Warto potraktować go poważnie. Lechia zagra w Zabrzu o przełamanie klątwy Pucharu Polski

Jak podejdą do meczu Pucharu Polski Górnik i Lechia? To podstawowe pytanie stawiane przed środowym wieczorem, bo obie drużyny potrzebują skupić się na zadaniach ligowych. Zabrzanie walczą o utrzymanie, Lechia o pierwsze w historii klubu Mistrzostwo Polski. Schemat jest znany od lat. Drużyny z Ekstraklasy w pierwszych rundach krajowego pucharu wystawiają rezerwowych licząc na to, że wojaże do Rzeszowa, Limanowej czy Stalowej Woli zakończą się zwycięstwami bez konieczności liczenia kontuzjowanych.

LECHIA I DRUGI GARNITUR

Tak jest również w przypadku Lechii, która w trwającej edycji nawet wymagający bój z Wisłą Kraków w 1/32 rozpoczęła bez Kuciaka, Mladenovicia, Haraslina i Paixao. W 1/16 również szanse dostali Lewandowski, Fila czy Michał Mak i ten trend został utrzymany także w kolejnej rundzie przeciwko Termalice, kiedy do 72. minuty odpoczywał choćby Flavio.

Czy puchar w Polsce jest więc traktowany jako niepotrzebny balast, z którego lepiej odpaść szybko i skupiać się na zadaniach ligowych? Oczywiście nie, choć trzeba przyznać, że część ekip nieszczególnie przejmuje się okolicznościami przedwczesnych porażek na III i IV ligowych boiskach. Tyle, że dla drużyn z niższych rejonów tabeli Ekstraklasy zwycięstwo w Pucharze – nierzadko gorzej traktowanego przez Legię czy Lecha i innych potentatów ligi– jest jedyną okazją do doczłapania się do europejskich pucharów. A prestiż ze zdobycia trofeum automatycznie powoduje mobilizację na następną edycję.

ARKA PIEŚCIŁA PUCHAR

Wie o tym Arka Gdynia, która po wygraniu tych rozgrywek w roku 2017, kolejne potraktowała jako najważniejsze w hierarchii, czym niestety sprowadziła na siebie ligowe nieszczęścia. Zespół nie był w stanie podjąć równorzędnej walki na dwóch, a przez moment nawet trzech frontach. Mówił o tym Leszek Ojrzyński, wyliczając punkty, które stracił jego zespół “przez puchar”.

Ale Lechia znajduje się w zupełnie innym położeniu, z zupełnie innym potencjałem kadrowym. Pamiętając o pechowych końcówkach ligowego sezonu, w Zabrzu powinna wyjść tym, co ma najsilniejsze. Również tym, czym rozgromiła Górnika dwa miesiące temu w spotkaniu ligowym wygranym 4:0. Tym bardziej, że od etapu 1/4 do samego finału po reformie rozgrywek, trzeba rozegrać zaledwie… 2 mecze. Argument zmęczenia nie będzie już dobrą wymówką.

PUCHAROWA REHABILITACJA

Poza tym są jeszcze względy ambicjonalne. Kiedy zespół w poprzednim sezonie odpadał z Pucharu Polski w Bytowie z miejscowym I-ligowcem, piłkarze Lechii kilkanaście minut wysłuchiwali niewybrednych słów od zebranych na trybunach kibiców. Czara goryczy przelała się – to był trzeci sezon z rzędu klęsk pucharowych ( wcześniej Stal Stalowa Wola i Puszcza Niepołomice). Pokonanie Górnika w środę pomoże zmazać plamę tamtych wydarzeń.

 

pkat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj