Sezon bliski spisania na straty. Joe Thomasson przepadł, Polpharma Starogard osłabiona przegrała z Rosą

Bez Joe Thomassona, który tajemniczo zniknął i bez nadziei na zwycięstwo Polpharma Starogard Gd., gładko przegrała w Radomiu z Rosą 62:83. Zespół przeżywa w ostatnich tygodniach prawdziwą plagę nieszczęść i jest na najgorszej drodze do zaprzepaszczenia wspaniałego początku sezonu. 

THOMASSON – DEZERTER?

Najpierw zespół po fatalnym meczu przegrał z ostatnią w tabeli Legią Warszawa, potem drużynę osłabił Joe Thomasson, który nie stawił się na zbiórce przed meczem w Radomiu. Na domiar złego bardzo poważne kłopoty zdrowotne, uniemożliwiają do końca sezonu grę ma ten który walczył do ostatniej kropli potu – Przemysław Szymański.

DRUGA KWARTA DOWODEM BLAMAŻU

Trudno nie odnieść wrażenia, że Polpharma sypie się w najważniejszym momencie sezonu, zaprzepaszczając to, co wywalczyła na początku rundy. Mecz w Radomiu tylko dopełnił czary goryczy. O ile pierwsza kwarta była jeszcze bardzo wyrównana, a Polpharma nawet wygrała tę odsłonę, o tyle dalszy przebieg meczu miał smutne dla Farmaceutów okoliczności.

10 minut drugiej kwarty było pokazem bezradności starogardzkiej ekipy. Radomianie wygrali tę część 35:8, a Kociewskie Diabły przez długi czas nie potrafiły zdobyć nawet premierowych punktów w kwarcie. Ta odsłona ustawiła cały mecz, bowiem wiary i sił na odrabianie strat po prostu nie było.

FLIEGER SIĘ BUDZI, PORA NA RESZTĘ

I choć obudził się w drugiej połowie Marcin Flieger i ponownie był liderem punktowym zespołu, to jednak jak na dłoni widać, że Polpharma zmierza do zaprzepaszczenia tego, co zdobyła na początku sezonu. Jeszcze w grudniu zespół zajmował miejsce w pierwszej trójce tabeli, mając bilans 7-2. Teraz pałęta się w ogonie, przegrywając z tymi, którzy już o nic nie walczą.

PREZES CZEKA NA WYJAŚNIENIA

Nie ma wiary, a jeśli jest to zbyt wątła. Nie ma pomysłu na wykorzystanie atutów. – Grajmy tak jak na treningu, a bedziemy wygrywać – powiedział po meczu z Legią Radiu Gdańsk Daniel Gołębiowski. Tyle tylko, że kolejny element układanki z jakiegoś powodu zrezygnował z tworzenia konstrukcji. Na razie nie wiadomo, czy Joe Thomassona jeszcze zobaczymy jeszcze w trykocie Kociewskich Diabłów. Wiemy tyle że prezes klubu Jaroslaw Poziemski wyjaśnia okoliczności niestawienia się zawodnika na zbiórce przedmeczowej. 

Jedynym pewnym faktem jest porażka w Radomiu 62:83 i oddalające się bezpowrotnie play-offy. A przecież w tym sezonie do ugrania było znacznie więcej.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj