Lechia po raz drugi w historii zdobyła Puchar Polski. – To jest coś wspaniałego, niesamowite przeżycia. Ta drużyna odniosła historyczny sukces. Finały są po to, żeby je wygrywać, a nie pięknie grać – mówił po meczu trener Lechii Piotr Stokowiec. – Do tej końcówki przygotowywaliśmy się cały sezon. Dzisiaj puchar jest nagrodą za całe rozgrywki. Wytrzymaliśmy mentalnie i organizacyjnie. Ta drużyna odniosła niesamowity, historyczny sukces. Cieszę się z tego i jedziemy dalej – mówił po meczu trener Lechii Piotr Stokowiec.
– Myślę, że nie było to jakieś wyjątkowe, piękne widowisko. W finale są emocje, inny stadion, specyficzna murawa. Tak się gra finały, żeby wygrać. Cieszę się, że wytrzymaliśmy do końca, nie ulegliśmy presji. Drużyna też niczym się nie „podpaliła”, wytrzymała – rozpoczął po meczu wyraźnie zadowolony i dumny Stokowiec. Na konferencję prasową przyszedł z Antoniną, córką, którą żartobliwie przedstawił jako nowego członka sztabu szkoleniowego.
DO DWÓCH RAZY SZTUKA
Lechia w końcówce dwa razy trafiała do siatki. Pierwszy gol, autorstwa Flavio Paixao, został jednak anulowany po weryfikacji wideo. – Po nieuznanej przez VAR – trzeba powiedzieć, że słusznie – bramce potrafiliśmy jeszcze raz odpowiedzieć. Naprawdę myślę, że mamy świetną drużynę. Zawsze jakość może być lepsza, ale ci zawodnicy osiągają wspaniałe rezultaty. Dziś znowu podnieśliśmy poprzeczkę bardzo wysoko – powiedział Stokowiec.
SPECJALNA DEDYKACJA
Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji historyczny sukces zadedykował zamordowanemu w styczniu prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi. – Ten puchar chciałbym zadedykować największemu kibicowi Lechii Gdańsk, nieżyjącemu Pawłowi Adamowiczowi. On na pewno cieszy się najbardziej. Dedykujemy wszystkim kibicom, ale na ręce świętej pamięci Pawła Adamowicza. To jest historia Gdańska i Lechii.
NIEŚMIERTELNI
– Przed meczem mówiłem, że gramy o nieśmiertelność i myślę, że dzisiaj zapisaliśmy się w historii. Finały są po to, żeby je wygrywać, a nie pięknie grać – podsumował piłkarski poziom meczu Stokowiec. Bo trzeba przyznać, że jakości było w tym meczu momentami jak na lekarstwo. – Cieszę się, że puchar jedzie na Pomorze, i że zmieniamy tę Lechię. Trochę poświętujemy i gramy w niedzielę. Trochę niezrozumiałe jest dla mnie, że finalista Pucharu Polski gra już w niedzielę. Nie chcę wychodzić na kogoś, kto wszędzie dookoła widzi problemy, ale termin meczu z Cracovią jest dla mnie niezrozumiały – mówił trener Lechii, który myślami wybiega już do powrotu do walki o mistrzostwo.