MH Automatyka przegrała drugie spotkanie z rzędu. Wynik gorszy niż gra

Wysoka porażka na koncie hokeistów MH Automatyki. Podopieczni Andreja Kowaliowa przegrali przed własną publicznością z Tauronem GKS Katowice 1:5. Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Gdańszczanie byli dla o wiele wyżej notowanego rywala równorzędnym przeciwnikiem. Od początku spotkanie było bardzo wyrównane. Gdańszczanie zbudowali optyczną przewagę, oddali kilka strzałów, ale w bramce katowiczan świetnie spisywał się reprezentant kraju Kamil Kosowski. W poczynaniach gospodarzy brakowało jednak dokładności. Akcje często było chaotyczne i nieprzemyślane, a z błędów przy wyprowadzaniu krążka korzystali goście.

Po 10 minutach Devecka wyprowadził GKS na prowadzenie. Przyjezdni wykorzystali grę w przewadze. 120 sekund później było 2:0. Fatalną stratę we własnej tercji zanotował Bilcik. Krążek przejął Fraszko. Gdański zawodnik starał się ratować sytuację i w okazji sam na sam faulował katowickiego zawodnika. Sędzia się nie zawahał i podyktował rzut karny, którego na bramkę wykorzystał wspomniany Fraszko.

NIE WYKORZYSTALI PRZEWAGI

W drugiej tercji goście coraz częściej zaczęli być odsyłani na ławkę kar. Gdańszczanie jednak z trudem korzystali z prezentów. Udało się raz, a mianowicie minutę po wznowieniu gry. Po składnej akcji, krążek z najbliższej odległości do bramki skierował Josef Vitek. Przez niemal całą drugą tercję przewagę mieli gdańszczanie. Niestety szczęścia i umiejętności starczyło na strzelenie zaledwie jednej bramki, a goście na sekundę przed zakończeniem tercji podwyższyli na 3:1.

DWIE POWAŻNE STRATY I PUSTA BRAMKA

O trzeciej tercji MH Automatyka będzie chciała jak najszybciej zapomnieć. Pod koniec meczu trener Kowaliow zaryzykował i ściągnął bramkarza, aby uzyskać przewagę. Gdańszczanie rozegrali to jednak fatalnie. Dwie poważne straty zanotował Dawid Maciejewski, a rywal wjechał z krążkiem do pustej bramki.

lus
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj