Powalczę, aby złamać 3 godziny w Gdańsk Maratonie – mówi Małgosia Tuwalska

18222516 735108633316636 8180721872298163292 n

Małgosia Tuwalska jest jedną z bardziej rozpoznawalnych biegaczek w Trójmieście. Mimo, że jest amatorką, to od wielu lat zajmuje czołowe pozycje w najróżniejszych imprezach biegowych na Pomorzu. Najczęściej w biegach do 21 km. Kiedy jednak ogłoszono, że w Gdańsku będzie rozgrywany maraton z prawdziwego zdarzenia – Małgosia stwierdziła, że jest to najlepszy moment, aby w końcu się przełamać i wystartować na królewskim dystansie.

Popularna bliźniaczka biegowa brała udział we wszystkich trzech edycjach Gdańsk Maratonu. W debiucie osiągnęła znakomity wynik. Mianowicie 42 km i 195 m pokonała w czasie 3 godzin, 5 minut i 5 sekund, dzięki temu na mecie zameldowała się jako druga wśród wszystkich uczestniczących kobiet.

Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i od premierowego startu, Małgosia Tuwalska jest obecnie gotowa złamać magiczną barierę trzech godzin w maratonie. O tym i nie tylko, opowiada w rozmowie z Maciejem Gachem.

Maciej Gach: Można powiedzieć, że idealnie do Twoich wyników pasuje stwierdzenie, że jesteś jak wino – „im starsza, tym lepsza” – zgadzasz się z tym?

Małgosia Tuwalska: Zgadzam się. Czuję, że jestem jak wino. „Im starsza, tym lepsza”. Gdy miałam 18-20 lat, starsze koleżanki i koledzy mówili, że w ich wieku zabraknie mi motywacji, chęci do treningu. A ja z dnia na dzień się uczę. Rozwijam się, mam coraz więcej zapału. Obserwuję swoje rywalki na zawodach i zauważam, że są bardzo mocne, że są silne. Ale nie boję się ich, gdyż mam świadomość tego, z kim mam się zmierzyć, mając oczywiście dla nich ogromy respekt. Jednak w głowie i sercu zawsze czuję jedno – że będę musiała włożyć w tę walkę bardzo dużo pracy. Dlatego nadal chcę ciężko trenować, aby udowodnić, że mimo wieku, wciąż mogę bić swoje rekordy życiowe, a nawet wygrywać z zawodniczkami o wiele młodszymi od siebie.

Jak myślisz z czego wynika u Ciebie taka nadwyżka formy, która od połowy ubiegłego roku wręcz eksplodowała i nadal rośnie?

Myślę, że zaczęłam mądrzej trenować. Wykorzystywać nabytą wiedzę i doświadczenie. Wprowadziłam trochę zmian w treningach. Wcześniej unikałam sprawności, ćwiczeń ogólnorozwojowych, wzmacniających, rozciągających. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich treningu. W miarę możliwości staram się jak najwięcej biegać w lesie, urozmaicać treningi.

Swego czasu wyznałaś, że sama dla siebie jesteś trenerem.

To prawda. Sama układam plan. Wcześniej korzystałam z planu Radka Dudycza z przygotowań do maratonu z lat 2015/2016. Jednak moja spora ilość startów, powodowała omijanie bardzo ważnych jednostek treningowych. Dlatego postanowiłam zmodyfikować plan dostosowując się do startów i znacznie wzmocnić niektóre jednostki treningowe, jak też dodać swoje pomysły nabyte latami doświadczenia. Jeżeli chodzi o kilometraż miesięczny – to przyznaję się ze wstydem, że nie prowadzę dzienniczka i nie liczę kilometrów. Trenuję 5 razy w tygodniu, chyba, że w weekend wypada start.

15317778 653833301444170 7867056788656969587 n copy

Mimo, że stawałaś setki razy na podium, to nadal widać, że każde stanięcie na pudle Ciebie cieszy?

Z pewnością. Każde zwycięstwo, każde stanięcie na podium jest owocem ciężkiej pracy i jestem przekonana, że nie tylko mnie cieszy, ale każdego kto jest dekorowany. Nie wątpliwie, takie chwile są motywujące do dalszej ciężkiej pracy.

A miewasz czasem myśli – dość tego biegania i mówisz sobie, nigdy więcej?

Podczas dwudziestoletniego stażu biegowego, nigdy taka myśl w mojej głowie nie powstała. Owszem miałam momenty, kiedy z niecierpliwością wyczekiwałam końca sezonu, ale to było naturalne przemęczenie i organizm domagał się przerwy regeneracyjnej. Jednak żeby myśleć o całkowitym zakończeniu z bieganiem – nie miałam takiego momentu w swojej fantastycznej przygodzie biegowej.

Myślę, że w każdych umysłach nawet u tych najbardziej ambitnych zawodowych lekkoatletów, pojawia się czasem zwątpienie lub zwyczajnie do głosu zaczyna dochodzić leń. Powodów do zrezygnowania z wyjścia na trening albo niedobiegnięcia do mety czy generalnego zniechęcenia bieganiem jest całe mnóstwo. Zła pogoda, zmęczenie, ból, brak postępów, nieudany start… Długo by tak wymieniać. Ale cóż z tego, że głowa znajduje milion bardziej lub mniej racjonalnych powodów, żeby przestać, skoro coś ciągle każe biec. To są tylko chwilowe dni słabości, kryzysu, które tak naprawdę powodują, że jesteśmy jeszcze silniejsi.

18301133 1316804948356004 6180964047730244644 n

Kilka miesięcy temu zapowiedziałaś, że złamiesz 1:25 w półmaratonie i 3 godziny na królewskim dystansie. Połówka się udała, więc teraz czas na maraton do którego zostało raptem kilka dni. Masz tremę przed tym startem?

To były dwa cele na ten rok, złamanie 1:25 w półmaratonie i 3 godzin w maratonie. Jednak z rozprawieniem się z tymi dystansami myślałam dopiero o jesieni. Zaryzykowałam i na starcie kontrolnym w półmaratonie ustawiłam się za balonikami na 1:25 – chociaż miałam spore obawy, co do tej decyzji. Gdy minęłam linię mety i spojrzałam na zegar nie dowierzałam, że zrobiłam to w 1:24:07 i to na samym początku sezonu.

O złamaniu 3 godzin w maratonie myślałam od jesieni, ale po ostatnim sprawdzianie w półmaratonie, myślę, że zaryzykuję i podejmę próbę już na Gdańsk Maratonie. Jednak jak się nie uda, tragedii z tego powodu nie będzie. Powalczę w późniejszym czasie. Tremy nie mam przed żadnym startem. Ja jestem optymistką. Zawsze moje myśli są pozytywnie nastawione. Obojętnie gdzie startuję i na jakim dystansie, nigdy nie mam tremy. Uważam, że co ma być, to będzie. Oczywiście do każdego startu podchodzę poważnie i daję z siebie wszystko. Szczególny szacunek mam do maratonu. Jest to dystans, który tego po prostu wymaga.

Jak Ci się uda złamać magiczne trzy godziny, to myślałaś o dalszych biegowych planach na przyszłość?

Nie, ale niewątpliwie będę chciała powtórzyć ten wynik. Chciałabym żeby magiczna dwójka z przodu nie była tylko jednorazowa, ale żeby pojawiała się jak najczęściej, bo to będzie najlepszym dowodem dobrej formy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że z wiekiem będzie coraz trudniej.

17904498 1437333063006198 3254348950469878938 n
Biegasz już tyle lat Małgosia, co Ciebie najbardziej motywuje do dalszego biegania i dlaczego człowieka tak to przyjemnie uzależnia, że chce się ruszać?

Największą motywacją do biegania jest poprawa kondycji, odporność organizmu czy możliwość odstresowania się po ciężkim dniu. Uważam, że wysiłek fizyczny w postaci uprawiania sportu, to najlepsza inwestycja w siebie i rodzinę. Poza zyskiem dla zdrowia, czerpię radość z samego biegania. Kiedy zaczynam bieg i czuję krok biegowy, wraca do mnie uczucie radości z samej możliwości szybkiego poruszania się do przodu, za pomocą własnych nóg.

Start w zawodach to dla mnie szansa porównania swoich możliwości, sprawdzenia się, czy treningi przynoszą efekt w postaci poprawy wydolności organizmu. Poza tym bardzo lubię spotykać się z biegaczami, wymieniać doświadczenia. Uwielbiam wyjazdy na zawody do innych miejscowości, dzięki nim mogę wspólnie z rodziną spędzać aktywnie czas, zwiedzać okoliczne miasta i wioski.

Bieganie jest dla mnie świadomym i racjonalnym działaniem na rzecz lepszej jakości życia. Każdy bieg, do którego się szykuję, jest dla mnie bardzo ważny. Jeżeli uda mi się pobić rekord życiowy, jestem z niego zadowolona. Właśnie osiąganie coraz lepszych wyników i pokonywanie własnych barier oraz możliwości, motywuje mnie najbardziej. Myślę o ciężkich treningach, które przebyłam w śniegu, deszczu i momentach, jak bardzo mi się nie chciało, a jednak poszłam na trening. Motywacja osiągnięć, czyli pobijania swoich własnych rekordów, wiąże się z odczuwaniem pozytywnych emocji – samozadowoleniem i satysfakcją. Natomiast, gdy kolejne wyzwanie zostanie zrealizowane, to jest to zawsze dodatkowy czynnik motywujący i nagroda za włożoną pracę.

Startowałaś we wszystkich edycjach Gdańsk Maratonu. Jakie rady polecałabyś tym, którzy debiutują w maratonie i po raz pierwszy startują w Gdańsku?

Tak, startowałam we wszystkich wcześniejszych edycjach. Jest bardzo dużo różnych artykułów dotyczących wskazówek na maraton. Dlatego wymienię tylko te najważniejsze:

– Pozytywne myślenie. Strategia biegu powinna być już ułożona w głowie.

– Zapoznać się z trasą.

– Przyjść na start wcześniej, nie na ostatnią chwilę.

– Być wypoczętym, nie oglądać telewizji do późnych godzin nocnych, tylko wcześniej położyć się spać.

– W ostatnim tygodniu zwiększyć objętość nawadniania (pić małymi łyczkami), nie tylko dzień przed startem czy tuż przed rozgrzewką.

– Zjeść odpowiednią kolację i śniadanie przed maratonem.

– Przed startem zrobić delikatną rozgrzewkę, aby jak najwięcej sił zaoszczędzić na maraton.

– Korzystać z wszystkich punktów nawadniania.

– Odpowiednio lekki strój na start (nie zakładać kurtek, spodni, bluz z długim rękawem) dostosować do pogody.

– Nie testować nowych butów, stroju, żeli na maratonie.

– Spokojnie wystartować, nie szarpać tempa, nie gonić znajomych, tylko robić swoje.

– Lepiej pierwszą połowę pobiec wolniej, niż szybciej.


Maciej Gach
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj