywny był Sławomir Peszko, który oficjalnie zadebiutował w biało-zielonych barwach. W 6. minucie meczu były pomocnik m.in. Lecha Poznań doskonale zabrał się z piłką, minął obrońcę Korony, ale niecelnie uderzył na bramkę Zbigniewa Małkowskiego.
W 22. minucie dużo ożywienia na prawej stronie boiska dał Lechii Maciej Makuszewski, który w 22. minucie znalazł się w doskonałej okazji. Niestety z 10. metra uderzył prosto w bramkarza Korony. Im bliżej końca pierwszej połowy tym Lechia zaczęła być coraz groźniejsza.
Doskonałą okazję w 31. minucie zmarnował Grzegorz Kuświk, który dostał piłkę na 5. metr, ale źle przymierzył i futbolówka powędrowała nad bramką Korony. Trzy minuty później w indywidualnej akcji znalazł się Michał Mak, który szybkim rajdem zawędrował w pole karny Korony, gdzie odegrał do Kuświka. Ten oddał piłkę Makowi, ale były piłkarz GKS-u Bełchatów trafił w słupek. Pierwsza połowa minęła pod dyktando gospodarzy, którzy kontrolowali przebieg meczu, ale nie potrafili udokumentować przewagi bramką.
Drugą połowę znowu lepiej rozpoczęła Lechia, ale Korona coraz częściej zaczęła dochodzić do dogodnych sytuacji. Najczęściej jednak poczynania ofensywne kielczan rozbijały się o defensywę biało-zielonych. Bardzo aktywny w środku pola był Marcin Cebula, który w 55. minucie mógł dać Koronie prowadzenie, ale sędzia odgwizdał spalonego.
W drugiej odsłonie mecz nie porywał. Lechia nie stworzyła żadnej dogodnej sytuacji i do końca spotkania walka toczyła się głównie w środkowej części boiska.
Niestety w poczynaniach Lechii nie widać poprawy. Dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach, zmiana trenera, transfery „last minute” Lechii nic nie dały. Nie można napisać, że sytuację diametralnie pogorszyły, ale w grze biało-zielonych trudno znaleźć pozytywne elementy. Nowe nabytki gdańszczan Aleksandar Kovacević, Neven Marković, na boisku raczej nie widoczne i nie dające jakości.