Rafał Wolski i Simeon Sławczew – to największe transferowe sukcesy Lechii w tym sezonie. Denis Perger, Steven Vitoria i Gino Van Kessel – na przeciwnym biegunie. Biało-zieloni „ściągając” tych zawodników nawiązali do czasów, gdy do Trójmiasta trafiali piłkarze wręcz przypadkowi. Przed sezonem 2014/15 gdański klub przypominał dworzec kolejowy – licząc zawodników wracających z wypożyczeń, do zespołu trafiło 25. nowych graczy. Kilku okazało się bardzo wartościowymi wzmocnieniami. Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, czy Antonio Colak – to czołowe postaci biało-zielonych w tamtych rozgrywkach. Niestety, trafili się również piłkarze, którzy nie zdążyli nawet zadebiutować w Ekstraklasie.
„PIŁKARSCY TURYŚCI” W LECHII
Adłan Kacajew, Diego Hoffmann i Diogo Ribeiro – ta trójka nie zagrała ani minuty w biało-zielonych barwach. Pierwszych dwóch odeszło po jednej rundzie, a trzeci z wymienionych wytrwał nad Bałtykiem niecały kwartał. To jednak nie koniec transferowych wpadek z tamtego okresu. Filip Malbasić, napastnik wypożyczony z TSG 1899 Hoffenheim – obecnie czwartego zespołu niemieckiej Bundesligi – w Lechii zagrał w trzech spotkaniach. Na początku sezonu dwukrotnie dostał szansę gry w pierwszym składzie i w obu przypadkach z boiska został zdjęty już po pierwszej połowie. Na finiszu rozgrywek pojawił się na murawie w końcówce spotkania, a jego licznik zatrzymał się na 95. minutach. Niewiele więcej pokazał Danijel Aleksić. Serb zdołał jednak zapisać się w protokole meczowym, bo zaliczył asystę. Na jego bilans złożyły się trzy występy na samym początku rozgrywek – w żadnym nie spędził na boisku więcej niż połowy meczu. Następnie z gry wyeliminowało go zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie a zimą odszedł z klubu. Jeszcze gorzej kibice pamiętać mogą Donatasa Kazlauskasa. Litwin dostał więcej czasu na aklimatyzację, ale po rundzie, w której zagrał tylko raz, został wypożyczony do Olimpii Grudziądz. W styczniu 2016 roku czasowo wytransferowano go do jego poprzedniego klubu – Atlantasu Kłajpeda, w którym został na stałe.
– Transfery to stały element budowy drużyny piłkarskiej, który jednak zawiera w sobie duże ryzyko. Jest to w pierwszej kolejności zebranie jak największej ilości informacji, dobrze rozbudowany skauting, potrzeba drużyny na danej pozycji. W przypadku obcokrajowca trzeba również brać pod uwagę różnice kulturowe i czas adaptacji. Błędy popełniają najwięksi. Przykładem jest chociażby Bayern Monachium ściągający Lukę Toniego – mówi były trener Lechii, Bogusław Kaczmarek.
KOLEJNE TRANSFEROWE „PUDŁA”
W obecnych rozgrywkach w kadrze Lechii znów można znaleźć zawodników, którzy nie odgrywają praktycznie żadnej w walce o mistrzostwo. Denis Perger to lewy obrońca, który miał rywalizować o miejsce w składzie z Jakubem Wawrzyniakiem. Słowak nie ma jednak szans w starciu z doświadczonym defensorem i do tej pory nie zdążył nawet zadebiutować. Latem do Gdańska trafili również Milen Gamakov i Steven Vitoria. Pierwszy z wymienionych zdążył już odejść na wypożyczenie do Ruchu Chorzów. Bułgar w rundzie jesiennej zagrał w czterech spotkaniach ligowych. Pomocnik dostał również szansę w Pucharze Polski, ale po spotkaniu z Puszczą Niepołomice Lechia odpadła z rozgrywek. Niewiele lepiej wygląda sytuacja Vitorii. Kanadyjczyk został w klubie, ale w tym roku na boisku spędził tylko 28 minut. W tym sezonie pojawił się na murawie tylko cztery razy.
Duże nadzieje wiązano z Gino Van Kesselem. Reprezentant Curaçao trafił do Lechii w ramach wypożyczenia ze Slavii Praga, a jego największymi zaletami miały być szybkość i zmysł do zdobywania bramek. Były król strzelców ligi słowackiej dostał jednak tylko trzy szanse. Dwukrotnie wchodził z ławki, a raz rozegrał pełny mecz. Od 25. serii gier nie pojawił się jednak na boisku i po sezonie prawdopodobnie odejdzie z klubu.
ZASŁYNĄŁ Z OKLASKIWANIA PRZECIWNIKA
– Możemy mówić o minusach, ale możemy też mówić o plusach. Przyjście Dusana Kuciaka zapewniło Lechii co najmniej dziewięć dodatkowych punktów. Kolejny sukces to przyjście Ariela Borysiuka, bo brakowało zawodnika na tej pozycji. Kanadyjczyk Steven Vitoria póki co zasłynął tylko z oklaskiwania Boguskiego strzelającego gola dla Wisły. Jeżeli ktoś nie gra, to znaczy, że się nie nadaje – kończy doświadczony szkoleniowiec.
Lechia walczy o awans do eliminacji Ligi Europejskiej, a nawet o mistrzostwo Polski. Gdańszczanie są na dobrej drodze do realizacji celu, ale przed walką w pucharach biało-zieloni potrzebować będą wzmocnień. Do tej pory spora część transferów okazała się niestety trafieniem kulą w płot.