Kiedyś nadzieja włoskiego narciarstwa, dziś student prawa i zawodnik Interu. „Zawsze myślałem o przygodzie za granicą”

Andrea Pinton od tygodnia przebywa na testach w Gdyni. Będąc dzieckiem odprawił Inter z kwitkiem, chcąc uczęszczać do szkoły w swoim rodzinnym mieście. Nic zresztą dziwnego, skoro jeszcze chwilę wcześniej szosował radośnie po stokach, będąc nadzieją włoskiego narciarstwa. Obecnie 20-latek grę w piłkę łączy ze studiami prawniczymi. „W futbolu ważne jest też to, co masz w głowie”, przyznaje.
– W Gdyni czuję się dobrze, podobają mi się treningi i to, w jaki sposób gra się tutaj w piłkę. Muszę się tylko do tego przyzwyczaić, komentuje swój pobyt w Polsce zawodnik. Na testach w Arce Pinton pozostanie do najbliższego wtorku. – Zawsze myślałem o przygodzie za granicą. Jestem tutaj, by doświadczyć tego rodzaju piłki oraz innej kultury, bardzo mi się one zresztą podobają, dodaje.

W piątek, na półmetku jego pobytu w Gdyni, Włocha przywitał śnieg – który jak się okazuje, wcale nie jest dla niego rzeczą straszną. – Mieszkam na północy Włoch i śnieg jest tam rzeczą normalną. Mecze w śniegu też już rozgrywałem, skomentował z uśmiechem panującą aurę.

Posłuchaj rozmowy:

OD NARCIARSTWA DO WIELKIEGO INTERU

Jego kariera toczyła się do tej pory w bardzo interesujący sposób, choć od dziecka związany był ze sportem. – Do 13. roku życia trenowałem narciarstwo. Jeździłem na nartach około 7-8 lat, zacząłem już gdy miałem 4 lata. Bardzo lubię narty! – opowiada z uśmiechem.

W międzyczasie grał również w piłkę, ale dopiero mając 13 lat porzucił narty, by w pełni skupić się na futbolu. Chwilę później zgłosił się po niego wielki Inter Mediolan, który… został odprawiony z kwitkiem!

– Miałem wtedy 14 lat. To nie było tak naprawdę „nie”, tylko „do zobaczenia później”. Byłem zbyt młody, chciałem rozpocząć szkołę w swoim mieście i dopiero wtedy wyjechać. Poszedłem więc do Vicenzy – drużyny, która gra w Serie B. Dopiero w 2012 roku przeniosłem się do Interu, gdy wiedziałem już, że jestem gotowy na taki krok w swoim życiu – wspomina.

PROFESJONALIZM PRZEZ WIELKIE „P”

Od dwóch lat Andrea Pinton gra w drugim zespole Nerazzurrich. I choć sam przyznaje, że chce spróbować futbolu za granicą, z dumą opowiada o strukturach akademii piłkarskiej Interu.

– Zawodników drugiej drużyny traktuje się w niej jak profesjonalistów, pomimo tego, że są to wciąż kategorie młodzieżowe. Część moich kolegów ma 17-18 lat. Między innymi dlatego to znakomite miejsce do budowania dalszej kariery – przyznaje.

INTER VS MILAN

Urodzony w Borgo Valsugana piłkarz bardzo dumny jest z barw, które obecnie reprezentuje. Rywalizacja pomiędzy Interem a AC Milan? Dla niego nie istnieje! – Inter to w pewnym sensie historia samego Mediolanu. Pełna nazwa to Internazionale Milano, gdyż na początku XX wieku drużyna składała się z zawodników z różnych krajów – co było bardzo doceniane we Włoszech. Obecnie historia klubu tworzy się dalej, zauważa z dumą.

We Włoszech, pomimo iż istnieją wrogo nastawione do siebie kluby, zdaniem zawodnika antagonizmy między kibicami dalekie są od tych, które istnieją w Polsce. – We Włoszech mamy do siebie duży szacunek, futbol wywołuje tu bardzo pozytywne emocje.

– Powiedziano mi już o różnicach, jakie dzielą Arkę i Lechię. Słyszałem też o meczu sprzed dwóch tygodni. We Włoszech wygląda to inaczej, nie ma aż takich niezgód pomiędzy kibicami. Oczywiście są kluby, które się nie lubią, ale sprzeczki wśród kibiców nie zdarzają się tak często, jak w Polsce – opowiada. – Moim zdaniem osoby, które podczas meczów wdają się w bójki, są raczej mało mądre, dodaje.

EMOCJE W GRUPIE G

Poza grą w piłkę, Andrea mocno emocjonuje się reprezentacyjnymi osiągnięciami Azzurrich, także tymi w drodze na Mundial w Rosji. W sobotę Włosi pewnie pokonali Liechtenstein 4-0, lecz w grupie G ponownie mierzą siły z niemalże prześladującymi ich z turnieju na turniej Hiszpanami.

– Pierwszy mecz eliminacji przeciw Hiszpanii oglądałem właśnie w Hiszpanii, bo byłem tam na wakacjach. Oglądałem go razem ze swoją dziewczyną z hiszpańskimi kibicami. Gdy Pellè zdobył bramkę ucieszyliśmy się, po czym rozejrzeliśmy się i wokół zobaczyliśmy same smutne twarze – wspomina żartując.

– Uważam że Włosi mają bardzo duże szanse. Giampiero Ventura to świetny trener, prowadził mnie gdy grałem w Turynie. Wierzę w jego futbol i w to, że świetnie pójdą mu te eliminacje.

Czy sympatyczny Włoch zyska przychylność sztabu szkoleniowego Arki? Tego dowiemy się już wkrótce.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj