Anthony Goods: „Polska może stać się moim ulubionym krajem!”. Enegra Czarni walczą o kolejne zwycięstwo

Obieżyświat – tak mówią o nim w koszykarskim środowisku. W swojej profesjonalnej karierze zagrał już w 16 klubach, a ostatni z nich to Energa Czarni Słupsk. W samym 2016 roku zmieniał klubowe barwy czterokrotnie. Kibicom na wakacje najbardziej poleca Izrael, a w międzyczasie zachwyca się menu polskich zup.
Anthony Goods przybył do Słupska pod koniec stycznia, zaledwie kilka dni po tym, gdy oficjalnie potwierdzona została informacja, że klub opuszcza lider drużyny, Jerel Blassingame. I choć nie jego przyjechał w klubie zastąpić, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie znaczenie miał w nim wesoły Amerykanin.

Posłuchaj rozmowy:

NIEZASTĄPIONY BLASSINGAME

Zapytany o to, jak miewa się zespół po tym, gdy Blassingame potwierdził, że do Słupska nie wróci, Goods bez chwili wahania odpowiada: – O wiele lepiej! Wiem, że zanim przyjechałem, drużyna miała problemy. Teraz jednak wszyscy są bardziej pozytywni. Złe dni dobiegły końca, a problemy, które mieliśmy zostały naprawione – stwierdza optymistycznie.

– Wszyscy nasi zawodnicy są świetni. Zatem nawet strata takiego zawodnika jak Jerel, który faktycznie miał dla drużyny ogromne znaczenie, nie jest taka straszna, gdy jest go kim zastąpić. Wszyscy podnosimy się wzajemnie na duchu, jest między nami świetna chemia – zauważa Goods.

SZCZĘŚLIWA CZTERNASTKA

Choć sytuacja w Słupsku daleka była w ostatnim czasie od idealnej, nowy nabytek od samego początku zdaje się przynosić drużynie szczęście. Odkąd wybiegł na parkiet w barwach Czarnych po raz pierwszy, ci wygrali trzy mecze z rzędu.

Zdobycze punktowe Goods rozpoczął od 14 oczek przeciw Polfarmexowi Kutno, następnie zdobył 12 punktów w meczu z AZS Koszalin, po czym dołożył 22 w spotkaniu z Asseco. – Wygrywanie to najprzyjemniejsza rzecz na świecie! – mówił zadowolony do mikrofonu Radia Gdańsk po meczu w Gdyni.

NIE TYLKO KOSZYKÓWKA

Choć sezon to dla niego przede wszystkim koszykarskie parkiety, Anthony Goods nie ukrywa, że podróże nie są dla niego uciążliwym elementem związanym z tym, jaką obrał zawodową ścieżkę. Wręcz przeciwnie. Do tej pory zagrał w 16 różnych klubach, zlokalizowanych w 9 różnych krajach. Który poleca najbardziej? – Izrael! Według mnie to najfajniejszy kraj poza granicami Stanów Zjednoczonych. Pogoda jest wspaniała, jedzenie przepyszne, a koszykówka świetna, podobnie jak kibice – przyznaje.

Polskę dopiero poznaje, choć już wiąże z nią raczej miłe odczucia. – W Polsce również bardzo mi się podoba, świetnie się na tę chwilę bawię. Zresztą wygraliśmy trzy mecze z rzędu, a wtedy zawsze i jedzenie wydaje się odrobinę smaczniejsze, i śpi się odrobinę lepiej. Jeśli dalej będziemy tak wygrywać, to Polska stanie się moim ulubionym miejscem na ziemi! – żartuje uśmiechnięty.

NISKIE TEMPERATURY I POLSKIE ZUPY

Jedyną rzeczą, z jaką Amerykanin ma problem w swoim kraju numer dziewięć, jest panujący obecnie w Polsce chłód. – Jestem z Kalifornii, więc nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur. Ale wszystko inne jest wspaniałe – mówi z wciąż obecnym na twarzy uśmiechem. I dodaje: – Lubię wasze jedzenie i polskie zupy!

CZWARTE ZWYCIĘSTWO Z RZĘDU?

Przy obecnych wynikach, Amerykanin bardzo bliski jest zdobycia sympatii słupskiej publiczności, nie mniejszej od tej, jaką darzyła jego rodaka, Jerela Blassingame’a. Dziś Anthony Goods ma kolejną okazję na to, by udowodnić, że decyzja o sprowadzeniu amerykańskiego obieżyświata nie była ze strony zarządu słupskiego klubu pomyłką. Już o 18:00 Energa Czarni Słupsk zmierzą się we własnej hali ze Startem Lublin.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj