Gdańscy hokeiści zakończyli sezon po porażce w siódmym meczu ćwierćfinału ekstraligi. MH AUtomatyka przegrała w decydującym meczu z mistrzem Polski 0:2 i w całej rywalizacji 3:4. Nadzieję były ogromne, ale tyszanie okazali się zbyt mocni i meldują się w półfinale ekstraligi, w którym zmierzą się z Podhalem Nowy Targ.
W Tychach gdańszczanie mogli skorzystać m.in z usług Mateja Cunika, który leczył kontuzję nogi. Jeden z najlepszych defensorów w gdańskiej drużynie zagrał co prawda w czwartej piątce, ale jego wsparcie mogło okazać się istotne.
KARY USTALIŁY PRZEBIEG MECZU
Gdańszczanie fatalnie weszli w mecz. Byli wolniejsi od rywali, więcej faulowali, a mistrz Polski korzystał na karach, które sędziowie dawali zawodnikom MH Automatyki. Podopieczni Marka Ziętary w pierwszej tercji łącznie dostali aż 8 minut kar, a przy takiej częstotliwości przesiadywania na ławce, trudno mówić o strzelaniu bramek. Wynik meczu w 9. minucie otworzył dla GKS-u Tomas Sykora, który wykorzystał sytuację sam na sam. Cowley był blisko interwencji, krążek jednak odbił się od jego parkan i wturlał się za linie. W 14. minucie było już 2:0. Kolejna akcja w przewadze tyszan. Cichy strzelił na gdańską bramkę. Kolejny raz krążek odbił gdański bramkarz, ale na jego nieszczęście blisko był już Filip Komorski, który z łatwością dobił krążek do bramki.
NAWIĄZALI WALKĘ
MH Automatyka wróciła do gry w drugiej tercji. Było mniej kar i więcej konkretów w ofensywie. Gdańszczanie częściej znajdowali się pod bramką Murraya i częściej strzelali. Tyski bramkarz miał zdecydowanie więcej pracy niż po drugiej stronie Cowley, bo GKS nastawił się na grę z kontry. Automatyka była już nawet bliska strzelenia bramki kontaktowej. Krążek po strzale Malego co prawda wpadł do siatki, ale zbyt wysoko kij uniósł Steber i bramka nie została uznana. W drugiej tercji, wypełnione trybuny stadionu zimowego w Tychach bramki nie zobaczyli.
GDZIE PODZIAŁA SIĘ SKUTECZNOŚĆ?
Niestety MH Automatyka może pluć sobie w brodę, bo w trzeciej tercji kolejny raz zmarnowała kilka dogodnych sytuacji. Steber, Polodna i Vitek. Czeska piątka nie była skuteczna. Steber zmarnował sytuację 2 na 1, Vitek był blisko zaskoczenia Murraya, Polodna mocno strzelał, ale bramkarz mistrza Polski był nie do przejścia. Pomimo kilku groźnych ataków pod koniec meczu, wynik spotkania nie uległ zmianie. Gdańszczanie przegrali w Tychach 0:2 i w rywalizacji play-off 3:4. Rywalizacja z mistrzem Polski i nadzieję, które wzbudzili w nas podopieczni Marka Ziętary były znakomite.
Wojciech Luściński