Racjonalnych przesłanek do stawiania na Arkę w finale Pucharu Polski nie ma żadnych. Na zdrowy rozum powinna wyjechać z Warszawy z bagażem kilku bramek. W futbolu jest jednak trochę tak jak podczas rodzinnych spotkań – niby wszystko zaplanowane, nic niespodziewanego nie powinno się wydarzyć, ale zawsze się dzieje. I być może po meczu żółto-niebiescy znów zaśpiewają „Puchar jest nasz”. I JESZCZE JEDEN, I JESZCZE RAZ. ARKO GDYNIA, W RODZINIE SIŁA!
Porównanie do rodzinnych imprez jest nieprzypadkowe. Arce dużo bliżej właśnie do rodzinnej atmosfery niż tej korporacyjnej, którą czasem czuć w większych klubach. Pięknie ujął to przed rokiem Krzysztof Sobieraj, mówiąc: u nas w zespole nie ma jakichś wielkich piłkarzy. Jesteśmy po prostu bandą takich skurczybyków, drani na boisku i tym żeśmy wydrapali zwycięstwo. Trafił w sedno, krótką wypowiedzią zdefiniował podróż Arki w tamtej pucharowej kampanii, ale i tegorocznej, choć tego jeszcze nie wiedział. I jeszcze jeden, i jeszcze raz. Arko Gdynia, w rodzinie siła!
I JESZCZE JEDEN, I JESZCZE RAZ. ARKO GDYNIA, ZNÓW ZASKOCZ NAS!
Dla piłkarskiej Polski triumf żółto-niebieskich był w tamtym meczu szokiem. Zresztą oni sami nie spodziewali się zdobycia Pucharu. Pewny swego Lech miał wydać na oprawę po zwycięstwie ok. 40 000 złotych. Gdynianie nie mieli nic, na szampany poznaniaków przyklejali klubowe herby, by mieć z czym się cieszyć.
Arka generalnie lubi szokować. To samo zrobiła w Superpucharze, ale też niesamowitych bojach z FC Midtjylland. Tylko z Duńczykami podopieczni Leszka Ojrzyńskiego byli „o krok od sukcesu”, w pozostałych przypadkach dopięli swego i kolejny raz zaskakiwali. I jeszcze jeden, i jeszcze raz. Arko Gdynia, znów zaskocz nas!
I JESZCZE JEDEN, I JESZCZE RAZ. ARKO GDYNIA, ZDOBĄDŹ PUCHAR!
Dziś tak naprawdę żółto-niebiescy nic nie muszą. Mieli przecież odpaść z rozgrywek już dawno temu, kiedy przegrywali ze Śląskiem Wrocław 0:2 do przerwy. Mieli odpaść po wyjazdowym 1:2 z Koroną. Dziś znów mają przegrać, nie mają prawa na powtórzenie sukcesu z przed roku. Presja na zawodnikach Leszka Ojrzyńskiego nie ciąży, a są bogatsi o doświadczenia z zeszłego roku. Wiedzą, jak to się robi i znają smak sukcesu, który dziś ma ich nęcić tak bardzo, żeby zrobili wszystko, by znów być zwycięzcami. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że się uda, i zanucić: I jeszcze jeden, i jeszcze raz. Arko Gdynia, zdobądź Puchar!