Beznadziejna pierwsza, poprawna druga połowa. Lechia z problemami awansowała do kolejnej rundy PP

Lechia pokonała Resovię 3:1 i awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski. Gdańszczanie zagrali fatalnie w pierwszej połowie, po której przegrywali 0:1, ale w drugiej odrobili straty i bezpiecznie wygrali. To kolejne spotkanie, w którym źle zaprezentowała się obrona biało-zielonych. Wstyd, kompromitacja – takimi słowami musielibyśmy opisać mecz Lechii, gdyby skończył się po pierwszej połowie. Gdańszczanie wyszli mocnym składem, byli chociażby Flavio Paixao, Artur Sobiech czy Rafał Wolski. Tymczasem biało-zieloni grali beznadziejnie, a w dodatku od 15. minuty przegrywali. Akcję lewą stroną boiska, w której zawiedli Karol Fila, Michał Nalepa i Steven Vitoria, wykończył Hass i w powietrzu zaczął unosić się delikatny zapach kompromitacji. Tę woń dało się wyczuć do końca pierwszej i na początku drugiej połowy, bo dalej prowadzili gospodarze.

PRZEBUDZENIE PO PRZERWIE

Lechia do roboty wzięła się w 57. minucie. W końcu na murawie odnalazł się Sobiech, który wcześniej był niewidoczny. Najpierw asystował – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zgrał piłkę, a akcję zamknął Vitoria i doprowadził do remisu. Sześć minut później sam wystąpił w głównej roli. Przyjął długie podanie, zastawił się i mocnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził Lechię na prowadzenie. Po upływie kolejnych siedmiu minut mecz był już właściwie rozstrzygnięty, bo do siatki trafił Lukas Haraslin.

FATALNA PIERWSZA POŁOWA

Wynik 3:1 sugeruje pewne zwycięstwo, ale prawda jest taka, że Lechia zagrała w obronie fatalnie. Poza straconą bramką jeszcze dwukrotnie defensorzy wybijali piłkę z pustej bramki. Liderowi Ekstraklasy taka postawa przeciwko drugoligowcowi zwyczajnie nie przystoi. Z drugiej strony trzeba docenić fakt, że Lechię stać było na zryw w drugiej połowie, odrobienie strat i koniec końców bezpieczne zwycięstwo.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj