Wybrzeże na ostatniej prostej przed startem sezonu. Zdunek: „Jedziemy po awans do ekstraligi”

Pierwsze treningi na torze, nowy sponsor strategiczny i walka o kolejny awans do żużlowej ekstraligi. Wybrzeże 3 kwietnia na własnym torze rozpocznie sezon meczem ze Stalą Rzeszów. O klubowych finansach, młodym, perspektywicznym składzie i zmianach w polskim żużlu z prezesem stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże Tadeuszem Zdunkiem rozmawiał Wojciech Luściński. Wojciech Luściński: Na początek dobre informacje dla kibiców. Nowy sponsor strategiczny będzie wspierał od tego sezonu żużlowców Wybrzeża. Będzie to długotrwała współpraca?
Tadeusz Zdunek: Jesteśmy dopiero na początku współpracy. Jakby nie było, jest to sponsor strategiczny. Razem z firmą Thea rozmawiamy na temat przyszłego roku i dalszej współpracy. Mam nadzieje, że już będziemy omawiać kwestie związane z wyższą ligą.

WL: O jakich kwotach mówimy?
TZ: Warunki są dla nas odpowiednie. Na razie nie możemy mówić o konkretach. Dużo sponsorów nas testuje. Sprawdzają, czy dobra sytuacja klubu jest trwała, czy tylko tymczasowa.

WL: Gdy teraz pomyślę o gdańskim żużlu, to pierwsze co przychodzi mi na myśl, to stabilność. Pan do takiej sytuacji doprowadził w rok. To było bardzo trudne zadanie, ale się udało.
TZ: Sam jestem zaskoczony, że tak szybko nam się udało. Już w czerwcu ubiegłego roku byliśmy uważani za bardzo stabilny klub. Płaciliśmy wszystko terminowo. Zawsze otwarcie mówiłem, że umowy z zawodnikami będziemy podpisywali pod budżet, którym dysponujemy. Dla nas nie istnieją „wirtualne” kontrakty. Obiecywanie „gruszek na wierzbie” powoduje, że klub ma tylko problemy. Wszystko idzie w doskonałym kierunku. Dobrym przykładem jest właśnie firma Thea, która jest z Warszawy, a sama się do nas zgłosiła i zaproponowała współpracę. Wydaję mi się, że takich firm będzie coraz więcej.

WL: Śledząc poczynania Wybrzeża, zauważyłem, że Gdańsk staje się prekursorem pewnych decyzji na szczeblu centralnym. Pan odważnie i głośno mówi o konieczności zmian w polskim żużlu.
TZ: Muszą nastąpić zmiany. Nie może być tak, że kluby podpisują umowy pod „wirtualne” budżety. Złożyłem w Warszawie propozycję, żeby każdy klub na początku roku składał propozycję budżetu wraz z podpisanymi umowami. Dla Gdańska nie jest to żaden problem. My takie dokumenty możemy złożyć w każdym momencie. Inne kluby przed tą propozycją się broniły i w dalszym ciągu mają „wirtualne” budżety. To niestety prowadzi donikąd. Wielokrotnie zaznaczałem, że my już teraz, przed startem sezonu 2016 pracujemy nad sezonem 2017.

WL: Czyli zarządzanie klubem rozgrywa Pan jak partię szach. Robi Pan parę ruchów naprzód i buduje grunt pod ekstraklasę w Gdańsku?
TZ: Nie rozumiem jak można najpierw awansować, a potem szukać środków. To jest w polskim żużlu paranoja. Całe życie uważałem, że najważniejsza jest systematyczność. Pewna schematyczność w działaniach. Jeżeli myślimy o walce, o czołowe lokaty, to już teraz musimy rozpocząć przygotowania. W październiku? Wtedy nie będzie już na to czasu.

WL: Jeżeli chodzi o skład, to obietnice spełniliście. Młoda i perspektywiczna drużyna rozpocznie zmagania w tym sezonie. To dobra podstawa jeżeli chodzi o plany związane z ekstraligą.
TZ: Dlatego w taki sposób zbudowaliśmy zespół. W zeszłym roku, jeszcze nieoficjalnie, kompletowaliśmy zespół, który mógłby pojechać także w ekstralidze. Z każdym z żużlowców podpisaliśmy bardzo rozsądne umowy.

WL: Z tej drużyny, którą udało wam się skonstruować, kto w Pana oczach jest największa nadzieją?
TZ: We wszystkich pokładam duże nadzieje. Także w tych starszych zawodnikach, którzy będą pomagali tym młodszym, mniej doświadczonym żużlowcom. Nie można szufladkować zawodników. Jak pokazuje aktualny sport, zawodnicy w wieku podeszłym mogą rywalizować na równi z młodszymi. Przykład? George Foreman, który wrócił do boksowania i „lał” wszystkich na ringu. W Wybrzeżu nie ma szufladkowania. Każdy jest perspektywiczny i każdy może osiągnąć sukces.

WL: Sezon na własnym torze rozpoczniecie 3 kwietnia meczem ze Stalą Rzeszów. Kto jest najgroźniejszym rywalem Wybrzeża w walce o awans?
TZ: Tradycyjnie najbardziej się obawiamy Kolejarza Rawicz. To jest drużyna, z którą my mamy zawsze duże problemy. Jak na jednym ze spotkań prezesów klubów mówiłem, że mamy mocny zespół, to prezes Kolejarza – Dariusz Cieślak tylko się zaśmiał. Jest to drużyna, która nigdy nam nie pasowała.

WL: Często zmienia Pan zdanie. Niedawno mówił Pan o Lokomotivie Dauvgapils
TZ: Mówiąc całkiem poważnie, jest to bardzo ciężki przeciwnik. Bardzo ciężko jest wygrać mecze w Dauvgapils. My postaramy się powalczyć i osiągnąć postawiony cel.  

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj