Trener-motywator, trener-analityk, w końcu trener, który nie tylko wymaga, ale i inspiruje swoich zawodników do tego, by wymagali sami od siebie – i wierzyli w to, że wierzyć znaczy móc.
Gdybyśmy na Narodowym nie wierzyli, że możemy wygrać, i nie robili wszystkiego w tym kierunku, to by to nie nastąpiło – mówił szkoleniowiec żółto-niebieskich w studiu Radia Gdańsk. Leszek Ojrzyński odpowiedział na pytania słuchaczy, w tym zdradził m.in. dlaczego nie możemy obserwować jego poczynań w mediach społecznościowych.
Posłuchaj audycji:
WIRUS MARCUSA, ODPOCZYNEK YANNICKA
Sobotni mecz wyjazdowy Arki z Termaliką jawił się w oczach kibiców niczym pewne trzy punkty. Miał zresztą prawo, bo kiedy je zdobywać, jeśli nie mierząc się z zespołem zajmującym obecnie jedną z trzech najniższych pozycji w tabeli? Podobnie pojedynek w Niecieczy zdawał się jawić w oczach trenera, bo na skromnie zremisowane ostatecznie spotkanie Leszek Ojrzyński zdecydował się nie zabrać kilku kluczowych zawodników.
W Gdyni zostali m.in. Marcus Da Silva i Yannick Sambea. Jednak nie wszyscy piłkarze, którzy nie znaleźli się w ubiegły weekend w meczowej osiemnastce, nie wsiedli do lecącego na południe Polski samolotu w związku z decyzją taktyczną.
– Marcus nie pojechał z nami, ponieważ był chory. Zmagał się z wirusem i tak naprawdę do tej pory nie doszedł do stuprocentowej formy. Yannick zdecydowaliśmy, że powinien nabrać dystansu i odpocząć, bo więcej od niego wymagaliśmy w ostatnich meczach ligowych, w których miał momenty i lepsze, i słabsze – wyjaśnił trener.
SIŁĄ ARKI KOLEKTYW I WYCHOWANKOWIE
– W Arce nie ma zdecydowanego lidera i między innymi to jest jej siłą, że jest kolektyw, jest drużyna – odpowiada Leszek Ojrzyński pytany o cechy przywódcze takich zawodników, jak Mateusz Szwoch.
Siłą gdynian są również wychowankowie. – Cieszy mnie to, że w ostatnim spotkaniu od pierwszej minuty wyszło ich na boisko aż trzech: Marcjanik, Szwoch i Nalepa – mówi dumnie. – W naszej piłce ligowej zapomina się o tym i mało jest drużyn, w których stawia się na wychowanków. Kilku zawodników mamy na wypożyczeniu w pierwszej, drugiej lidze, to też jest przyszłość Arki Gdynia – podkreśla.
FILOZOFIA? WIARA KLUCZEM
– Gdybyśmy na Narodowym nie wierzyli, że możemy wygrać, i nie robili wszystkiego w tym kierunku, to by to nie nastąpiło – mówi z powagą trener, który przypomina, że przed finałem na Stadionie Narodowym Arka przegrała na własnym boisku z tym samym rywalem, tracąc aż trzy bramki. – Możemy wygrać z każdym i w to wierzymy – zaznacza.
– Wciąż się uczymy, dojrzewamy. Mam nadzieję, że przyjdą takie mecze, gdzie drużyna pokaże jakość od pierwszej minuty do ostatniej. Były już spotkania, gdzie początki mieliśmy słabsze – jak pucharowy ze Śląskiem, czy ligowy z Wisłą Kraków – ale drużyna w drugiej części zagrała koncertowo i wygraliśmy. Fajnie by było jednak zdecydowanie królować na boisku: utrzymywać się przy piłce, mieć dużo sytuacji, jak tej piłki nie mamy, to szybko wymuszać błędy. To filozofia każdego trenera, bo każdy chciałby dominować przy nodze z piłką, żeby drużyna grała efektownie i efektywnie. To podobałoby się kibicom – przyznaje.
TWITTER NIE DLA TRENERA
Kibicom podoba się również to, gdy w sposób bezpośredni mogą nawiązywać interakcje ze swoimi zawodnikami. Furorę na Twitterze robił odpowiadający niemalże każdemu sympatykowi Adam Marciniak, lubiany ze względu na swoją dostępność i otwartość jest także m.in. Michał Nalepa.
W sobotnie popołudnie do twitterowej społeczności dołączył 20-letni właściciel Arki, Dominik Midak. Co na to trener? Dołączy również? – Ja się nie uaktywnię, na razie tego się trzymam. Mam co robić z czasem, czasami mi go nawet brakuje. Gdybym jeszcze tam zaczął się udzielać, to myślę, że mógłbym zaniedbać pewne rzeczy – odpowiada Leszek Ojrzyński. Trenerska rozwaga przede wszystkim.
– Każdy wie, gdzie pracuję, więc jeśli chce ze mną nawiązać kontakt, to wie gdzie mnie znaleźć. Numeru telefonu też nie zmieniłem, jestem łatwy do namierzenia – dodaje żartobliwie.
PLAN NA JAGIELLONIĘ
Ten jest tylko jeden. – Zdobyć jedną bramkę więcej, niż drużyna z Białegostoku. A czy to będzie 5:4, czy 1:0, to już nie jest takie ważne – podsumowuje trener.
„Tak czy siak”, zadanie nie będzie łatwe. Aktualny wicemistrz Polski zajmuje obecnie czwarte miejsce w tabeli i do liderującego Lecha Poznań gubi zaledwie dwa punkty. Mecz z Jagiellonią Białystok w niedzielę o 15:30 na stadionie przy ul. Olimpijskiej.
UEFA ANULUJE KARĘ ZA MECZ Z MIDTJYLLAND?
Już podczas najbliższego spotkania kibice będą mieli szansę udowodnić, że są z klubem na dobre i na złe. Zespół z Gdyni odwołał się do władz UEFA po tym, gdy po meczu z FC MIdtjylland nałożona została na Arkę kara w wysokości 60 tysięcy euro za środki pirotechniczne wykorzystane do – niesamowicie efektownej, to fakt – oprawy spotkania.
UEFA rozważa zawieszenie kary dla klubu z Gdyni, jeśli ten udowodni, że sytuacja na stadionie uległa zmianie.
12. MIEJSCE W TABELI NIE ZASPAKAJA AMBICJI
Grał w Arce i Lechii, Lechię również trenował, komentarz Bogusława Kaczmarka na temat obu drużyn jest zatem uzasadniony zawsze. A w przypadku przegranego meczu Lechii z Legią zdecydowanie jest co komentować.
– Piłka jest grą paradoksów. Lechia zagrała słabszy mecz z Zagłębiem Lubin i wygrała 1:0, z Legią zaś – szczególnie po przerwie – była drużyną dominującą, ale niestety czegoś zabrakło i wróciła do Gdańska z zerowym dorobkiem punktów – mówi popularny „Bobo”.
Nie zachwyca gra, nie zachwyca miejsce w tabeli. – To miejsce jest niezbyt przyjazne dla klubu, kibiców, zawodników. Dwunaste miejsce w tabeli nie zaspakaja ambicji i potrzeb tego klubu, nadziei kibiców i ludzi z klubem związanych – ocenia chłodno.
JEST POTENCJAŁ, NIE MA REZULTATÓW
– W biznesie piłkarskim niesłychanie ważną rzeczą jest wyselekcjonowanie właściwych zasobów ludzkich. Ale rzeczą jeszcze ważniejszą jest umiejętność ich właściwego zagospodarowania. Myślę, że Lechii od dłuższego czasu tego brakuje. Są ludzie, jest potencjał, natomiast na boisku to wszystko się jakoś zaciera – zauważa były trener.
Czy nastąpi przełom? – Myślę, że należy w to wierzyć. Paradoksem w polskiej piłce, a zarazem dowodem niech będzie to, że taka drużyna jak Górnik Zabrze w maju była bliżej spadku z pierwszej ligi o klasę niżej, niż awansu do Ekstraklasy. Teraz rozdaje karty – podsumowuje.
Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o godz. 14:05.