„Nie pasowałem do koncepcji, trener wolał innych”. Borysiuk wraca do Lechii, Duda chciałby wrócić do Ekstraklasy [PIŁKARSKI WTOREK]

Była nadzieja, z czasem – miała też być kariera w wielkiej Premier League. Skończyło się na przygodzie i marzeniach, a także trzeźwej ocenie sytuacji: „Zawiodła moja dyspozycja”. Ariel Borysiuk po raz trzeci powraca w biało-zielone barwy Lechii Gdańsk, Adam Duda wspomina je ze słodko-gorzkim smakiem.
Posłuchaj audycji:

STRACONE PÓŁ ROKU

– Przez ostatnie pół roku w ogóle nie grałem – podsumował swój pobyt w Queens Park Rangers Ariel Borysiuk. To, co na początku wydawało się spełnieniem marzeń, w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zmieniło się w zdającą się nie mieć końca, piłkarską stagnację.

W takich okolicznościach, powrót na stare, dobrze znane śmieci musiał cieszyć. – Chciałem trafić do miejsca, w którym dobrze się czuję, gdzie zawsze czułem zaufanie i kibiców, i kolegów. Takim miejscem jest Gdańsk – przyznał zawodnik.

– Na ten moment była to dla mnie najlepsza opcja, żeby troszeczkę odbudować karierę. Nie ma co ukrywać, że w wieku 26 lat stracić pół roku nie było dla mnie niczym dobrym. Dlatego zdecydowałem się na powrót do Gdańska.

CO POSZŁO NIE TAK?

Zapytany o to, co w Anglii zawiodło, nie owija w przysłowiową bawełnę.

– Najprościej: zapewne moja dyspozycja. Gdybym był lepszy od innych, to na pewno bym grał. Każdy trener, mając zawodnika lepszego, będzie na niego stawiał – przyznał szczerze.

– Nie chodziło o inne problemy poza boiskowe, po prostu nie pasowałem trenerowi do koncepcji. Wolał innych zawodników, którzy jego zdaniem dawali drużynie więcej. Nie będę mówił o tym, że trener czy ktoś inny mnie nie lubił, bo to byłoby śmieszne – słyszymy.

BĘDZIE KONKURENCJA

Piłkarz ma już za sobą pierwszą rozmowę z trenerem Owenem, między innymi dotyczącą oczekiwań szkoleniowca wobec jego osoby.

– Rozmawialiśmy przed podpisaniem kontraktu w piątek. Wiem już mniej więcej, jak Lechia gra, bo wiadomo, że w telewizji nie wygląda to tak samo. Znam już zarys tego, jak widzi moją rolę w drużynie. Do ligi zostały niecałe dwa tygodnie, więc będzie czas, żeby potrenować i wdrożyć to wszystko w życie – mówi z nieskrywaną nadzieją.

Konkurencja? Będzie spora. Ale to Borysiuka absolutnie nie martwi.

– Wszędzie jest gęsto. Gęsto było w Anglii, w Niemczech, czy w Legii. W każdym klubie powinno być dwóch, trzech, czterech zawodników na pozycję. Szczególnie w środku pola – stwierdza zawodnik.

– 11. miejsce to nie jest to, o co chodzi w Gdańsku – przyznaje i chce zdecydować o tym, że sytuacja Lechii w tabeli szybko ulegnie zmianie.

CHCIAŁ ZOSTAĆ NA ZAWSZE

Na zmiany długo liczył także Adam Duda. Ma dopiero 26 lat, w Lechii rozegrał 26 meczów. Choć na dobre biało-zielone barwy opuścił 4 lata temu, kibice wciąż o nim pamiętają. On o nich również, pomimo tego, iż to do byłego trenera gdańszczan ma największy żal o to, że jego kariera nie potoczyła się tak, jak miał nadzieję, że się potoczy.

– Myślałem, że z Lechii nigdy się nie ruszę – mówił w szczerej rozmowie z Pawłem Kątnikiem wychowanek, wyjątkowo lubiany przez kibiców w Gdańsku. Jego problemy rozpoczęły się w momencie, gdy do Lechii przyszedł Michał Probierz.

DEMOTYWATOR PROBIERZ

– Nie był zwolennikiem mojego talentu, działał na mnie bardzo demotywująco – zwierza się zawodnik, gdy pytany jest o składowe swojego niepowodzenia w Lechii Gdańsk.

– Na wielu treningach, zgrupowaniach, czy przy obiedzie, potrafił przy wszystkich okazywać, że ma ze mną problem. Kiedyś przy śniadaniu zapytał, dlaczego się na niego nie patrzę, gdy podaję mu rękę. To było kłamstwo, bo zawsze w takiej sytuacji patrzę w oczy. Ale musiał coś powiedzieć, żebym dzień rozpoczął źle – zdradza piłkarz.

– Myślę, że żaden człowiek nie byłby w stanie tego znieść. No, może ktoś bez układu nerwowego – podsumowuje z nieskrywanym żalem.

GRAĆ NIE DAŁ, ODEJŚĆ NIE POMÓGŁ

Przy podobnych relacjach, o grę było ciężko. – Nie stawiał na mnie. W pierwszym meczu wyszedłem w pierwszym składzie, miałem jedną sytuację z Podbeskidziem. Nie trafiłem i nagle przez dziesięć meczów nie było mnie w kadrze. To się rzadko zdarza – mówi obecny zawodnik Bałtyku Gdynia.

– Byłem po prostu na świeczniku, każdy mój ruch był monitorowany. Jedno małe potknięcie dawało mu argument, żebym nie grał – słyszymy.

Michał Probierz miał nie tylko nie wspierać piłkarza w rozwijaniu swojej dyspozycji w Lechii. Nie chciał także, aby rozwijał ją gdzieindziej.

– Trzy kluby z Ekstraklasy były chętne, aby mnie wypożyczyć z Lechii, w tym Jagiellonia i Piast Gliwice. Trener Probierz powiedział, że do Ekstraklasy mnie nie odda, bo nie będę w niej grał – mówi piłkarz. „Do Ekstraklasy cię nie puszczę, możesz iść do 1. Ligi”, miał usłyszeć z ust trenera.

TRENER MENTALNY

Ostatecznie napastnik trafił do Chojnic, później znalazł się w Widzewie. Tam wcale nie było łatwiej. Wyśmiewający piłkarzy kibice i niełatwa sytuacja klubu również nie wpłynęły na Dudę pozytywnie. Coraz bardziej gubionej pewności siebie zaradził trener mentalny.

– Żona wybrała mi numer telefonu. Prosiła, żebym zadzwonił, porozmawiał z kimś, bo może taki ktoś mi pomoże. A jeśli nie, to trudno – opowiada były piłkarz Lechii. – No i umówiłem się z Pawłem Drużkiem, który teraz współpracuje np. z Damianem Kądziorem z Górnika Zabrze. Ma też innych chłopaków w Ekstraklasie, wszyscy go sobie chwalą – informuje zawodnik.

– Bardzo mi pomógł. Przez pół roku zmotywował mnie do pracy, przestałem się przejmować, zacząłem patrzeć tylko na dobre strony tego wszystkiego, co mi się przydarzyło.

A gdy powraca zwątpienie, ma na to rozwiązanie: – Cały czas mam w głowie SMSa od mojego trenera, żebym nie rezygnował z marzeń – mówi Adam Duda.

Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk w każdy wtorek o godz. 14:05.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj