Kolejne medale olimpijskie na naszym koncie. Renaud Lavillenie – obrońca tytułu z Londynu musiał ustąpić miejsca i zadowolić się zaledwie srebrem.
SREBRO JAK ZŁOTO
Nasza wspaniała kajakarka Marta Walczykiewicz została srebrną medalistką Igrzysk Olimpijskich w wyścigu na 200 m. Podczas zawodów wszystko jej sprzyjało. Dwa dobre wyścigi: najpierw w eliminacjach, później w półfinale, zwiastowały dużą szansę na podium. W finale okazało się, że będzie startować ze środka toru, co bardzo jej odpowiadało. Z czasem 40,27 s została wyprzedzona tylko przez Nowozelandkę Lisę Carrington. Brąz zdobyła reprezentantka Azerbejdżanu Inna Osypenko-Radomska.
Niemal tak samo dobrze, choć z brązem, zaprezentowały się nasze kajakarki w wyścigu na 500 metrów. Beata Mikołajczyk i Karolina Naja świetnie sobie poradziły i w samej końcówce wyszarpały miejsce na najniższym stopniu podium. Jednak droga do medalu była bardzo trudna. W półfinałowym starciu wypadły kapitalnie wygrywając swój wyścig.
Jej rywalkami w finale były dwie bardzo silne osady: Węgierki i broniące tytułu Niemki. Polki od samego początku trzymały się blisko faworyzowanych ekip, ale pod koniec nie wytrzymały tempa narzuconego przez liderki i ostatecznie zajęły trzecie miejsce. To ogromne osiągnięcie i zasłużony medal dla naszych pięknych dziewczyn!
BRAK SZACUNKU
Zła informacja dotarła z egipskiego obozu. Judoka Islam El Shehaby został usunięty z Igrzysk za brak podania ręki Izraelczykowi Orowi Sassonowi po przegranej walce. Jego zachowanie spotkało się z ogromną falą krytyki kibiców zgromadzonych na hali. El Shehaby tłumaczył się przed komisją dyscyplinarną, że nie ma wymogów przepisowych, by podawać sobie rękę. MKOL takie tłumaczenie nie przekonało i postanowili wyrzucić zawodnika z Igrzysk. Ponadto zwrócili się do Egipskiego Komitetu Olimpijskiego z apelem, by edukować swoich zawodników z postępowania zgodnie z duchem IO – czyli wzajemny szacunek bez względu na rasę, jak i postawa fair-play.
NIESPODZIEWANY REKORD
Tego chyba podczas IO nikt się nie spodziewał. Thiago Braz da Silva niespodziewanie pokonał Renauda Lavillenie w skoku o tyczce. Złoty medalista z Londynu musi ustąpić miejsca Brazylijczykowi. Czwarty w tej konkurencji był Piotr Lisek.
Thiago Braz da Silva w pierwszych próbach pokonał 5,65 i 5,85 metrów, w drugich: 5,75, 5,93 oraz 6,03 – czym ustanowił rekord olimpijski. Gorzej poradził sobie obrońca tytułu: Lavillenie, bo pokonywał bez trudu 7,75, 5,85, 5,93 i 5,98 ale dwukrotnie strącił 6,03 i raz 6,08. Najlepszy tyczkarz ostatnich lat musiał ustąpić miejsca na tronie.
Michał Fila