Bójki kibiców? Wzajemne wyzwiska? To wszystko jest już passé. Nowa recepta na idealne wbicie szpileczki przeciwnikowi została napisana w sobotnią noc przez kibiców Glasgow Rangers. Równie skutecznej recepty, na żywy doping kibiców, poszukuje Louis Van Gaal. Bezskutecznie. Ci, zamiast kibicować, wykorzystują spotkania na Old Trafford na cotygodniową drzemkę. Posłuchaj audycji:
„Więc chodź, pomaluj mój świat, na czerwono, biało i niebiesko”, zdawali się nucić fani Rangersów, podczas gdy w nocy z soboty na niedzielę, na godziny przed wielkimi derbami w półfinale pucharu Szkocji, malowali krawężniki przed pubami sympatyzującymi z Celtikiem w swoje klubowe barwy. Ofiarą kibiców Glasgow Rangers padło kilkanaście pubów w całej stolicy.
Aby te nie przywitały sympatyków Celtiku nieodpowiednimi kolorami w dniu meczu, od świtu trwały prace, by barwy przeciwnika zamienić na te właściwe, biało-zielone. Rezultat? Zmęczeni poranną pracą kibice mistrza Szkocji nie mieli sił na późniejszy doping, wskutek czego Celtic uległ przeciwnikowi po rzutach karnych (4-5) i to powracający w przyszłym sezonie do szkockiej Premier League Glasgow Rangers zagrają w pucharowym finale.
PROBLEMY ZE SNEM? CZERWONE DIABŁY LECĄ Z POMOCĄ
Z sennością i brakiem dopingu przestał już walczyć Louis Van Gaal. Holender, niezmiennie od prawie dwóch lat, serwuje kibicom United nużącą monotonię, na co dowodem jest filmik nagrany przez jednego z nich podczas sobotniego meczu z Aston Villa. Znajdujący się w kwiecie wieku pan zarejestrował za pomocą telefonu komórkowego swojego przyjaciela, któremu na trybunie Teatru Marzeń śnił się najpewniej ciekawszy obrazek niż to, co podziwiali kibice Manchesteru na boisku. „Eddie, obudź się!”, usłyszał w końcu beztrosko drzemiący pan, którego zmuszono do powrotu do rzeczywistości.
Z rzeczywistością zderzył się w ten weekend także Lewis Kinsella. Jak często w jeden dzień piłkarz może zaliczyć degradacje z dwóch lig jednocześnie? Raczej nieczęsto.