Koszykarze Asseco byli bezradni w starciu z Polpharmą Fantastycznie dysponowani rzutowo starogardzianie rozegrali jeden z najlepszych meczów w sezonie i odnieśli przekonujące zwycięstwo 99:87.
ŚWIETNY POCZĄTEK POLPHARMY
Gospodarze od samego początku zaczęli z dużym animuszem budować przewagę. Pierwsza akcje pokazały, że zawodnicy Mindaugasa Budzinauskasa mają ogromną ochotę do gry. Gdynianie sprawiali wrażenie zagubionych i lekko zaskoczonych niezwykle agresywną obroną Kociewskich Diabłów, które bardzo szybko zbudowały 15-punktową przewagę.
– Polpharma miała dzień konia. Trafiali niesamowite rzuty. Mam wrażenie, że trafili by nawet z zamkniętymi oczami. Trafiali bardzo trudne z rzuty, z ręką. Myślałem, że damy radę się podnieć, ale oni podcinali nam skrzydła – mówi środkowy Asseco Mikołaj Witliński.
SZUBARGA DAŁ NADZIEJĘ
Asseco w końcówce premierowej kwart zniwelowało dzięki rzutom dystansowym Krzysztofa Szubargi i Marcela Ponitki zmniejszyło straty do 6 punktów. Do końca meczu gdynianom już nie udało się zbliżyć na mniejszą odległość.
GOSPODARZE POWIĘKSZALI PRZEWAGĘ
W drugiej kwarcie Polpharma nie zwalniała tempa. Świetnymi akcjami popisywał się Anthony Miles, który podobnie jak Uros Mirković i Michael Hicks nieoczekiwanie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Kilka sprawnie przeprowadzonych akcji sprawiło, że Polpharma znów prowadziła różnicą 15 punktów. W ataku aktywni byli Martyna Paliukenas i Jakub Schenk, a przewagą Polpharmy wzrastała, aż w końcówce pierwszej połowy wyniosła 21 punktów. Równo z końcową syreną z połowy boiska trafił Przemysław Żółnierewicz dając sygnał, że gdynianie mimo beznadziejnej sytuacji, nie składają jeszcze broni.
Trzecia kwarta rozwiała jednak wszelkie nadzieję, które tliły się w fanach gdyńskiej drużyny. Polpharma nie pozwoliła Asseco wstać z kolan i powiększyła przewagę do 28 punktów.
– To nie jest tak, że nie wiemy co zrobić, tylko nie chcemy. Do tej pory była taryfa ulgowa i zawodnicy się trochę przyzwyczaili do komfortu. Ich waleczność i czujność zostały uśpione. Nie ma czegoś takiego, że się przychodzi, gra mecz i jak mi nie wyjdzie to sobie porzucam. Każdy mecz trzeba zacząć od obrony – mówi trener Asseco Przemysław Frasunkiewicz.
Po stronie gospodarzy nadal znakomicie spisywali się rezerwowi. Dobrą zmianę dał Thomas Davis, który trafił kilka rzutów z rzędu.
– Jestem bardzo zadowolony, że ten zespół nie zależy od dwóch zawodników. Ja się cieszę, że siedziałem na ławce i że młodzi zawodnicy mogli zagrać. Ja wiem jak oni ciężko trenują i dają z siebie maksa. Zasługują żeby grać – mówi Uros Mirković.
Przewagę Polpharmy w trzeciej kwarcie powiększyli rzutami zza linii 6, 75 metra Marcin Flieger i Łukasz Diduszko podcinając skrzydła gościom. W szeregach Asseco nie poddawał się Krzysztof Szubarga, ale nie mógł liczyć na wsparcie kolegów. Po przerwie przygasł Filip Matczak, który nie był już tak skuteczny jak w pierwszej połowie, w której rzucił aż 17 pkt.
CZAS REZERWOWYCH
Ostatnia kwarta to był czas rezerwowych. Trener Przemysław Frasunkiewicz dał szansę zawodnikom, którzy zwykle grają”ogony”. Pojawili się Łukasz Frąckiewicz, Wojciech Czerlonko i Mariusz Konopatzki. Co ciekawe zmiennicy byli w stanie zmniejszyć straty, ale zawodnicy Polpharmy już nie grali tak agresywnie w obronie jak we wcześniejszych fragmentach mecz, a trener Budzinauskas także wpuścił do gry dublerów. Okazję zaprezentowania się w większym wymiarze czasowych otrzymali Szymon Długosz i Karol Michałek.
– Nie można powiedzieć, że był to łatwy mecz. Graliśmy pełnym wachlarzem zawodników. Każdy starał się dołożyć swoją cegiełkę. Pokazaliśmy, że mamy charakter i mimo tego prowadzenia chcemy dążyć do jak nawiększej wygranej.
W Polpharmie zagrali wszyscy zawodnicy i wszyscy poza Michaelem Hicksem punktowali. Amerykanin sprawiał wrażenie bardzo niepocieszonego rolą rezerwowego i w ostatnich minutach kiedy pojawił się na parkiecie nie przejawiał tak dużej ochoty do gry jak koledzy z zespołu. Po stronie gospodarzy najwięcej 16 pkt rzucił Martynas Sajus. Dla Asseco po 18 pkt. rzucili Krzysztof Szubarga i Filip Matczak.
Mariusz Hawrysczuk/Tymoteusz Kobiela