Arka zremisowała z Lechem Poznań 0:0. Gdynianie rozegrali dobrą pierwszą połowę, po której mogli prowadzić, ale świetnie w bramce rywali spisywał się Jasmin Burić. W drugiej zabrakło trochę inicjatywy w ataku, a dobrze zorganizowana obrona zapewniła żółto-niebieskim punkt w starciu z wiceliderem Lotto Ekstraklasy. W pierwszej połowie Lech wyglądał na drużynę, która nie ma pomysłu na sforsowanie obrony Arki. Gdynianie spokojnie grali tak, jak lubią najbardziej. Byli dobrze zorganizowani w defensywie, a w ataku zagrożenie stwarzali głównie po wrzutach z autu. Zamęt w ofensywie siał też Luka Zarandia. Gruzin imponował szybkością i typową dla siebie fantazją, ale może gdyby miał jej ciut mniej, żółto-niebiescy prowadziliby do przerwy, bo po jego strzale piłka minęła okienko bramki, a można było rozwiązać tę sytuację dużo precyzyjniej. Zwłaszcza po tym, jak świetnie kontratak rozprowadził Andrij Bohdanow. Wcześniej gospodarze mieli jeszcze dwie akcje warte odnotowania. Bardzo solidną próbę z dystansu Adama Marciniaka, przy której świetnie spisał się Jasmin Burić oraz przypadkową okazję Rubena Jurado. Hiszpan mógł i powinien uderzać, ale zdecydował się na podanie w pole karne, gdzie nie było żadnego z partnerów.
LECH Z WIĘKSZĄ KULTURĄ, ARKA BARDZIEJ KONKRETNA
Arka stwarzała sytuacje, była bardziej konkretna, ale większą kulturę gry miał Lech. Goście lepiej rozgrywali piłkę, a ich ataki były bardziej zorganizowane. Nie potrafili jednak realnie zagrozić bramce Pavelsa Steinborsa, do przerwy oddali zaledwie jeden, niecelny strzał i przy nieskuteczności gospodarzy do szatni schodzili remisując 0:0.
ZABRAKŁO SKUTECZNOŚCI W KONTRATAKACH
W drugiej połowie Arka wyglądała zupełnie inaczej. Gdynianie zdecydowaną większość czasu spędzali na własnej połowie i pozwalali „Kolejorzowi” rozgrywać piłkę. Poznaniacy długo nie mogli się rozpędzić, a najwięcej zagrożenia stwarzali wykorzystując jedną z mocniejszych stron gospodarzy – stałe fragmenty gry. To po rzucie wolnym Lech był najbliżej strzelenia bramki, ale instynktownie uderzenie z najbliższej odległości zatrzymał Steinbors. Bronią, która miała być skuteczna na tak grającego rywala były kontrataki, ale Arka wyprowadzała ich zdecydowanie za mało. Żółto-niebiescy długimi fragmentami drugiej części gry mieli problem z wyjściem z piłką na połowę rywala. Kiedy jednak już to zrobili, byli bardzo bliscy celu. W pole karne dośrodkował Jurado, piłkę idealnie zgrał Grzegorz Piesio, Szwoch uderzył dobrze, ale za lekko i piłkę odbił Burić. Bośniak zatrzymał też strzał drugiego z wymienionych, który kilka minut później pędził na bramkę Lecha w drugiej groźniej akcji Arki po przerwie. W kilka minut gospodarze stworzyli więcej groźnych akcji niż Lech przez całe spotkanie, ale na pokonanie bramkarza rywali to nie wystarczyło. W ostatnich minutach szansę na rozstrzygnięcie meczu miał jeszcze wprowadzony Michał Żebrakowski, ale oddał sygnalizowany strzał i poznaniacy spokojnie zażegnali niebezpieczeństwo.
MOŻNA BYŁO ZARYZYKOWAĆ
Arka zagrała dobry mecz. Gdynianie byli zorganizowani w obronie, na szpicy nieźle spisywał się Jurado, a w pomocy Bohdanow. Żółto-niebiescy wywalczyli punkt i mogą być z niego zadowoleni, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że w spotkaniu z tak dysponowanym Lechem mogli pokusić się o wyrwanie pełnej puli. Na plus warto odnotować zatrzymanie ofensywy „Kolejorza”, który nie miał wiele do powiedzenia w ataku. Zabrakło odrobiny ryzyka, może szczęścia lub ciut gorszej dyspozycji Buricia. Mecz jednak zakończył się bezbramkowym remisem, a Arka spadła na ósme miejsce w tabeli.
Arka Gdynia – Lech Poznań 0:0