Zaczynał od piłki nożnej i pozycji napastnika, a dziś jest reprezentantem Polski w koszykówce i kandydatem do wyjazdu na Mistrzostwa Świata do Chin. Atmosferę w szatni poprawia rytmami Zenka Martyniuka, ale kieruje się zasadą, by „nigdy niczego nie udawać”. Mierzący 209 cm wzrostu koszykarz Arki Dariusz Wyka opowiedział nam o imprezach, o tym, że nadal źle robi dwutakt i dlaczego nie został siatkarzem. – Byłem młody, a za młodu różne historie się zdarzają i imprezy były. Ale teraz już nie ma na to czasu, poza tym jestem już w małżeństwie, mam żonę, trzeba budować rodzinę, a nie chodzić na zabawy – mówi.
W RYTMIE DISCO POLO
Dla Darka namiastką zabaw jest teraz głośnik wystawiony w szatni i… disco polo. – Kupiłem i zabieram go na wyjazdy, puszczam głupie piosenki, a koledzy z zespołu się śmieją. Obcokrajowcy nie rozumieją piosenek Popka, ale jak puszczę kilka razy, to już kojarzą. Jest mega śmiechawa – śmieje się środkowy Arki.
CO SIĘ ODWLECZE, TO NIE UCIECZE
AWANTURA ZUZY
Zadebiutowałby w reprezentacji już jesienią, ale przeszkodził mu… pies. To był czysty przypadek, Darek Wyka z żoną pojechali na spacer ze swoimi psami. Zuza – mały piesek koszykarza, wdała się w awanturę z innym psem. Sportowiec chciał rozdzielić oba psy, przeskoczył rów, a upadając nadział się na rozbitą butelkę.