Lechia musi spojrzeć w lustro i ugasić pożar. Formella wrócił do Gdyni i zabrał punkty Arce [PIŁKARSKI WTOREK]

Tak fatalnego początku sezonu nie spodziewał się dzisiaj nikt. W lustro muszą spojrzeć wszyscy – i zarząd klubu, i trener Nowak, i sami piłkarze – mówi Tomasz Osowski, dziennikarz Gazety Wyborczej. Do Gdyni, w barwach Pogoni, wrócił Dariusz Formella i w rozmowie z Anitą Kobylińską opowiedział o tym, dlaczego nie został w Arce. Zapraszamy na Piłkarski Wtorek. W rozmowie z Włodkiem Machnikowskim dziennikarze trójmiejskich mediów skomentowali ostatnie wydarzenia w Lechii Gdańsk. Piotr Nowak był podczas meczu wulgarnie obrażany przez kibiców, którzy domagali się zmiany trenera. To efekt bardzo słabej gry biało-zielonych od początku rozgrywek.

– Tak fatalnego początku sezonu nie spodziewał się dzisiaj nikt. W lustro muszą spojrzeć wszyscy – i zarząd klubu, i trener Nowak, i sami piłkarze – mówi Tomasz Osowski, dziennikarz Gazety Wyborczej. – Wszyscy muszą zrobić bardzo dokładny rachunek sumienia.

 – Tak, winni są pewnie wszyscy po trochu. Piłkarze grają „grubo” poniżej oczekiwań, a do trenera Nowaka też można się przyczepić – dodaje Paweł Stankiewicz z Dziennika Bałtyckiego.

KONFLIKT W SZATNI?

Dziennikarze zauważają, że problemem Lechii może być konflikt w szatni.

– Przypomnijmy sobie, kiedy ostatni raz piłkarze po strzelonej bramce pobiegli w stronę ławki rezerwowych i rzucili się na trenera. W zeszłym sezonie był to dość częsty widok, w tym jeszcze tego nie widziałem. Kiedy w pierwszej połowie szkoleniowiec stał przy linii, drużyna stała na boisku. W drugiej, kiedy siedział na ławce, w zespół wstąpił jakiś nowy duch i było dobre dwadzieścia minut „gryzienia trawy”. Pokazuje to, że w szatni dzieje się coś niepokojącego – uważa Osowski. – Zawsze było wiadomo, że w Lechii są grupy. Tylko jak drużynie idzie, to one potrafią się dogadać. W momentach kryzysowych podziały się nawarstwiają i robią coraz poważniejsze. Jest w szatni do ugaszenia duży pożar – dodaje.

NIEPRZEKONUJĄCE TŁUMACZENIA

Drugą połowę meczu z Sandecją Nowy Sącz trener Nowak przesiedział na ławce rezerwowych. Drużynę prowadził asystent od przygotowania motorycznego, a po meczu szkoleniowiec tłumaczył się przypominając, że w Legii Warszawa Aleksandar Viković też często prowadzi drużynę zamiast Jacka Magiery.  

– Tłumaczenie trenera Nowaka kompletnie mnie nie przekonuje. Nie można tego porównywać do układu, jaki jest w Legii. Trener Magiera uczestniczy w meczu. Znamienne było, że Lechia strzelała bramki, a trener Nowak siedział spokojnie na ławce rezerwowych. Dla mnie to dziwne – zaznacza Stankiewicz.

FORMELLA WRÓCIŁ DO GDYNI

Sobotni mecz Pogoni Szczecin z Arką Gdynia był wyjątkowy dla Dariusza Formelli. Skrzydłowy pierwszy raz grał przeciwko żółto-niebieskim po ostatnim odejściu z klubu. Zawodnik mocno przyczynił się do wygranej „Portowców”, bo wywalczył pierwszy rzut karny.

– Wygraliśmy 3:0, cieszę się, że pomogłem drużynie, jedziemy dalej. Przy pierwszym rzucie karnym Zbiozień chyba mnie nie widział i podawał piłkę do Pavelsa, więc troszeczkę było w tym przypadku, ale karny ewidentny. Drugi gol to samobój Matiego, chyba pierwszy w życiu, a trzeci to znowu rzut karny – opisuje skrzydłowy.

ZAUFANIE I REGULARNA GRA

W Szczecinie Formella ma to, czego bardzo potrzebował. Zaufanie trenera i, jak na razie, pewne miejsce w wyjściowej jedenastce.

– Mamy bardzo dobrą drużynę, jest konkurencja, więc nie ma czasu na słabsze mecze, bo każdy chce grać. Na razie udaje mi się wychodzić w pierwszym składzie i bardzo się z tego cieszę. Dowiedziałem się, że trener Skorża jest zainteresowany współpracą ze mną. Wiedziałem, że Pogoń to bardzo fajny klub z ciekawym projektem i szybko się dogadaliśmy. Nie było konkretów ze strony Arki. Życie toczy się dalej, gram teraz w Pogoni – kończy Formella.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj