Poprzebijane opony w klubowym autokarze i rozmowa dyscyplinująca na kameralnym stadionie w Bytowie. Taka aura towarzyszyła ostatni raz Lechii Gdańsk w Pucharze Polski. Ale w minionej dekadzie, pucharowe „wtopy” zdarzały się biało-zielonym znacznie częściej. Czas wreszcie powalczyć o coś więcej w tej materii.
Rok temu gdańszczanie przegrali 0-1 z Bytovią i przedwcześnie odpadli z rozgrywek o Puchar Polski. Lechii zresztą w ostatnich latach w tych zawodach nie idzie. Sezon wcześniej gdańszczanie przegrali w Niepołomicach z Puszczą, a w ostatnich 5 latach fundowali „niespodzianki swoim kibicom także w Stalowej Woli (2014/15) i Limanowej (2011/12).
Ostatni raz udany Puchar Polski w wykonaniu Lechii miał miejsce ponad 7 lat temu, kiedy zespół dotarł do półfinału, przegrywając w nim z Legią Warszawa. A przecież historia największych sukcesów klubu budowana była właśnie w oparciu o sukcesy w krajowym pucharze. Dziwi zatem wybitne nieszczęście drużyny w tych rozgrywkach.
Może więc warto przebiegunować priorytety. Przegrane na finiszu rozgrywki krajowe (albo zupełnie nieudane jak w poprzednim sezonie), zastąpić priorytetowym potraktowaniem Pucharu Polski. Przecież tak w ostatnich latach robiła Arka, dopychając się do dwóch finałów z rzędu. A przecież Lechia ma ku temu idealne warunki – szeroką ławkę rezerwowych, głodnych sukcesu i solidnych zmienników, którzy jeśli dostaną minuty mogą stać się „zawodnikami pucharowymi”. Sopoćko, Michalak, Arak – to tylko przykłady tych, których częściej i optymalniej można wykorzystać w rotacji.
W tegorocznej edycji pobłażania nie ma – już w pierwszej rundzie podopiecznych Piotra Stokowca czekać będzie test najwyższej wagi przeciwko Wiśle Kraków, której ulegli ostatnio w lidze. Może to i lepiej? Rywal nie będzie lekceważony, a jeśli zostanie pokonany, próżno będzie szukać w następnych rundach rywali bardziej wymagających. Zwycięstwo da argumenty, by wreszcie priorytetowo potraktować rozgrywki o Puchar Polski.