Pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo Czarnych Słupsk. Bez chorego trenera Marka Łukomskiego słupszczanie pokonali AZS Koszalin 81-85. Słupszczanie zaczęli mecz od straty piłki, którą efektownym wsadem na dwa punkty zamienił Qyntel Woods. AZS był skuteczniejszy w pierwszej części pierwszej kwarty i prowadził już nawet 20-12. Wtedy 9 punktów z rzędu zdobyli Czarni Słupsk i to goście wygrali pierwszą kwartę 21-20.
WYMIANA CIOSÓW
W drugiej kwarcie słupszczanie dołożyli jeszcze 6 punktów i dzięki temu odskoczyli od rywala. AZS jednak szybko wyrównał stan rywalizacji na 30-30. Wtedy za 3 punkty trafił Łukasz Seweryn, potem przechwyt i efektowny wsad po łokieć Drew Brandona i słupszczanie zdobyli przewagę wygrywając pierwsze dwie kwarty 46-41.
W trzeciej kwarcie Czarni Słupsk prowadzili nawet różnicą 10 punktów, ale AZS Koszalin zdołał doprowadzić do remisu 68-68 dzięki dobrej grze środkowego Aleksandara Marelji, który niemal nie schodził z parkietu zdobywając 21 punktów.
CHAOS 4 KWARTY
Czwarta kwarta to wymiana punkt za punkt, ale w 35 minucie spotkania Czarni Słupsk uzyskali 6-punktową przewagę. Na minutę przed końcem czwartej kwarty koszalinianie zminimalizowali stratę do dwóch punktów. 18 sekund przed końcem kwarty piłkę stracił Dominic Artis i ostatnią akcję grali gospodarze. Stracili jednak piłkę, którą przejął Drew Brandon, podał do Artisa, a ten skończył akcję efektownym wsadem. ustalając wynik spotkania na 86-81 dla gości.
– Bardzo ważny dla nas mecz, wierzyliśmy do końca. 18 sekund przed końcem podczas narady przy ławce powiedzieliśmy sobie, że nie oddamy tego meczu. W Dąbrowie Górniczej wierzyliśmy w zwycięstwo przez trzy czwarte meczu, dziś do końca i wygraliśmy jako zespół. Nie było jakichś popisów indywidualnych – mówi skrzydłowy Daniel Wall.
Przemysław Woś/mili