Drużyna ma trenera pasjonata z regionu, doszła do ćwierćfinału Pucharu Polski i… ma zacząć przyszły sezon w IV lidze. Rzeczywistość klubu piłkarskiego w Bytowie staje się coraz bardziej klarowna, tym samym coraz mniej kolorowa.
Po tym, jak zakończenie finansowania seniorskiej drużyny zapowiedział prezes firmy Drutex Leszek Gierszewski, zarząd klubu desperacko szuka wsparcia lokalnych przedsiębiorców. Niestety na spotkaniach biznesowych nie padły żadne deklaracje finansowania klubu przez innych przedsiębiorców.
BYŁOBY ZBYT BIEDNIE
Prawie 5,5 mln złotych w kasie klubowej w poprzednim sezonie pochodziło od okiennego potentata. Reszta budżetu to zaledwie 1,4 mln złotych, a to zdecydowanie nie wystarcza do utrzymania drużyny w I lidze. Komisja ds. licencji klubowych PZPN widząc, co dzieje się w Bytowie, zdecydowała się nie przyznać licencji na grę w I lidze. A przecież jeśli spojrzeć na politykę klubu, w wielu obszarach wydaje się ona rozsądna. Zespół prowadzi trener „stąd” – wzrastający w strukturach rok po roku Adrian Stawski. Chwalono się mądrą polityką finansową, daleką od kominów płacowych. Kluczowi zawodnicy osiedlali się w Bytowie na lata, z aprobatą przyjmując spokój prowincjonalnego futbolu.
Klub wciąż walczy, czego dowodem jest odwołanie od decyzji komisji. Jak zapewnia prezes klubu Janusz Wiczkowski, nie złożyłby odwołania, gdyby nie było podstaw. Jakie to podstawy? Na razie nie wiadomo.
PIŁKARZ, SAMORZĄDOWIEC
Wiadomo zaś, że atmosfery do budowania poważnego tworu piłkarskiego coraz bardziej brakuje. Mateusz Oszmaniec, który był podstawowym bramkarzem zespołu jesienią, przymierza się do… fotela burmistrza Bytowa. Ciekawie na sprawę patrzy prezes Pomorskiego Związku Piłki Radosław Michalski. Na antenie Radia Gdańsk zwrócił uwagę m.in. na to, że Leszek Gierszewski włożył przez ostatnie lata 50 milionów zł w klub. To wielkie pieniądze i… niewielki przy takiej kwocie sukces sportowy. No bo I liga to niewątpliwie dla niespełna 20 tys. miasta rarytas, ale klimatu wielkiej piłki nie czuć. Na meczach kameralny stadion z pojemnością nieco ponad 2 tys miejsc zapełnia się… w połowie.
FIRMA JEDNO, MIASTO DRUGIE
Trudno się więc dziwić Leszkowi Gierszewskiemu. Zastanawia za to podejście miasta. W przypadku, gdy klub osiąga ćwierćfinał Pucharu Polski, do Bytowa przyjeżdża Mistrz Polski Legia Warszawa, a oczy całej piłkarskiej Polski choćby w ten jeden dzień zwrócone są na Bytów, argumenty do większego wsparcia drużyny wydają się oczywiste. Jednak w klubowych kuluarach mówi się o braku determinacji ze strony miasta, bierności. Idzie głównie o infrastrukturę, brak boisk treningowych, niechęć w inwestowaniu w nowy obiekt, który miałby zastąpić ten obecny, nieprzystający do I-ligowych realiów. Brakuje jednej wspólnej wizji na linii firma Drutex – klub – miasto, a spotkania wymienionych wyżej podmiotów kończą się brakiem konkretów.
Piłkarskie życie w Bytowie raczej nie zależy już od decyzji, którą 7 czerwca podejmie komisja ligi przy PZPN. Wszystko wygląda na to, że nazwa Drutex zniknie z tabel ligowych, a klub od 1 lipca wystartuje jako MKS Bytovia Bytów w niższych klasach rozgrywkowych. Historia zdaje się zataczać koło. Skoro więc z milionami od Drutexu nie udało spełnić aspiracji głównego inwestora, to co pozwala innymi twierdzić, że bez tych milionów się uda? To byłaby dopiero historia…
Paweł Kątnik/mkul