Zdrowo przebiegająca ciąża nie jest wskazaniem do leżenia – mówi biegowa blogerka

22046643 683015925222616 1751562188375225899 n

Nie trzeba nikogo przekonywać, że aktywny tryb życia jest istotnym elementem naszej codziennej egzystencji. Każda przerwa czy rezygnacja z tego, co kochamy – jest trudna do wyobrażenia. Wiele kobiet po zajściu w ciążę, decyduje się na przerwę od biegania.

Czy słusznie? Niekoniecznie, bo jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań lekarskich, to każda z Was może być aktywna przez całą ciążę – czego przykładem jest blogerka Monika (Kolekcjonerka Mil) z którą rozmawia Maciej Gach.

Maciej Gach: Od samego początku byłaś zdecydowana, aby biegać w ciąży?

Monika: Nie nazwałabym tego decyzją, bo nie wiedziałam czy to będzie możliwe. Nie miałam żadnych założeń. Od samego początku marzyłam o tym, żeby biegać w ciąży, ale miałam mnóstwo obaw i liczyłam się z tym, że z różnych przyczyn, np. medycznych, będę musiała zrezygnować z treningów.

Jak zareagował lekarz, gdy powiedziałaś mu, że chciałabyś truchtać z dzieckiem w brzuszku?

Lekarz prowadzący miał już doświadczenia z biegającą ciężarną, więc nie był zdziwiony, gdy zakomunikowałam, że chcę kontynuować aktywność sprzed ciąży. Na pierwszą wizytę poszłam przygotowana merytorycznie, z konkretnym planem i nie miał co do niego zastrzeżeń.

Oczywiście czasem łapał się za głowę, szczególnie w trzecim trymestrze. Ale co niezmiernie ważne, mój lekarz zawsze się pytał – Czy się dobrze czuje, jak moje samopoczucie? To dawało mi niezwykły komfort. Nie robił mi wykładów o tym jak „szkodzę dziecku”. Mierzył, ważył, sprawdzał przepływy i miał pewność, że ciąża rozwija się prawidłowo, pytając i mówiąc przy tym „Dobrze się pani czuje? A to proszę biegać! Ale jakby się pojawiły bóle więzadeł macicy, co jest normalne, wtedy proszę odpocząć”… . 

Wracając do początku, to po tych pierwszych konsultacjach z lekarzem – nadszedł czas na ustalenie konkretów z trenerem. Pomógł mi w tym fantastyczny Jakub Czaja, który ostudził trochę mój zapał. To on kazał mi zmienić ustawienia w zegarku i na 9 miesięcy musiałam zapomnieć o ściganiu się sama z sobąW razie kryzysowych sytuacji – wsparcia udzielał mi fizjoterapeuta Mateusz Potoczny z Rehasport. Tak więc byłam pod opieką najlepszych specjalistów.

Nigdy nie miałaś obaw, że może Ci się coś stać podczas treningu?

Pewnie, że tak! Byłam bardzo czuła na sygnały płynące z mego ciała. Zdarzyło się na przykład tak, że w czasie biegu zauważyłam „dyskomfort”. Nie nazwę tego bólem, ale było to zdecydowanie coś, co zwróciło moją uwagę. Słynne więzadła macicy? Kurde, nie wiem! Stoję na przejściu, trzymam się za brzuch i odkrywam przyczynę – ja się zatrzymuję ale Córka nadal biegnie, wierzga jak dzika! Dziecko mam bardzo ruchliwe – lubi się wiercić i często to mnie zatrzymywało na trasie.

Oprócz biegania, wykonywałaś jakieś inne aktywności fizyczne?

348P1696aa

Przed zajściem w ciąże trenowałam boks w klubie Ex Siedlce pod okiem mojego ukochanego trenera Henia Rychłowskiego. Nie mogę się doczekać kiedy wrócę na treningi! Swoją drogą, to w piątym miesiącu ciąży nagraliśmy nawet fajny spot promujący boks, który możecie obejrzeć – Tutaj.

Zastanawiałaś się, dlaczego widok biegającej kobiety w ciąży, nadal w Polsce jest niezmiernie rzadki?

Myślę, że kobiety nie wiedzą, że mogą biegać! Wciąż pokutuje wiele mitów dotyczących ciąży przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Wystarczy zerknąć na portale dla przyszłych mam, gdzie publikowane są dokładnie te same artykuły, często przetłumaczone z zagranicznych stron. Bez źródeł, bibliografii, nazwisk autorów.

Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło – „jak dbać o siebie w ciąży” – okazuje się, że niczego ci nie wolno! Ja w 12 tygodniu ciąży usłyszałam od znajomej – nie podnoś rąk! I do tej pory nikt nie może mi wytłumaczyć, z jakiego powodu miałabym tego nie robić… .

Te mity być może biorą się z tego, że nasza wiedza na temat zapłodnienia, ciąży i porodu jest naprawdę niewielka. Nie znamy wielu przyczyn niepłodności, poronień i przedwczesnych porodów. Jeśli już zdarzy się problem, to my kobiety, przyczyny szukamy w sobie. Poroniłam? Pewnie wieszałam firanki! Albo ufarbowałam włosy!

Nikt nie edukuje w Polsce kobiet zgodnie z nowoczesnymi standardami, a zalecenia mówią wyraźnie – zdrowo przebiegająca ciąża nie jest wskazaniem do leżenia. Ba, nawet ciąża zagrożona nie jest wskazaniem do leżenia!

Kobiety, nawet te, które nie ćwiczyły przed zajściem w ciąże, powinny podjąć aktywność dostosowaną do ich możliwości. Niektóre będą biegały jak ja, inne odkryją pływanie czy pilates. Żaden lekarz o zdrowych zmysłach nie zaleci ciężarnej „leżenia” przez 9 miesięcy z uwagi na konsekwencje – problemy z ciśnieniem, zaniki mięśni.

21751753 678956805628528 7261314223023168565 n

Jakie wskazałabyś najistotniejsze rady podczas biegania w ciąży?

Po pierwsze sprawdźmy, czy na naszej trasie biegowej są toalety przenośne, znane jako Toi Toi. Zdarzyło mi się, że na dziesięciokilometrowej trasie, aż sześć razy korzystałam z biegowej toaletki, co jest moim rekordem. A tak na poważnie moje drogie panie – najważniejsze są konsultacje lekarskie. Ciążę prowadziłam prywatnie i kategorycznie żądałam mierzenia długości szyjki macicy na każdej wizycie. Gdybym zauważyła, że zaczyna się skracać, przestałabym biegać.

Po drugie zmieńcie ustawienia zegarka i nie patrzcie na tempo. W ciąży liczy się tylko tętno. W moim przypadku starałam się nie przekraczać 150-155 bpm.

Po trzecie, zwracajcie uwagę na wszystko. Jeśli cokolwiek wzbudzi niepokój, lepiej zatrzymać się i wrócić do domu, niż odchorować to następnego dnia. I coś co powtarzam jak mantrę – bieganie w ciąży to sport drużynowy. Trochę jak Bieg Rzeźnika. Sama nie wygrasz.

21034276 669846953206180 75186544136170517 n
Jaki udało Ci się wykonać kilometraż przez cały okres ciąży?

W ciąży przebiegłam prawie 900 km, a w 7 miesiącu przemaszerowałam 55 km po Tatrach. Zdobyłyśmy z córką Kasprowy, Morskie Oko i Gęsią Szyję. No i kilka spacerów dolinami. Ciążowy plan treningowy zakładał, że ograniczam kilometraż o połowę i rezygnuję z typowych treningów. Odpuściłam podbiegi, sprinty i bieganie po lesie. Skupiłam się na dreptaniu po parkowych alejkach. W ciąży objętość krwi wzrasta o około 1.5 litra. Wzrasta tętno spoczynkowe, macica uciska przeponę, każdy bieg jest jak trening na wysokości.

Biegałam co drugi lub trzeci dzień, dostosowując dystans do samopoczucia – czasem było to 5 km, a czasem 15 km. Wraz z rosnącym brzuchem tempo robiło się coraz wolniejsze. Przyjęłam to z pokorą. Ostatnie biegi robiłam w tempie około 6 minut na km.

A jak Monika w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?

Ojej, to jest świetna historia! To był 2006 rok i strasznie chciałam trenować boks. Chodziłam codziennie na zajęcia fitness do nieistniejącego już klubu Gymnasion. Nie wiem czy wiesz, ale my, babki z klubów fitness jesteśmy maszynami pod względem wytrzymałości aerobowej. Ja potrafiłam pójść na trzy godziny zajęć rano, a potem dobić jeszcze dwie godzinki wieczorem, plus stretching!

Kiedy odważyłam się zapytać Trenera Rychłowskiego, pracującego wtedy w Straży Przemysłowej Stoczni Gdańskiej, czy mogę przyjść na trening, on odpowiedział – „że tak, ale najpierw muszę trochę pobiegać”. Chyba był przekonany, że jestem jakąś sportową kaleką. Kazał się zgłosić za trzy tygodnie. No to zaczęłam biegać. Codziennie. Po tygodniu biegałam już z Brzeźna do Sopotu. W bawełnianych dresach niczym Rocky Balboa. Wtedy nikt nie biegał w legginsach. Nawet nie miałam biegowych butów.

Po trzech tygodniach robiłam już ten dystans w godzinę. Wróciłam więc do Trenera i mówię, że chyba już się nabiegałam i czy mogę zacząć chodzić na normalny boks. Poszłam na pierwszy trening, zajarałam się strasznie, bo wszystkich chłopaków zostawiłam na rozgrzewce w tyle i tak zostałam z bieganiem.

Moim pierwszym królewskim dystansem był Maraton Solidarności, który przebiegłam dopiero w 2012 roku. Z tym też wiąże się świetna historia, bo ja nie miałam zegarka z gps-em. Biegałam z ipodem oraz pastylką Nike, który mierzył kroki i na tej podstawie wyliczał dystans i tempo.

10610532 261165324074347 2189710853113579265 n
Nie muszę dodawać, że był totalnie rozkalibrowany. Byłam przekonana, że biegnę 4:40 na kilometr! Stanęłam więc na starcie pierwszego maratonu i opowiadałam ludziom jak to sobie truchtam amatorsko, a oni pytali o tempo i robili wielkie oczy. I to mnie chyba w tym wszystkim uratowało!

Zbijając piątki po drodze, dobiegłam na metę w czasie 3 godzin, 49 minut i 38 sekund. Ja po prostu nie miałam pojęcia, że przebiegnięcie maratonu może być trudne! A to wszystko w za małych butach, praktycznie nie pijąc po drodze, gdyż nalewało mi się do nosa i oczu. Nie mówiąc już o tym, że od tego nagle zaczęło się pasmo sukcesów, bo okazało się, że jestem jednym z dwóch żeńskich członków Solidarności i mam pierwsze miejsce w kategorii! Czasami żartuję, ze ona była druga, a ja przedostatnia. Biegłyśmy tylko we dwie.

W ciągu tych wszystkich lat zarejestrowałam prawie 10000 km. Choć myślę, że tych niezarejestrowanych może być kolejne 5000. Po drodze zaliczyłam dwie kontuzje oraz dwa spektakularne powroty po rehabilitacji (zerwany ACL i operacja stawu palucha). Natomiast za największy sukces mogę uznać bieganie w ciąży do 38 tygodnia. Przy tym nawet maraton pokonany poniżej 3:35:00 nie ma znaczenia
 
Co ciekawe, prowadzisz również bloga  Kolekcjonerka Mil.  

Blog powstał jako odpowiedź na zapotrzebowanie znajomych. Lubię pisać, a znajomi lubią czytać. Nie piszę często, bo nie zawsze mam wenę twórczą, a staram się, żeby były to posty ważne. Kiedy poszukiwałam postów opisujących doświadczenia z cheilektomią czy bieganiem w ciąży – okazało się, że muszę je sama wyprodukować, bo nikt o tym nie pisze.  

Grzebię więc czasami w bazach Ebsco czy Pubmed, szukam źródeł albo piszę o czymś, co mnie śmieszy lub wzbudza inne emocje. Wciąż obiecuję sobie, że będę pisała częściej. Nie silę się na bycie ekspertem, lubię pisać lekkie teksty, ale mam nadzieję, że są wartościowe

348P6145 1
Zapewne po urodzeniu wrócisz do biegania na większych obrotach i można się domyślać, że przed sobą będziesz pchała wózek z maleństwem?

Ha! Ha! Wózek biegowy to jedna z pierwszych rzeczy, którą kupiliśmy Córce! Wiem na pewno, że nie mogę się zbytnio przywiązywać do planów, bo może okazać się, że moje dziecko wcale nie lubi siedzieć w wózku! Jak już się trochę poznamy, to będę wiedziała co i jak

Maciej Gach
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj