Piłkarze Lechii Gdańsk zrehabilitowali się za ostatnią hańbiącą porażkę w Pucharze Polski, w Niepołomicach. Podopieczni Piotra Nowaka pokonali na stadionie Energa Ruch Chorzów 2:1. Bramki dla Lechii strzelali Sławomir Peszko i Flavio Paixao.
Lepszego początku sobotniego Lechia nie mogła sobie wymarzyć. Już w 5. minucie biało-zieloni wyszli na prowadzenie. Świetną, indywidualną akcję przeprowadził Sławomir Peszko. Reprezentant Polski swietnym rajdem z lewej strony boisko, ściął do środka, wymanewrował dwóch obrońców i posłał płaski strzał w kierunku bramki i pokonał Kamila Lecha. Lechia była stroną dominującą. Trzy minuty później mogło być 2:0. W świetnej sytuacji znalazł się Milos Krasić, który jednak z byt długo zastanawiał się przed polem karnym i ostatecznie wybrał dośrodkowanie i o mały włos nie zaskoczył bramkarza gości. Piłka ostatecznie uderzyła w poprzeczkę i wyszła za linię.
W 12. minucie było już 2:0. Doskonale na lewym skrzydle odnalazł się Jakub Wawrzyniak, który dostał piłkę od Sławomira Peszko. Wawrzyniak dośrodkował w pole karne, tam był Flavio Paixao, który uderzył głową i przelobował bezradnego Lecha. Po kwadransie gry goście nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Lechia kontrolowała środek pola, a nawet jeżeli Ruch dochodził do jakichkolwiek sytuacji podbramkowych, świetnie funkcjonowała gdańska defensywa, a piłka najczęściej lądowała w rękach Milinkovića-Savića.
Po 30. minutach spotkania coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić chorzowianie. W 34. minucie, po kolejnej akcji „Niebieskich” sędzia Musiał podyktował rzut karny. Sławczew faulował w polu karnym jednego z zawodników Ruchu. „Jedenastkę” na gola pewnie zamienił Rafał Grodzicki. Do przerwy Lechia miała jeszcze kilka sytuacji, z których mogły paść bramki, ale biało-zielonym brakowało dokładności i szczęścia. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem podopiecznych Piotra Nowaka 2:1.
W drugiej części gry Ruch już nie pozostawiał tyle wolnej przestrzeni piłkarzom Piotra Nowaka. Gdańszczanie mieli problem z konstruowaniem akcji ofensywnych, a gra toczyła się głównie w środku pola. W 53. minucie mógł być remis. Po kolejnej ofensywnej akcji Ruchu, przed polem karnym faulował Joao Nunes. Sędzia Musiał ukarał obrońcę Lechii żółtą kartką, a do rzutu wolnego na 16. metrze podszedł Patryk Lipski. Pomocnik Ruchu uderzył mocno i tylko centymetrów zabrakło, żeby pokonać bramkarza Lechii. Piłka ostatecznie uderzyła w słupek i wyszła za linię. Swoją okazję miała także Lechia. Z lewej strony, w pole karne gości dośrodkował Wojtkowiak, piłka spadła na głowę Krasića, który idealnie dograł do Wolskiego, ale pomocnik Lechii z 7. metrów uderzył wysoko nad bramką.
Mimo licznych ataków Ruchu i odpowiedzi Lechii wynik do końca spotkania nie uległ zmianie i Lechia zwyciężyła 2:1. Dzięki wygranej biało-zieloni są samotnym liderem piłkarskiej ekstraklasy.