Dlaczego warto wydać 60 tys. zł na sprzęt, który mierzy siłę mięśni dwugłowych? I z jakich pomocy fizjoterapeutycznych korzystają reprezentanci Polski w czasie Euro 2016? O tym opowiada Adam Kilian, niegdyś zawodowy koszykarz grający w USA i w Norwegii, obecnie właściciel New Level Sport – firmy, która zaopatruje m.in. polskich piłkarzy w produkty używane w treningu sportowym i rehabilitacji.
Piotr Puchalski: W jaki sposób wasze urządzenia mogą pomóc Polakom w strzelaniu goli?
Używane przez piłkarzy rollery wibracyjne to sprzęt, który wpływa m.in. na zwiększenie ukrwienia tkanek. Po wysiłku można za pomocą rollera rozluźnić pospinane mięśnie i szybciej doprowadzić się do stanu gotowości treningowej. A przecież na takim poziomie, na jakim są piłkarze reprezentacji kraju, nie trenuje się raz dziennie. Sportowiec musi być gotowy non stop. Liczy się każda minuta. Te, jakby się wydawało, zabawki przyśpieszają naturalną regenerację. Świeżość może mieć duże znaczenie.
Jak jest zbudowane takie urządzenie?
Jeśli mówimy o rollerach wibracyjnych, to w środku mają one akumulator i generują wibracje. Użytkownik może wybrać jeden z trzech poziomów mocy. Pierwszy stopień, najniższy, jest przeznaczony do tego, żeby przygotować mięśnie do treningów. Najlepszy moment na użycie go, to rolowanie mięśni przed rozpoczęciem rozgrzewki. Drugi i trzeci poziom zapewnia zdecydowanie silniejsze wibracje, co służy regeneracji.
W jaki jeszcze sprzęt wyposażyliście kadrę Adama Nawałki?
Kadra Polski dysponuje też typowym sprzętem fizjoterapeutycznym, m.in. aparatem do masażu wibracyjnego. To narzędzie, które rozbija punkty spustowe, czyli miejsca szczególnie pospinane. Masaż poprawia również natlenienie tkanek, czyli wszystko, co jest związane z przepływem krwi. Chodzi o to, żeby regeneracja była jak najszybsza. Użycie tego urządzenia usprawnia pracę fizjoterapeuty, który nie męczy się, jak przy terapii manualnej, i może obsłużyć kilkunastu zawodników, wykonując tak samo intensywny zabieg zarówno w przypadku pierwszego z nich, jak i ostatniego.
Nowoczesny sport może się jeszcze obejść bez zaawansowanych form fizjoterapii i odnowy biologicznej?
Jeśli mówimy o profesjonalnym sporcie, to na pewno nie. To jest poziom, na którym liczy się każda sekunda. Ba, nawet ułamek sekundy może zadecydować o tym, czy piłkarz strzeli bramkę, czy nie. Używa się skomplikowanego sprzętu, którego działanie jest potwierdzone badaniami i który faktycznie przynosi korzyści. Dlatego nazywanie takich produktów gadżetami to pomyłka. Gadżety ładnie wyglądają i coś nam obiecują. Działanie tych urządzeń ma przełożenie na rzeczywistość gry.
Na jakie kontuzje najczęściej skarżą się piłkarze?
Piłkarze często skarżą się na kontuzje mięśnia dwugłowego. Istnieje aparat, który przylatuje do nas jutro, i jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Będziemy go testować z klubami piłkarskimi. To zaawansowany instrument mierzący siłę ekscentryczną i izometryczną mięśni dwugłowych. Wiadomo, że kontuzje pojawiają się w momencie, kiedy zachodzi konieczność maksymalnego przyśpieszenia. Wtedy obciążenie mięśni jest największe. Jeśli wyeliminuje się dysproporcje, które ta maszyna wskazuje, to można też wyeliminować urazy.
Na Zachodzie stosuje się już takie urządzenia?
Manchester United, Liverpool, Chelsea, Leicester City, czyli aktualny mistrz Anglii, te kluby używają tego sprzętu. Pracowali nad nim australijscy doktorzy specjalizujący się w badaniu mięśni dwugłowych. Polska będzie trzecim krajem po Australii i Anglii, do którego trafi nowe urządzenie. Niedawno została wypuszczona oficjalna wersja. Te drużyny, które się zgłosiły do testów w fazie przedprodukcyjnej, już to urządzenie mają.
Ile trzeba zapłacić za taki sprzęt?
Cena jest dość wysoka i uzależniona od tego, czy to urządzenie wypożyczamy, czy kupujemy. Jeśli wypożyczamy, to musimy zapłacić ok. 12-13 tys. zł za rok użytkowania, jeśli kupujemy, zapłacimy 60 tys. zł. Prawda jest taka, że ten system jest warty każdych pieniędzy. W Anglii wydaje się ok. 198 mln funtów (ponad miliard zł) na kontuzje mięśni dwugłowych, i to tylko w jednym sezonie. Piłkarze zarabiają ok. 60 tysięcy złotych miesięcznie. Jeśli taki zawodnik, dzięki pracy fizjoterapeuty, nie wypadnie z gry na miesiąc, to już maszyna się zwraca.
Na zdjęciu: Joanna Jóźwik, brązowa medalistka mistrzostw Europy w biegu na 800 m. Fot. Materiały prasowe
Wracając do rollerów wibracyjnych, czytałem, że poleca je Blake Griffin (koszykarz Los Angeles Clippers). W sieci znalazłem też opinię, że jest to produkt tylko dla profesjonalistów, osób które nie mają problemów ze zdrowiem i posiadają mocny gorset mięśniowy. Co pan na to?
To zdecydowanie nieprawda. Trzeba wiedzieć, jak używać sprzętu, by uzyskać maksymalne korzyści, ale jestem przekonany, że to rozwiązanie dla każdego. Korzystają z niego ludzie w całej Polsce. Także to, co pan przeczytał, to tylko opinia. Istnieją natomiast badania naukowe i liczby, które potwierdzają skuteczność produktu. Chodzi o połączenie siły wibracji i terapii powięziowej. Wrzeciona nerwowo-mięśniowe, które odpowiadają za skurcz mięśni, pod wpływem wibracji większych niż 30 herców nie mogą reagować na bodźce z zewnątrz i rozluźniają się. To jest coś, co sportowcy wiedzą i co od razu wyczuwają. Budowa czy siła człowieka nie mają tu większego znaczenia.
Pana praca sprawia, że wie pan, co piszczy nie tyko na boiskach, ale też w szatniach. Jakieś ploteczki na temat naszych?
Nie lubię plotek (śmiech). My robimy swoją robotę. Dostarczamy sprzęt.
A obstawi pan wynik najbliższego meczu?
Mam nadzieję, że nasi wygrają. A ile? Powiedzmy, że 2:0.
Piotr Puchalski