„Moje marzenie niedługo przyjdzie na świat” – Piotr Nowakowski prywatnie

W sporcie osiągnął już niemal wszystko, ale jego marzenie spełni się dopiero za kilka tygodni. To on jest głową rodziny, ale kręci nią ktoś inny. Jak to jest złamać serce tysiącom kobiet? Jak poznał swoją żonę? Dlaczego nie jest gwiazdą? Jakie ma marzenia? To, a także wiele innych rzeczy, zdradza w rozmowie z Tymoteuszem Kobielą siatkarz Lotosu Trefla Gdańsk i reprezentacji Polski, Piotr Nowakowski.


Posłuchaj rozmowy lub przeczytaj jej fragmenty.

– Jak to jest złamać serce tysiącom kobiet swoim ślubem? (śmiech)

– (śmiech) Nie wiem jak to jest. Moje serce już wcześniej było zarezerwowane dla mojej żony. Znamy się od 2009 roku, a ślub wzięliśmy w 2015, także myślę, że te dziewczyny, kobiety były już na to przygotowane.

 – A jak wy się poznaliście?

– Jak się poznaliśmy? Głupio trochę… przez Internet. Była akurat taka moda wtedy.

– Jeden z najprzystojniejszych siatkarzy w Polsce szukał miłości przez Internet?

– (śmiech) Nie byłem wtedy najprzystojniejszy. To było jakieś osiem lat temu. Byłem jeszcze młody i… no, niech będzie, że młody. Tak jakoś wyszło, że żona pierwsza do mnie wysłała wiadomość i potem jakoś już się to potoczyło.

 – A w domu Nowakowskich kto jest głową rodziny?

– Ja jestem głową, a żona karkiem, który tą głową kręci. Układ jest czysty.

– Czujesz się gwiazdą?

– Nie. Pojęcie gwiazdy kojarzy mi się negatywnie, bo gwiazda chodzi i gwiazdorzy. Mam swoje osiągnięcia – jestem mistrzem Świata, Europy, kilkukrotnie Polski – ale to są tylko tytuły. Tym, którzy mnie znają, takie określenie na pewno nie przyjdzie do głowy w moim kontekście.

– Jak rodzice reagowali na Twoją rozpoczynającą się karierę? Nie woleliby mieć doktora?

– Pewnie tak. Ciężko było się ukierunkować na sport profesjonalny. Nie mieli pojęcia, że ja mógłbym zostać zawodowym sportowcem, podpisywać kontrakty i podróżować po świecie. Myśleli, że zdam maturę i pójdę na studia do Warszawy. Skończyło się tak, jak się skończyło i myślę, że nie żałują. Dziękuję im, że mnie wspierali. Zawsze mogłem na nich liczyć. Gdy wracałem do Międzyborowa, witali mnie z otwartymi ramionami. Miałem w nich bardzo duże wsparcie.

– Jakie jest Twoje największe marzenie?

– Siatkarskie, to oczywiście medal na Igrzyskach Olimpijskich, a życiowo? Dużo mi już nie potrzeba. Niedługo takie marzenie przyjdzie na świat, później może drugie i trzecie. Wtedy tylko spokój będzie mi potrzebny.

Rozmawiał Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj