MH Automatyka nie zwalnia tempa. Gdańszczanie pną się w górę tabeli i wygrywają czwarty mecz z rzędu

Kolejne cenne zwycięstwo na koncie hokeistów MH Automatyki. W niedzielę gdańszczanie pokonali przed własną publicznością Polonię Bytom 7:4. Świetne spotkanie rozegrał Petr Polodna, który strzelił dwie bramki i zaliczył trzy asysty. Opromienieni ostatnim, sensacyjnym zwycięstwem w Tychach nad GKS, hokeiści MH Automatyki weszli bardzo pewnie w niedzielne spotkanie. Od początku dominowali. Polonia Bytom, która do Gdańska nie przyjechała w roli faworyta, częściej się broniła niż stwarzała dogodne sytuację. Tak było przez większość pierwszej tercji. Gdańszczanie pomimo przewagi i dużej liczby strzałów nie potrafili zdobyć otwierającej wynik meczu bramki., Ta sztuka udała się dopiero na 5. minut przed końcem pierwszej tercji. Jan Steber dostał krążek pod niebieską linię, nie uderzył mocno, ale zasłonięty bramkarz przyjezdnych nie zdążył zauważyć krążka, która wpadł do siatki.

DOMINACJA GDAŃSZCZAN

Druga tercja niemal bliźniaczo przypominała pierwszą. Tylko na początku do głosu doszli bytomianie, co zresztą udokumentowali bramką. Jak pokazały kolejne minuty, był to tylko wypadek przy pracy w grze defensywnej gdańszczan. Chwilę później celnym trafieniem odpowiedział Skutchan, a chwilę później na 3:1 podwyższył Polodna. Podopieczni Andreja Kowaliowa nie zamierzali na tym poprzestać. Na sekundy przed zakończeniem drugiej tercji na 4:1 uderzył Kacper Różycki i MH Automatyka znalazła się w niezwykle korzystnej sytuacji przed ostatnią, decydującą tercją.

STRZELANINA W OLIVII

W trzeciej tercji gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. Od początku ostatnich 20 minut byli szybsi, bardziej zdecydowani w ataku, a z gdańszczan wychodziło zmęczenie. Polonia straty zaczęła odrabiać dwie minuty po wznowieniu gry. Stoklasa z okolic bulika przymierzył idealnie w samo okienko bramki strzeżonej przez Tomasza Witkowskiego. Na 10. minut przed końcem w szeregach gospodarzy zaczęło się robić nerwowo. Polonia przeprowadziła kolejną skuteczną akcję, którą wykończył Krzemień. Wzięciem czasu ratował się Andrej Kowaliow. To poskutkowało. Minutę później było już 5:3. Kolejne trafienie  zaliczył Steber po podaniu Polodny. Minęła kolejna minuta i padła kolejna bramka dla gospodarzy. Kolejny raz dobrze dograł Petr Polodna, do krążka dojechał Stróżyk i huknął nie do obrony. To nie był koniec strzelania w Olivii. Na 6. minut przed końcem raz jeszcze akcję bramkową przeprowadzili goście. Szczególnie w trzeciej tercji, defensywa gdańszczan przypominała podziurawiony ser. Na szczęście podopieczni Andreja Kowaliowa bez zarzutu grali w ofensywie. Świetne spotkanie rozgrywał Petr Polodna, którego kibice okrzyknęli „Profesorem”. Trudno się dziwić. Trzy asysty i dwie bramki mówią same za siebie.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj