Po pięciu kolejnych porażkach koszykarze Asseco sprawili swoim kibicom przedświąteczny prezent. Paczka ze zwycięstwem była rozpakowywana do ostatnich sekund, jak zwykle w wielkich emocjach. Dla Polpharmy była to pierwszy przegrany mecz na wyjeździe w tym sezonie.
To było spotkanie godne derbowego pojedynku. Ze Starogardu przybyło ponad 300 kibiców, którzy zadbali o niepowtarzalną atmosferę. Dawno trybuny gdyńskiej areny nie wygenerowały tylu decybeli. Drużyna Kociewskich Diabłów długimi fragmentami mogła czuć się jakby rozgrywała spotkanie na własnym parkiecie. W rywalizacji fanów od początku górą byli przyjezdni, ale na boisku losy zwycięstwa ważyły się do samego końca.
GÓRĄ KIBICE Z KOCIEWIA
W pierwszej kwarcie za sprawą świetnie dysponowanego Milana Milovanovica zarysowała się przewaga gości. W drugiej odsłonie miedzy innymi akcje Filipa Puta sprawiły, że spotkanie wyrównało się, a efektowny wsad skrzydłowego Asseco ożywił pozostałych zawodników Asseco. W trzeciej odsłonie po dwóch trójkach Przemysława Szymańskiego Polpharma odskoczyła na dziewięć punktów i było to najwyższe prowadzenie starogardzian. Gdynianie wzięli się jednak porządnie do odrabiana strat tuż przed upływem trzeciej kwarty. Poderwał ich wsad Marcela Ponitki. Przebudził się Przemysław Żołnierewicz, a wyższy bieg wrzucił Krzysztof Szubarga, który nie spuszczał z tonu w ostatniej części spotkania.
WOJNA NERWÓW TYM RAZEM DLA ASSECO
Rozgrywający gdyńskiej drużyny zanotował ważny przechwyt, trafiał z dystansu i nie mylił się na linii rzutów wolnych. Po jego trafieniach, a także Żołnierewicza, któremu również nie zadrżała ręka na linii, gospodarze wyszli na prowadzenie 80:71. Wydawało się, że „trójka” Szubarki zamknęła mecz, ale nic z tych rzeczy.
Asseco tak jak ma to zwyczaju doprowadziło do nerwowej końcówki. W pogoń za gdynianami rzucił się Joe Thomasson. Amerykański rzucający Polpharmy w pierwszej połowie był mało widoczny, ale w na finisz meczu niemal w pojedynkę utrzymywał Polpharmę przy życiu. Powrót demonów z przeszłości stał się dla zespołu Przemysława Frasunkiewicza bardzo realny, ale celne wolne Szubargi i Garbacza ustaliły wynik spotkania na 86:81.