Dwa bieguny emocji po sąsiedzku. Chojniczanka o awans, Bytovia o życie

Choć z Chojnic do Bytowa jest tylko 60 km, to sportowo w tym roku kluby z obu miast dzielą odległości niebotyczne. Chojniczanka i Bytovia są jak bracia – starszy z młodszym, którzy na przemian wyprzedzają się w wyścigu o atencję rodziców. Jeden jest wyższy i bardziej doświadczony życiowo, drugi hojniej traktowany przy podziale kieszonkowego. 


Region południowego Pomorza. Wkoło obu miast: Bytowa i Chojnic mnóstwo jezior, piękne, bezkresne lasy i Park Narodowy Bory Tucholskie, stanowiący naturalny mur pomiędzy oboma ośrodkami. Na pozór niewiele różnic, ale przybywając do bram pierwszoligowców, trochę można ich naliczyć.

ROZMIAR I ASPIRACJE

– Bytów nigdy nie miał aspiracji, by być większym ośrodkiem. Wielokrotne próby utworzenia tam komunikacji miejskiej zakończyły się fiaskiem. – mówi dr nauk humanistycznych, z zamiłowania podróżnik Adam Łuczyński, który niejednokrotnie porównywał ze sobą polskie miasta. – Wystarczy mu miano miasta wypoczynkowego z najważniejszym zabytkiem jakim jest potężny gotycki zamek krzyżacki i dużym zakładem pracy (Drutex, sponsor piłki nożnej).

W tym samym czasie tj. w latach 70. XX w., Chojnice „otarły się” o własne województwo, ale z powodów politycznych nie otrzymały go. To także jeden z powodów spowolnienia rozwoju gospodarczego miasta. Historycznie zaś miasto rozrastało dzięki kolei, spełniającej tam wciąż bardzo ważną rolę, w przeciwieństwie do Bytowa, gdzie linię zlikwidowano w 1991 r.

Porównanie Chojniczanki i Bytovii do braci jest nieprzypadkowe. Bardzo podobna historia awansu na zaplecze Ekstraklasy, lata temu wspólny marsz od IV ligi po drugi szczebel rozgrywek – działania obu klubów przypominają wzajemną obserwację i rywalizację z bliskością regionalną w tle.

WSPOMNIEŃ CZAR

Cofnijmy się nieco ponad 4 lata. Bytovia fantastycznie rozpoczyna sezon 2012/13. Zespół wspomagany przez hojnego sponsora, z byłym selekcjonerem Pawłem Janasem na ławce trenerskiej, zaczyna walkę o wymarzoną w mieście I ligę. Niestety jeszcze jesienią zalicza kilka wpadek, które później zaważą na braku awansu. Kilkadziesiąt kilometrów na południe, po cichu ale konsekwentnie, od zwycięstwa do zwycięstwa kroczą w sercu Borów Tucholskich – Chojnicach.

DECYDUJĄCY CZERWIEC

O tym kto z dwójki kaszubsko – borowiackiej awansuje do I ligi, miało decydować bezpośrednie spotkanie w Chojnicach. Trybuny pękały w szwach a na stadionie gościła śmietanka polskiej piłki nożnej, z Michałem Listkiewiczem i jego imiennikiem – Żewłakowem na czele. 1 czerwca przy udziale 3500 widzów po bramkach Ikegamiego, Feciucha i Ferugi dla gospodarzy, oraz Michała Pietronia dla Bytowian, wynik przybliżył do awansu żółto-biało-czerwonych. Spoglądając na składy z tamtejszego spotkania, dziś w szeregach obydwu drużyn zostali: Michał Markowski, Tomasz Mikołajczak (obaj Chojniczanka), oraz Maciej Gostomski wówczas w Bytovii, a teraz w Chojniczance. Intrygująca jest historia strzelca pierwszego gola tamtego meczu – Kosuke Ikegamiego. Jego droga to kurs w tę i z powrotem na linii Polska – Japonia. Osaka – Koszalin – Chojnice – Solec Kujawski, te miasta odwiedzał 28-letni ofensywny pomocnik, by w 2015 roku ponownie wrócić do Osaki. Obecnie jego losy sportowe są nieznane, wiadomo tylko, że z Kujaw do Japonii wracał za kwotę 75 tys. euro.

ZAGRAŁO COCO JAMBO

Tydzień po spotkaniu Chojniczanki z MKS-em Kluczbork, w Grodzie Tura świętowano awans. „Choć mówili niemożliwe, Chojniczanka w I lidze”, taki transparent wywieszono na Rynku w mieście, a 1000 osobowa fiesta kończyła się kąpielą kibiców w zabytkowej fontannie w centralnym punkcie miasta. Trzymając się nomenklatury rodzeństwa – u młodszego brata (Bytovia powstała 16 lat po założeniu Chojniczanki) przez rok będzie trwała grobowa atmosfera.

Rok później, upalny czerwiec 2014 roku. Z głośników gra Coco Jambo, wkoło stadionu ustawiono namioty z trunkami wyskokowymi, wszędzie balony i flagi z logiem firmy Drutex. Bytovia właśnie zremisowała spotkanie z UKP Zielona Góra, rekordowe 1700 osób może zacząć świętować I ligę. Nie wiedzą oni wówczas ile problemów – modernizacja stadionu, logistyka, twarde negocjacje ze sponsorem i zawodnikami – czeka klub. A jednak po kolei 13 i 8 miejsce w kolejnych sezonach dają wiarę, że przyzwoity futbol na dłużej zadomowi się w niespełna 20 tys. mieście.

TERAŹNIEJSZOŚĆ

Jak bardzo różnił się poziom sportowy obu klubów wtedy, od tego prezentowanego dziś, niech świadczy fakt, że wielu zawodników ze składów II ligowych zanikło gdzieś w niższych klasach rozgrywkowych. Część z nich pokończyła kariery. Chojniczanka w tym sezonie miała już trzech trenerów, „Czarne Wilki” jak w Bytowie nazywa się piłkarzy Drutexu, 6 miesięcy oczekiwały ligowego zwycięstwa. Ale to zespół starszego brata (Chojniczanki), może mieć powody do zadowolenia. Zespół walczy o historyczny awans do Ekstraklasy, kolejny sezon kończy w czubie tabeli ligowej (poprzednio na 5 miejscu w 2015 roku). Bytowianie zaś w wyniku fatalnej postawy wiosną, są o krok od opuszczenia pierwszej ligi, a tym samym zakończenia fiaskiem ambitnego przed laty projektu tytularnego sponsora.

Dzisiejszy mecz może być więc początkiem końca relacji futbolowej na linii Chojnice – Bytów. Żaden z rezultatów nie usatysfakcjonuje obu zespołów, któryś z dwójki pomorskich sąsiadów polegnie. 

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj