Ma zielone oczy i brązowe włosy. Jest wysoka i smukła, uśmiecha się skromnie i promiennie. W 2009 roku została Miss Polski. W marcu wystratuje w Gniewinie w ekstremalnym biegu z przeszkodami Mud Max.
Anna Jamróz, żeby godnie reprezentować Pomorze w finale Miss World 2009 wzięła urlop dziekański. W Johannesburgu dotarła do półfinału. Wcześniej i potem wygrała jeszcze kilka konkursów i wróciła na Uniwersytet Gdański, by skończyć prawo. Jest radną powiatu wejherowskiego i…przygotowuje się do startu w biegu ekstremalnym Mud Max w Gniewinie.
PRZEZ PANA BOGA
Impreza w okolicach kompleksu sportowego Mistral, skąd przed czterema laty po ME wyjeżdżali piłkarze hiszpańscy, odbędzie się 19 marca. Miesiąc później Ania zmieni stan cywilny. Szczęściarz ma na imię Dawid, jest z Gdańska i kibicuje Lechii. Ona też woli być małżonką niż modelką. Na pokazy i wybiegi raczej się nie wybiera. Jest zwyczajną, skromną, wykształconą, ambitną i piękną dziewczyną. Jak przyznaje kryterium decydującym w życiowych wyborach jest…Bóg. Mówi o tym zwyczajnie i przez to bardzo przekonująco. Niczego w tym zakresie nie zmieniły liczne tytuły : Miss Polski, Miss Ziemi Pomorskiej, Miss Open Hair, Miss Supranational Europe, TOP16 Miss World 2009 czy TOP10 Miss Oriental Tourism 2012.
fot. Radio Gdańsk/Rafał Nitychoruk
SPORT DOBRY NA URODĘ
Mud Max będzie pierwszym sportowym wyzwaniem dla naszej Miss. Dotychczas nie miała wiele wspólnego ze sportem. Narzeczony motywuje ją i zachęca. Ania daje się przekonać i dlatego czasami miejscem randki jest klub fitness. Mud Maxa zamierza potraktować z należnym respektem. Przebiec 7 km przez błota, wody, góry i lasy to coś poważniejszego niż elegancki spacer po wybiegu. Ania cały czas szuka swego miejsca. Taka ekstremalna aktywność to będzie świetna sposobność do samopoznania. – Sport poprawia także urodę. Na razie to początek przygody. Na wybieg dla modelek raczej nie wrócę, choć… nigdy nie mów nigdy – mówi z uśmiechem modelka.
Posłuchaj wywiadu:
Włodzimierz Machnikowski/amo