Piłkarze Arki rozpoczynają kolejną podróż na Stadion Narodowy w Warszawie. Pierwszym przystankiem są Świętochłowice, a przeciwnikiem – IV-ligowy Śląsk. Gdynianie mają jedno zadanie – nie pozostawić żadnych wątpliwości, że są o kilka klas lepsi. Gospodarze jednak „klękać” przed żółto-niebieskimi nie zamierzają. – Faworytem tego spotkania, przynajmniej na papierze będą „żółto-niebiescy” ale patrząc na wyniki gospodarzy to możemy spodziewać się każdego rezultatu – czytamy na oficjalnym profilu Śląska na facebooku. Jak widać gospodarze nie zamierzają poddać się przed meczem. Ich małym zwycięstwem będzie już wzbudzenie wątpliwości, czy Arka jest rzeczywiście dużo lepszym rywalem. Sukcesem nazwać będzie można strzelenie bramki, utrzymywanie się w grze przez dłuższy czas, a sensacją – doprowadzenie do dogrywki. O awansie klubu ze Świętochłowic mówić trzeba by w kategoriach wydarzenia bezprecedensowego, bo to drużyna, która w lidze rywalizuje chociażby z rezerwami pierwszoligowego Rakowa Częstochowa.
OAZA SPOKOJU
Jeżeli chodzi o Arkę, to Puchar Polski był w ostatnich dwóch latach jej ulubionymi rozgrywkami. Wspomnieniami lub teraźniejszością, która była jak tęcza na deszczowym niebie. Pozwalała oderwać się od momentami szaro-burej rzeczywistości. Do tych wspomnień żółto-niebiescy znów będą chcieli nawiązać.
NIEWIELE DO WYGRANIA
Tak naprawdę podopieczni Zbigniewa Smółki do wygrania mają tylko awans, który większość kibiców i tak z góry już założyła. Do przegrania jest jednak znacznie więcej. Z porażki ze Śląskiem Świętochłowice śmiałaby się cała piłkarska Polska i nic nie pomogłyby tłumaczenia o graniu w piłkę, budowaniu drużyny. Nie. Na tym etapie rozgrywek, z tak słabym rywalem żółto-niebiescy muszą urządzić sobie trening strzelecki i z poczuciem dobrze odbębnionego obowiązku wrócić do Gdyni. Wszystko inne, nawet jeżeli skończy się awansem, będzie stanowiło kolejną rysę na wizerunku drużyny.
Początek meczu Śląsk Świętochłowice – Arka Gdynia we wtorek o godzinie 15:00.