Ludzie, którzy pasjonują się sportem, szukają rozmaitych dróg, by znaleźć się jak najbliżej swojej ulubionej dyscypliny. Nie inaczej było z Jakubem Tęczą, który z działu marketingu siatkarskiego Trefla Gdańsk trafił… do sztabu szkoleniowego Pałacu Bydgoszcz. To pierwszy bohater nowego cyklu „Nieznani, a szkoda”, w którym w każdą niedzielę o godz. 19:45 będziemy rozmawiali z ludźmi świata sportu, ale nie z gwiazdami, o których mówią wszyscy, a o bohaterach dalszego planu, za to z ciekawymi historiami w tle.
– Przez przypadek trafiłem na treningi do Piotra Mateli. Zapytał, czy coś kiedyś odbijałem, czy potrafię grać w siatkówkę. Jeśli tak, to potrzebuje pomocy przy zajęciach. Przyszedłem raz, drugi, trzeci i tak już zostałem. Jako wolontariusz, bo robiłem to po godzinach i nic z tego nie miałem. Robiłem to dla siebie, bo Piotr pokazał mi zupełnie inną odsłonę siatkówki. Wtedy złapałem bakcyla i wiedziałem, że to jest to, co chcę robić – wspomina Tęcza.
NIE ZASTANAWIAŁ SIĘ
Współpraca między nim a wspomnianym Piotrem Matelą układała się na tyle dobrze, że ten teraz, będąc trenerem Pałacu Bydgoszcz, zaprosił Tęczę do współpracy w roli swojego asystenta.
– Nie zastanawiałem długo. Odpowiedź była krótka: jeśli uważasz, że będę w stanie ci pomóc, jestem do dyspozycji – relacjonuje. – Ktoś może powiedzieć, że to szczęście, fart. Mam jednak takie pojęcie jak „szczęście zapracowane”. Szczęście przyjdzie do ciebie, jeśli faktycznie na to zapracujesz – zaznacza asystent trenera w występującym w Lidze Siatkówki Kobiet Pałacu Bydgoszcz.
O nietypowej ścieżce kariery, o tym czy łatwiej nakazać mężczyznom udać się na akcję marketingową w dniu wolnym, czy zaordynować pompki siatkarkom, a także o tym, jak na przebywanie z 14 kobietami reaguje narzeczona Jakuba Tęczy, można posłuchać w poniższej rozmowie.